Wieśniaczka
na okolicę z wypieków wspaniałych placków znana była lecz jedno strapienie
ciągle miała, że żółtka jaj jej kurek za małą intensywność barwy posiadały
przez co ciasta za blade się jej wydawały.
Jej problem
rozwiązać jedynie jedno mogło! W pobliskich lasach dzikie kurki wielkanocne
zamieszkiwały. Jaja ich dorodne były, a żółtka wręcz nieraz barwę zachodzącego
słońca miały. Jaja tego ptactwa w Wielkanoc moc magiczną posiadały i tylko tego
dnia ich skorupka barwnym wzorkiem pokryta była. Tego dnia dzieci często po
lasach całymi grupkami myszkowały jajek kraszonych poszukując…
Kobieta od
lat schwytanie paru kurek wielkanocnych w zamyśle miała i domową odmianę tej
parody wyhodować chciała. Niestety ptactwo to niezwykle płochliwym będące
rzadko podejść się dawało, a o schwytaniu mowy być nie mogło.
Wieśniaczka
fortel wydumała, który na tym polegał, że kurka z woli własnej do domostwa
potrzebującej przybiec miała. Otóż
kobiecie wiadomym było, a to od swej babki jako dziecko usłyszała, że kurka
wielkanocna niezmiernie ciasteczka cynamonowe uwielbia. Napiekła więc przyszła
hodowczyni przysmaków dla magicznego drobiu i w pobliżu chaty rozsypała.
Cynamonu choć drogi, bo tylko nieraz od wędrownego handlarza nabyć go można,
nie żałowała, wizją posiadania kurek omamiona.
Ciasteczka
po lesie takoż rozrzuciła, ale w taki sposób, aby ptak dziobiąc w pobliże jej
chaty zawędrował.
Jak sobie
obmyśliła tak też się stało. Łakome kurki zrazu nieśmiało, po kilku dniach
całymi stadkami podwórze Wieśniaczki nawiedzać poczęły, a taki zwyczaj miały,
że tam gdzie pożywienie smaczne znajdowały tam też i swoje gniazda zakładały.
Po kilku
tygodniach Wieśniaczce z ręki już jadły tak że kobieta schwytać kilka sztuk
zdołała co by zaczątkiem dla jej własnej hodowli się stały. Ptaki do zagródki
wpuściła i tam je pasła, cynamonu im nie szczędząc. Pozostałe kurki w obejściu
ciasteczek nie znalazłszy, na powrót do lasu się skryły.
Mimo swoich
cudnych jaj kurki o dziwo całkiem pospolitą urodą się odznaczały więc nikomu
nawet przez myśl by nie przeszło, że Wieśniaczka jest w posiadaniu takiego
skarbu!
Jej wypieki
jeszcze większą sławą się owiały, a po jej torty hrabina z samego dworu posyłała.
Jedynie
Czarowniczka w głowę zachodziła skąd ta odmiana w słodkich wyrobach
przyjaciółki się wzięła i dociekać, węszyć i śledzić sprawę poczęła.
Na zagadkę
odpowiedź szybko acz przypadkiem znalazła, a to za sprawą pytania Wieśniaczki,
która to pewnego dnia jej zadała.:
- Czarowniczo kochana! Ciasteczka cynamonowe dzisiaj piec
zamiarowuję, a cynamon mi wyszedł już całkiem. Nie masz ty go czasem w zapasie?
Oddam ci jak tylko Jankiel – wędrowny kupiec do nas zajedzie.
Czarowniczka
w mig wszystko pojęła i z chęcią przyjaciółce przyprawy pożyczyła.
Pojawienie
się nowych kurek w obejściu Wieśniaczki z cynamonem skojarzyła, a że opowieści
o kurkach wielkanocnych jako dziecko razem z Wieśniaczką od jej babki
wysłuchała, zagadka rozwiązana została!
Z psikusem jednak do Wielkanocy wstrzymać się
zdecydowała, a że niecały tydzień do tego dnia już się pozostał cierpliwie
czekała.
W noc przed
świętem do kurnika Wieśniaczki się zakradła i swoje hokus pokus uczyniła, a
rano ni z tego ni z owego do przyjaciółki po kilka jaj się udała.
Od progu
rzekła:
- Wieśniaczko, twoje kurki tak ładnie się niosą, a mi do
ciasta jajek zabrakło, dałabyś parę świeżych, na pewno już jest coś dzisiaj w
gniazdach.
Wieśniaczka
spłoszyła się nieco i cos bąkać zaczęła, ale Czarowniczka już w kurniku
siedziała zanim gospodyni słowo wydusić z siebie zdołała.
Rada, nierad Wieśniaczka za Czarowniczką podreptała, a tam w rozpaczy szeroko oczy
otworzyła, bo jajka zupełnie zwykłe były, gładziusieńkie, bez ani jednego
wzorku!
Razem z
przyjaciółką jaja zebrała i do izby wróciła Czarowniczkę kilkoma jajami
obdarowawszy.
Córka
Wieśniaczki jajecznicę na śniadanie uplanowała , którą z nieszczęsnych jaj
upichcić postanowiła. Aby je roztrzepać najsamprzód do garnuszka wbić
postanowiła i nagle, aż z wrażenia krzyknęła.
Pod
skorupką wszystkie Wielkanocne jajka z czekolady były. Tak też Wieśniaczka nową
odmianę kurki wielkanocnej wyhodowała, która w Wielkanoc nie jak dzikie -
wzorzyste, a czekoladowe jajka daje.
Dziwiło ją
jedno: „przecież Czarowniczka kilka takich jajek wzięła, a nigdy nawet słówkiem
potem nie wspomniała, że do ciasta jako, że z czekolady, nie zdatnymi były!?”