sobota, 2 lutego 2013

Nasze stado psów :)

Wszystkie nasze psy to znajdy, oprócz Żółtej ( ją urodziła Miśka - niechciana suka, która siedziała w stodole u pewnego gospodarza na 50 cm postronku ).
Żółta jest najstarsza i 4 kwietnia skończy 13 lat. Żółciasondron jest już głucha, trochę ślepa i z węchem już u niej coś nie tak. Potrafi szczekać nawet na mnie jak nagle obudzi się i poderwie na "równe łapy" :)
Cinka około 4-letnia, czarna suczka, którą podrzucono nam trzy lata temu tuż przed Aukcją ( i to w cieczce). Dzieci, które były wtedy na obozie zaczęły ją karmić, no i już sobie nie poszła...
Torresa mniej więcej 2-letniego "prawie owczarka niemieckiego" znalazła Karolina - studentka, która była u nas na długim, majowym weekendzie. Tomek przywiózł go w drodze powrotnej z Krakowa dokąd odwoził naszą sprzedaną klacz - Orinoko.
Na jesieni przybłąkał się Frąfel - paskudny kundlisko z wyłupiastymi oczami, którego dzieci przezywają Golum ( coś z niego ma, ha, ha, ha). Nie wytrzymaliśmy nerwowo i zaczęliśmy go karmić...
Mamy więc już cztery "jazgoty" do wykarmienia. Chodzą za mną wszędzie krok w krok, no więc jak idę do sklepu to wszystkie wloką się za mną. Wygląda to cokolwiek niecodziennie i nieraz zastanawiam się co sobie myślą ludzie o babie prowadzającej stado psów :P
Najgorsze jest to, że Cinka jest jeszcze nie wysterylizowana, bo jest z tym dość poważny problem logistyczny i czasowy. Przekładam to i przekładam. Na jesieni był już umówiony termin w Mińsku, to cholernica cieczki dostała. Nasz pan weterynarz ostatnio nie za dobrze się czuł i odwlekał w czasie zabieg. nawet nie chce mi się myśleć o tym co tu się będzie działo jak dostanie "swoich dni" więc muszę działać i to szybko!
Piesków nam już zatem wystarcz - to gorący apel do "podrzucaczy psów" :P
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=500823943292580&set=a.470903582951283.105845.100000949367082&type=1&theater&notif_t=like  - to jest link do fotki naszego stada psów :)

piątek, 1 lutego 2013

Z cyklu "Biednemu zawsze wiatr w oczy" :(

Odwożę ci ja dzieciaki do siostry, wyjeżdżam z trasy węgrowskiej na terespolską, a tu pan władza lizakiem mi macha.
Myślę gorączkowo co źle zrobiłam, ale nic nie mogę wydumać. Tomeczek dumnie z przodu siedzi, dziewczyny z tyłu obłożone bagażami, a na kolanach mają jeszcze gitarę większą od nich.
Okazało się, że rutynowa kontrola. Dziewczyny nerwowo rzuciły się do pasów, ale spostrzegawczy pan władza od razu to dojrzał i wlepił mi mandacik w wysokości 50 zeta.
Poinformował mnie również, ze hak holowniczy mam źle zamontowany, bo rejestrację zasłania i że mam to zmienić, bo następnym razem znowu mandacik będzie. Powiedziałam, że takie auto już dostałam, używane, z hakiem, ale on na to, że nieznajomość prawa mnie nie chroni i tyle!
Kiedy wręczał mi mandacik ja chciałam mu wręczyć karteczkę z adresem bloga ( mimo iż dzieci ostro protestowały i bały się, że dostanę następny mandacik). Pan policjant karteczki nie wziął, bo powiedział mi, że nie może nic brać od społeczeństwa ( na końcu języka miała, że w zeszłorocznej "akcji znicz" jego koledzy nie protestowali i wzięli jednak ode mnie "coś" czyli dwie stówy ), ale adres bloga zapamiętał i powiedział, że odwiedzi...
A dzisiaj w Radio Zet cały czas mówili o nowym filmie, który wszedł do kin "Drogówka". Powinnam zachować czujność :p

