niedziela, 12 maja 2019

Majówka, majówka i po majówce :)

Długi weekend zaczął się upalnie, a skończył zimnicą. Na początku wpadały do mnie Majka z Moniką - dziewczynki z Technikum Hodowli Koni w Janowie Podlaskim i dużo mi pomagały. Usunięcie obornika ze stajni to głównie ich dzieło. Pojeździły na konikach, sieknęły sobie hardcorową sesję fotograficzną z konikami i odjechały:(

Potem przyjeżdżali goście na jazdy, głównie starzy znajomi, rozpaliliśmy ognicho, małe dzieci pojeździły na konikach na czworoboku pełnym żółtych mniszków i również odjechali.
Stacjonarnie przyjechała młodzież z Węgrowa i dwie dziewczynki, które na stałe jeżdżą u mnie konno. W sumie sześcioro dzieciaków, bo nawet jeden młodzian się trafił :)

Dzieci mieszkały w vipie czyli w mniejszym pomieszczeniu dla gości, na strychu nad stajnią. Dałam im piecyk elektryczny i tylko dzięki temu udało im się tam mieszkać, bo w nocy temperatura zbliżała się do zera.

Po pierwszej nocy dwie węgrowianki wymiękły i wróciły do domu. Na szczęście pozostali w dobrych humorach i zdrowiu dotrwali do końca :)

W międzyczasie odwiedziła mnie najstarsza córka Ada z narzeczonym Tomeczkiem - moim synem i było bardzo miło :)

Na koniec w niedzielę zjechała moja Olucha i Marta z Mińska i zakończyły majówkę klimatycznym terenikiem o zachodzie słońca <3 p="">
Na majówkę zapraszam za rok, ale co weekend odbywają się u mnie przejażdżki konne więc goście są mile widziani :)

Wakacje tuż, tuż. Niedługo umieszczę na blogu post o obozach. Na pewno będzie też wydarzenie na fb

Odwiedzajcie mój profil na fb, tam jestem codziennie i można na bieżąco śledzić aktualności ze stadniny, kuchni i ogrodu.

Zasubskrybujcie również mój nowy kanał "Ewka Dobra Czarownica" na you tube. Mniej więcej dwa razy w tygodniu wstawiam tam filmy.

Poniżej natomiast krótki przegląd zdjęciowy z majówki :)















niedziela, 21 kwietnia 2019

Kurka Wielkanocna :)


            Wieśniaczka na okolicę z wypieków wspaniałych placków znana była lecz jedno strapienie ciągle miała, że żółtka jaj jej kurek za małą intensywność barwy posiadały przez co ciasta za blade się jej wydawały.

            Jej problem rozwiązać jedynie jedno mogło! W pobliskich lasach dzikie kurki wielkanocne zamieszkiwały. Jaja ich dorodne były, a żółtka wręcz nieraz barwę zachodzącego słońca miały. Jaja tego ptactwa w Wielkanoc moc magiczną posiadały i tylko tego dnia ich skorupka barwnym wzorkiem pokryta była. Tego dnia dzieci często po lasach całymi grupkami myszkowały jajek kraszonych poszukując…

            Kobieta od lat schwytanie paru kurek wielkanocnych w zamyśle miała i domową odmianę tej parody wyhodować chciała. Niestety ptactwo to niezwykle płochliwym będące rzadko podejść się dawało, a o schwytaniu mowy być nie mogło.

            Wieśniaczka fortel wydumała, który na tym polegał, że kurka z woli własnej do domostwa potrzebującej przybiec miała.  Otóż kobiecie wiadomym było, a to od swej babki jako dziecko usłyszała, że kurka wielkanocna niezmiernie ciasteczka cynamonowe uwielbia. Napiekła więc przyszła hodowczyni przysmaków dla magicznego drobiu i w pobliżu chaty rozsypała. Cynamonu choć drogi, bo tylko nieraz od wędrownego handlarza nabyć go można, nie żałowała, wizją posiadania kurek omamiona.

            Ciasteczka po lesie takoż rozrzuciła, ale w taki sposób, aby ptak dziobiąc w pobliże jej chaty zawędrował.

            Jak sobie obmyśliła tak też się stało. Łakome kurki zrazu nieśmiało, po kilku dniach całymi stadkami podwórze Wieśniaczki nawiedzać poczęły, a taki zwyczaj miały, że tam gdzie pożywienie smaczne znajdowały tam też i swoje gniazda zakładały.

            Po kilku tygodniach Wieśniaczce z ręki już jadły tak że kobieta schwytać kilka sztuk zdołała co by zaczątkiem dla jej własnej hodowli się stały. Ptaki do zagródki wpuściła i tam je pasła, cynamonu im nie szczędząc. Pozostałe kurki w obejściu ciasteczek nie znalazłszy, na powrót do lasu się skryły.

