niedziela, 21 kwietnia 2019

Kurka Wielkanocna :)


            Wieśniaczka na okolicę z wypieków wspaniałych placków znana była lecz jedno strapienie ciągle miała, że żółtka jaj jej kurek za małą intensywność barwy posiadały przez co ciasta za blade się jej wydawały.

            Jej problem rozwiązać jedynie jedno mogło! W pobliskich lasach dzikie kurki wielkanocne zamieszkiwały. Jaja ich dorodne były, a żółtka wręcz nieraz barwę zachodzącego słońca miały. Jaja tego ptactwa w Wielkanoc moc magiczną posiadały i tylko tego dnia ich skorupka barwnym wzorkiem pokryta była. Tego dnia dzieci często po lasach całymi grupkami myszkowały jajek kraszonych poszukując…

            Kobieta od lat schwytanie paru kurek wielkanocnych w zamyśle miała i domową odmianę tej parody wyhodować chciała. Niestety ptactwo to niezwykle płochliwym będące rzadko podejść się dawało, a o schwytaniu mowy być nie mogło.

            Wieśniaczka fortel wydumała, który na tym polegał, że kurka z woli własnej do domostwa potrzebującej przybiec miała.  Otóż kobiecie wiadomym było, a to od swej babki jako dziecko usłyszała, że kurka wielkanocna niezmiernie ciasteczka cynamonowe uwielbia. Napiekła więc przyszła hodowczyni przysmaków dla magicznego drobiu i w pobliżu chaty rozsypała. Cynamonu choć drogi, bo tylko nieraz od wędrownego handlarza nabyć go można, nie żałowała, wizją posiadania kurek omamiona.

            Ciasteczka po lesie takoż rozrzuciła, ale w taki sposób, aby ptak dziobiąc w pobliże jej chaty zawędrował.

            Jak sobie obmyśliła tak też się stało. Łakome kurki zrazu nieśmiało, po kilku dniach całymi stadkami podwórze Wieśniaczki nawiedzać poczęły, a taki zwyczaj miały, że tam gdzie pożywienie smaczne znajdowały tam też i swoje gniazda zakładały.

            Po kilku tygodniach Wieśniaczce z ręki już jadły tak że kobieta schwytać kilka sztuk zdołała co by zaczątkiem dla jej własnej hodowli się stały. Ptaki do zagródki wpuściła i tam je pasła, cynamonu im nie szczędząc. Pozostałe kurki w obejściu ciasteczek nie znalazłszy, na powrót do lasu się skryły.

            Mimo swoich cudnych jaj kurki o dziwo całkiem pospolitą urodą się odznaczały więc nikomu nawet przez myśl by nie przeszło, że Wieśniaczka jest w posiadaniu takiego skarbu!

            Jej wypieki jeszcze większą sławą się owiały, a po jej torty  hrabina z samego dworu posyłała.

            Jedynie Czarowniczka w głowę zachodziła skąd ta odmiana w słodkich wyrobach przyjaciółki się wzięła i dociekać, węszyć i śledzić sprawę poczęła.

            Na zagadkę odpowiedź szybko acz przypadkiem znalazła, a to za sprawą pytania Wieśniaczki, która to pewnego dnia jej zadała.:
- Czarowniczo kochana! Ciasteczka cynamonowe dzisiaj piec zamiarowuję, a cynamon mi wyszedł już całkiem. Nie masz ty go czasem w zapasie? Oddam ci jak tylko Jankiel – wędrowny kupiec do nas zajedzie.

            Czarowniczka w mig wszystko pojęła i z chęcią przyjaciółce przyprawy pożyczyła.

            Pojawienie się nowych kurek w obejściu Wieśniaczki z cynamonem skojarzyła, a że opowieści o kurkach wielkanocnych jako dziecko razem z Wieśniaczką od jej babki wysłuchała, zagadka rozwiązana została!

            Z  psikusem jednak do Wielkanocy wstrzymać się zdecydowała, a że niecały tydzień do tego dnia już się pozostał cierpliwie czekała.

            W noc przed świętem do kurnika Wieśniaczki się zakradła i swoje hokus pokus uczyniła, a rano ni z tego ni z owego do przyjaciółki po kilka jaj się udała.

            Od progu rzekła:
- Wieśniaczko, twoje kurki tak ładnie się niosą, a mi do ciasta jajek zabrakło, dałabyś parę świeżych, na pewno już jest coś dzisiaj w gniazdach.

            Wieśniaczka spłoszyła się nieco i cos bąkać zaczęła, ale Czarowniczka już w kurniku siedziała zanim gospodyni słowo wydusić z siebie zdołała.
Rada, nierad Wieśniaczka za Czarowniczką  podreptała, a tam w rozpaczy szeroko oczy otworzyła, bo jajka zupełnie zwykłe były, gładziusieńkie, bez ani jednego wzorku!

            Razem z przyjaciółką jaja zebrała i do izby wróciła Czarowniczkę kilkoma jajami obdarowawszy.

            Córka Wieśniaczki jajecznicę na śniadanie uplanowała , którą z nieszczęsnych jaj upichcić postanowiła. Aby je roztrzepać najsamprzód do garnuszka wbić postanowiła i nagle, aż z wrażenia krzyknęła.

            Pod skorupką wszystkie Wielkanocne jajka z czekolady były. Tak też Wieśniaczka nową odmianę kurki wielkanocnej wyhodowała, która w Wielkanoc nie jak dzikie - wzorzyste, a czekoladowe jajka daje.

            Dziwiło ją jedno: „przecież Czarowniczka kilka takich jajek wzięła, a nigdy nawet słówkiem potem nie wspomniała, że do ciasta jako, że z czekolady, nie zdatnymi były!?”