sobota, 15 marca 2014

Cudowny teren z Kasią :)

Kasia nie była u nas baaardzo dawno, a to od czasu kiedy mąż na 20 rocznicę ślubu kupił jej u nas Ossamę :) Ossama był pierwszym synem Ordonki, który zdobył serce Kasi, Mariusza i ich synów. Kasię i Mariusza znam od dawna. Są moimi przyjaciółmi ze studiów :)

                                                Mój cień i łepetyna Ordonki się załapała :)

Minęło wiele lat zanim udało mi się namówić Kasię na przełamanie choć na moment kieratu dnia codziennego i na przyjazd do mnie.
Kasia zdążyła ostatnim rzutem na taśmę, bo pogoda wczoraj do cudnych się zaliczała i w tereniku na dwóch naszych "ciężarówkach"było spokojnie, miło i pięknie :))))
Dzisiaj zawierucha paskudna i deszcz z niebios siąpi. Cóż pozostaje mi wspominać piękny , wczorajszy dzień i żyć nadzieją, że jutro przyjdzie prawdziwa wiosna i zagości u nas na dłużej :)


                                      Po ostatnim mam nadzieję kawałku zimy Żółta pomyka :p

wtorek, 11 marca 2014

Po co grusza na miedzy ?

Przysłowiowa gruszka na miedzy, o którą sprzeczka niejedna, nawet w literaturze pięknej, uwieczniona była od wielu dni zaprząta mi myśli.
Po co kiedyś ludzie sadzili grusze czy jabłonki na miedzach ? Odpowiedź jest bardzo prosta: to z tej przyczyny co by podczas odpoczynku w pracach polowych, czy też spożywania posiłków cień i osłonę od wiatru gospodarzom dawała. Dlaczego nie lipa, klon czy dąb, a to dlatego co by soczystym owocem pracującym i dzieciakom służyła :)
Kiedy sprowadziliśmy się do naszego miejsca na Ziemi prawie już 15 lat temu, takich "grusz" na żarnowieckich polach było więcej. W dobie ciągników i kombajnów nie pełniły już swojej roli, ale dla zwierzyny wszelakiej ( zwłaszcza gdy wokół również grupka krzaczków rosła) schronieniem służyły.
Niestety ten malowniczy krajobraz z pojedynczymi drzewami na rozległych polach z roku na rok staje się uboższy o swoje "ostańce", a to z prostej przyczyny...
Drzewo mianowicie musi omijać kosiarka do trawy, czy kombajn, wszelkie prace w polu wykonywane przez maszyny stają się przez to mniej płynne. "Gruszka na miedzy" stała się po prostu zawalidrogą :( Toteż gospodarze pozbywają się ich niestety. W zeszłym roku poległa kolejna, oj żal duszę ściska, bo wyglądała cudownie ! :(
Jeszcze kilka drzewek widać na żarnowieckich polach, wśród których i nasza ałycza rośnie dając miejsce do odsapnięcia miejscowemu myszołowowi Bąbelkowi ( jak go Tomek we wczesnym dzieciństwie nazwał) i grupka drzewek bliżej głównej drogi, które pasącym się krowom latem  swego cienia użyczają...ale co przyszłość przyniesie nie wiadomo. My z pewnością mirabelki nie wyrżniemy :)

                                    Ostatnio poległe drzewo na jednej z miedz na żarnowieckich polach :(

poniedziałek, 10 marca 2014

Pośka w terenie luzem jak źrebaczek pomyka :P

Wczoraj były w domu moje Fitdevangelki i uskuteczniły sobie sesję zdjęciową w pięknych, naszych krajobrazach, no i na konikach oczywiście też :)
Na jeździe była Madzia, która jest wielką fanką Ordonki od lat. Poprosiła mnie co bym po jeździe ruszyła z nią w terenik na parominutowego stępika :)
Dziewczyny, które zdjęcia miały na Posyłce chciały ją do stajni odprowadzić, ale Pośka,  jako że bez kantara była, postanowiła z nami w teren ruszyć.
Początkowo nawet się ucieszyłam, a niech tam staruszka sobie w terenie suchą trawkę podje, ale kiedy Pośka hopsztosy poczęła wyczyniać i cwały uskuteczniać, trochę mi się lampka zapaliła, no bo przecież Magda jeszcze nie galopuje, a ja - starsza pani na oklep :P Ordonka jeszcze w miarę spokojnie ( o dziwo ) się zachowywała, ale Pizadorka swoje przytupy i podskoki rozpoczęła chętna by do Pośki w tany dołączyć :P
Całym majestatem swojego autorytetu jednakowoż do porządku ją przywołałam i bez strat w ludziach do domu powróciłyśmy :))))