            Mimo swoich cudnych jaj kurki o dziwo całkiem pospolitą urodą się odznaczały więc nikomu nawet przez myśl by nie przeszło, że Wieśniaczka jest w posiadaniu takiego skarbu!

            Jej wypieki jeszcze większą sławą się owiały, a po jej torty  hrabina z samego dworu posyłała.

            Jedynie Czarowniczka w głowę zachodziła skąd ta odmiana w słodkich wyrobach przyjaciółki się wzięła i dociekać, węszyć i śledzić sprawę poczęła.

            Na zagadkę odpowiedź szybko acz przypadkiem znalazła, a to za sprawą pytania Wieśniaczki, która to pewnego dnia jej zadała.:
- Czarowniczo kochana! Ciasteczka cynamonowe dzisiaj piec zamiarowuję, a cynamon mi wyszedł już całkiem. Nie masz ty go czasem w zapasie? Oddam ci jak tylko Jankiel – wędrowny kupiec do nas zajedzie.

            Czarowniczka w mig wszystko pojęła i z chęcią przyjaciółce przyprawy pożyczyła.

            Pojawienie się nowych kurek w obejściu Wieśniaczki z cynamonem skojarzyła, a że opowieści o kurkach wielkanocnych jako dziecko razem z Wieśniaczką od jej babki wysłuchała, zagadka rozwiązana została!

            Z  psikusem jednak do Wielkanocy wstrzymać się zdecydowała, a że niecały tydzień do tego dnia już się pozostał cierpliwie czekała.

            W noc przed świętem do kurnika Wieśniaczki się zakradła i swoje hokus pokus uczyniła, a rano ni z tego ni z owego do przyjaciółki po kilka jaj się udała.

            Od progu rzekła:
- Wieśniaczko, twoje kurki tak ładnie się niosą, a mi do ciasta jajek zabrakło, dałabyś parę świeżych, na pewno już jest coś dzisiaj w gniazdach.

            Wieśniaczka spłoszyła się nieco i cos bąkać zaczęła, ale Czarowniczka już w kurniku siedziała zanim gospodyni słowo wydusić z siebie zdołała.
Rada, nierad Wieśniaczka za Czarowniczką  podreptała, a tam w rozpaczy szeroko oczy otworzyła, bo jajka zupełnie zwykłe były, gładziusieńkie, bez ani jednego wzorku!

            Razem z przyjaciółką jaja zebrała i do izby wróciła Czarowniczkę kilkoma jajami obdarowawszy.

            Córka Wieśniaczki jajecznicę na śniadanie uplanowała , którą z nieszczęsnych jaj upichcić postanowiła. Aby je roztrzepać najsamprzód do garnuszka wbić postanowiła i nagle, aż z wrażenia krzyknęła.

            Pod skorupką wszystkie Wielkanocne jajka z czekolady były. Tak też Wieśniaczka nową odmianę kurki wielkanocnej wyhodowała, która w Wielkanoc nie jak dzikie - wzorzyste, a czekoladowe jajka daje.

            Dziwiło ją jedno: „przecież Czarowniczka kilka takich jajek wzięła, a nigdy nawet słówkiem potem nie wspomniała, że do ciasta jako, że z czekolady, nie zdatnymi były!?”




wtorek, 16 kwietnia 2019

Mały ogródeczek - reaktywacja :)

Od kilku lat z przyczyn ode mnie niezależnych zaniedbałam mój mały ogródeczek. Przyszedł nareszcie czas, że mogę go odtworzyć.

Niestety większość szlachetnych, przydatnych mi roślin została zagłuszona przez trawy , perz, pokrzywy i inne chwasty, które mimo iż kocham to nie są proszonymi gośćmi w ogródkach.

Nastąpiła mozolna praca przekopywania ziemi centymetr po centymetrze i wyciąganie kłączy pokrzyw, perzu i podagrycznika, które rozszalały się na dobre. Został mi niecały metr kwadratowy do wyczyszczenia i będzie finisz. Niestety deszcz pokrzyżował mi dzisiaj plany, ale za to mam czas aby usiąść i pisać :)

Zawsze marzyłam żeby przy domu mieć bez lilak i to taki zwykły, bez udziwnień. Każdego maja brałam kilka kiści do domu z pięknego krzewu rosnącego na przeciwko cmentarza. Krzew niejednokrotnie oberwał od sprzętu pielęgnującego pobocza drogi i zawsze odrastał. Teraz ma być wyrzucony na dobre, bo powstaje w tym miejscu asfaltowa droga. Ruszyłam więc z widłami i wydzióbałam kilka odnóżek. Mam nadzieję, że będzie mi wdzięczny za ratunek i odrodzi się u mnie w całej okazałości :)

Tak więc ogródek wzbogacił się o kilka sadzonek bzu. Oprócz tego w dużym ogrodzie znalazłam zeszłoroczny czosnek, cebulę i pietruszkę, które pieczołowicie przesadziłam na nowe miejsce. W dużym ogrodzie nie miałyby szans, bo zniknęłyby podczas orania.