PUSTKA CZY CISZA I SPOKÓJ :p

Dzisiaj wywiozłam dzieciaki do siostry, czyli Olę i Tomeczka. Teraz już są w drodze w góry na narty :) Co prawda tam też leje deszcz, ale istnieje w obecnych czasach coś takiego jak naśnieżanie stoków, a poza tym Tomek i tak miał zaleconą przez lekarza zmianę klimatu.
Dominikę odwiozłam razem z dziećmi, bo okazało się, że mieszka w pobliżu, no jak zwykle zrządzenie losu:)
Mówiąc szczerze to Domka jest niezła. Mimo swoich niespełna 12 lat umie już kombinować i wszystkie wolne chwile podczas pobytu u nas spędziła na uczeniu Pokłona kłaniania się.
"Pani Ewo! Jak będzie aukcja i Aniela będzie go prezentowała w tym roku na Aukcji to się razem ukłonią. Dobrze to wymyśliłam?" -zakomunikowała mi pierwszego dnia.
No proszę ! Dziecko, a już kombinuje jakby tu podwyższyć atrakcyjność występów i pokazów na naszej corocznej, sierpniowej Aukcji Koni Małopolskich. W tym roku to już będzie siódma :)
 Teraz siedzę sobie w ciepłym domku z Suszi na kolanach ( suszi to kotka ) i napawam się samotnością, bo rzadko bardzo mi się ona zdarza :)
To Ola tuż przed wejściem na konia podczas pokazu "Boginki leśne" - VI Aukcja koni małopolskich w Koniku Polnym :) Prawda, że podoba do mamusi :P

czwartek, 31 stycznia 2013

Pasja, sposób na życie i praca w jednym

List do Czytelników
W związku z uczestnictwem naszego bloga w "Blogu roku 2012" znacznie wzrosła jego poczytność.
Ludzie, którzy nas znają, znają również bardzo dobrze naszą historię.
Pokrótce chciałabym przybliżyć nowym czytelników naszą rodzinę. Nazywamy się Ewa i Tomasz, mamy czworo dzieci: dwie dorosłe córki Adę i Anielę oraz dwójkę młodszych Olę, która chodzi do gimnazjum i najmłdszego - Tomka - ucznia 4 klasy szkoły podstawowej.
14 lat temu podjęliśmy decyzję, że zostawiamy wygodne życie w mieście, sprzedajemy mieszkanie i kupujemy gospodarstwo na wsi. Rzuciliśmy się na głęboką wodę, wyremontowaliśmy budynki, kupiliśmy używany ciągnik, dwie klacze małopolskie w Janowie Podlaskim i krówkę :)
Zawsze wiedziałam, że kiedyś będę mieszkać na wsi. Jestem rodowitą Warszawianką, ale równocześnie "czarną owcą w rodzinie", bo już od małego tylko zwierzęta, kwiatki, teren, wycieczki w pola, ukochane wakacje u wujków na wsi. Studiowałam i ukończyłam zootechnikę na SGGW, pracę magisterską broniłam z hodowli koni, potem odbyłam staż i przez dwa lata pracowałam w Stadzie Ogierów w Białce.
Mój mąż pochodzi właśnie z Białki, był w sekcji sportowej WKKW w tym stadzie i jednym z najlepszych zawodników w grupie juniorów, zawsze pracował z końmi i w Polsce i zagranicą.
Dlatego też zaryzykowaliśmy i poszliśmy na swoje, ja z pasji i obkuta teoretycznie, mąż - fachowiec, praktyk.
Obecnie mamy 10 koni na naszym niespełna 10 ha gospodarstwie, które niestety nie jest w stanie ich wyżywić. Musimy dokupywać paszę, która jest droga. Imamy się różnych zajęć dodatkowych, aby podreperować domowy budżet. Tomek pracuje w zakładach oświetleniowych, a ja piszę do końskich gazet specjalistycznych, udało mi się również wydać dwie książki dla dzieci o przygodach Stefci kochającej konie:) Pracuję również na zlecenie w wojewódzkim związku hodowców koni opisując i znakując źrebięta.
Przenosząc się z miasta na wieś nie chcieliśmy zakładać wielkiego biznesu i robić wielkiej kariery w hodowli, to miał być sposób na życie i tak jest :)
Agroturystyka działa u nas tylko w lecie i jest to głównie wypoczynek dla dzieci i młodzieży i to w spartańsko - harcerskich warunkach.
Ostatnio zaczęliśmy budować dom, który już stoi, ale do końca brakuje, oj dużo brakuje...
Borykamy się z wieloma przeciwnościami losu, ale brniemy do przodu napotykając na swojej drodze wielu przyjaznych ludzi :)
Zapraszamy do nas, będziecie mogli na własne oczy się przekonać, że można połączyć pasję, sposób na życie i pracę. Uwierzcie, że mimo, iż nieraz ciężko i pieniążków brakuje to nie ma nic wspanialszego niż możliwość połączenia tych trzech elementów.
Ewa i Tomasz Szadyn z dziećmi

Ten blog bierze udział w "blog roku 2012"

Nie umiem dodać ikonki na stronie głównej :(
Umieszczam ją więc ponownie w poście :))))
Dziękuję Alutkowi z I miejsca za informację :)
To się nazywa współzawodnictwo fair play :)

środa, 30 stycznia 2013

"PANTA RHEI"

"Wszystko płynie" jak to powiedział starożytny filozof grecki - Heraklit z Abdery...Właśnie "wszystko płynie" dosłownie u nas w obejściu, na polach, drogach i pastwiskach. Dzisiaj dziewczyny jeździły konno w deszczu. Jedynym pozytywem było miękkie podłoże, w którym konie z lekkością się poruszały, bo to jeszcze nie błoto śniegowe, a już nie puch, taki "śniegowy piasek" :)
Rano obskoczyłam jeszcze szybciutko okoliczne źrebaczki do zaczipowania. U jednego z gospodarzy mieszkającego na kolonii wbiłam się w boczną drogę prowadzącą do jego domu, ale wracać musiałam już przez wycofanie ( ok 500 m), bo inaczej się nie dało - wszędzie były hałdy śniegu, przez które i moja terenówka by się nie przebiła.
Dziewczyny ( ja też oczywiście) przeżywają, że blog spada w rankingu, ale wszyscy są dobrej myśli i wierzą w "brać koniarską" :))))
Postanowiłam poprawić humor domownikom i zrobiłam pizzę. Troszkę się dzieciakom pyszczki uśmiechnęły :P

wtorek, 29 stycznia 2013

Kilka katastrof :(

Od rana problemy. W związku z tym, że mrozy puściły, puściły też rury w stajni. Kran był niedokręcony...wiadomo co było dalej :( Calutki korytarz wody. Wygarniałam ją z korytarza na dwór przez ponad godzinę, ufff!
Potem radosna wiadomość z mojej pracy na zlecenie, że chyba mi podziękują, a na zebraniu zarządu w starostwie odrzucono moją prośbę o zakup książek :(
Dobrze, że jestem największą optymistką świata, bo inaczej usiadłabym i płakałabym :P Zdjęć  nowych nadal nie wstawiam, bo w dalszym ciągu kłopoty z "bajtami"  :(

 A to właśnie ja - NAJWIĘKSZA OPTYMISTKA ŚWIATA :))))

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Mrozy zelżały :)

Dzisiaj "tragedia mrozowa" trochę odpuściła, ale woda w domu znowu zamarzła :(
Viktoria! Znalazłam przyczynę, wodomierz jest lekko pęknięty, trzeba go wymienić i gotowe.
Jutro przyjeżdża kopara i będzie usuwać awarię w postaci pęknięcia rury, która doprowadza wodę do sąsiadów. Pęknięcie jest szczęście w nieszczęściu obok nowego domu więc za jednym razem zrobi się podłączenie wody do naszego "dworu" :)
Pech w tym że właśnie tu rozrzucam koniom siano i między kupkami siana zrobiło się niezłe lodowisko - niebezpieczne dla naszych chabecinek :( Ale byle do jutra, nadejdzie pomoc i wszystko dobrze się skończy. Panowie mają też przywieźć nowy wodomierz, więc klęska w domu zostanie też zażegnana :)
Dzisiaj "terenik w śniegu, leśny" sobie sprawiłyśmy, było trochę śmiechu, Ognista i Pizadora się spłoszyły, Ola wyrwała ze 100 m do przodu, a Doma zaliczyła glebę, ha, ha, ha, będzie czekoladka dla pani instruktor:)
MAMY FAJNE ZDJĘCIE Z TERENU, ALE "GIGABAJTY" MI SIĘ KOŃCZĄ I MUSZĘ ŚCIĄGAĆ ZDJĘCIA Z FEJSA, BO MOJA KOMÓRA JEST W DALSZYM CIĄGU NIE PASUJĄCA DO KOMPUTERA. OSZCZĘDZAM WIĘC BAJTY. ZDJĘCIA JUTRO :)