Przeniosłam również jedyną wyrosłą z moich zeszłorocznych siewów przy naszej dróżce dziewannę, żeby nikt nie rozjechał jej kołem.

Od Małgosi dostałam oregano, estragon, mój ukochany lubczyk i miętę drobną :)

Na grządkach posiałam rzodkiewki i kapustę na rozsadę.

W rogu ogródka ostała się melisa i konwalie, no i oczywiście peonia, które mam nadzieję w tym roku zakwitnie swoimi różowymi kulami. W dużym ogrodzie jest jeszcze sałata do pikowania











.
Czekam aż wszystko rozbuja się  zielonym kobiercem.

Nie mogę się doczekać !!!

czwartek, 11 kwietnia 2019

Zapraszam na kanał Ewka Dobra Czarownica na youtube :)

Czarownica Ewka jest wiedźmą nowoczesną i chociaż kocha naturę, żyje pod lasem często otoczona błotem i trudnym wyjazdem z gospodarstwa, to dobrodziejstwa internetu zawsze były jej bliskie.

Jakie to proste teraz, skontaktować się z przyjaciółmi albo rodziną oddaloną nieraz o tysiące kilometrów. Ot, bierzesz swoja komórę w dłoń, klikasz na messengera na przykład i już na ekranie pojawiają się ukochane twarze córek albo syna. Można z nimi gadać nieskończenie długo i patrzeć im w twarze i śmiać się, dyskutować, radzić, prawie tak jakby byli na wyciągnięcie ręki.

Ludzkość zeszła "do świata wirtualnego" i tam w większości żyje wstawiając nierealne obrazki szczęśliwych ludzi, którzy często cierpią na wszechogarniającą depresję.

Czarownica Ewka jest bardzo rzeczywista i autentyczna. Jej problemy dotyczą zwyczajnych spraw codziennego życia, do których podchodzi z humorem, często śmiejąc się sama z siebie.
Od lat wstawia filmiki i zdjęcia na fb zarówno na profilu prywatnym jak i na swojej stronie Dobre Czarownice Świata czas się ujawnić. Od jakiegoś czasu również instagram jest jej nie obcy, a od wczoraj ma swój kanał na youtube, na którym chce inspirować i zarażać dobrą energią do czynienia dobra, życiu w pasji, zdrowego trybu życia i odżywiania.
Zapraszam:
https://www.youtube.com/watch?v=X-mIB0ms820&t=25s&fbclid=IwAR0xQiX6nD3pxA4C1YljyptrPDP__14vlZasVcB9xST83ttLAPvJ-ycdVgQ

wtorek, 9 kwietnia 2019

Przywitanie bocianów :)

W niedzielę miała miejsce w Koniku Polnym jedna z naszych cyklicznych imprez czyli przywitanie bocianów.To symboliczne powitanie wiosny i wyrażenie naszej radości z powodu jej nadejścia :)
Rozpoczynamy zawsze rozgrzewką na padoku i zwykłą jazdą z jej podstawowymi elementami.

W tym roku w wydarzeniu brało udział sześć panien: Dominika, Daria, Maja, Ania, Wiktoria
 i Natalia oraz nasze wierzchówki: Ordonka, Ognista, Oszin, Posyłka, Pizadora i Pożoga.
Potem ruszyłyśmy do pobliskiej wsi Leśnogóra gdzie są dwa gniazda bocianie. Panny oczywiście wierzchem, a ja na piechtę z psami u boku.

Pan bocian był akurat na łowach na pobliskim mokradełku gdzie go przyuważyłyśmy,
 a pani bocianowa siedziała w gnieździe, tak, że tylko główkę jej widać było.
Pokłoniłyśmy się bocianom, zakupy w naszym wiejskim sklepie zrobiłyśmy i uradowane do domu powróciłyśmy.

Koniki na padok wypuściłyśmy, obiadek pod lipą po raz pierwszy w tym roku spożyłyśmy.
Madzia z Anią i Piotrkiem w międzyczasie do  nas dołączyli i wspólnie porządek w stajni ogarnęliśmy.

Pogoda coraz piękniejsza się stawała i dziewczynki zabawy z końmi na padoku sobie urządziły
 z ziemi z nimi pracując. Królował w nich Józio, który współprace uwielbia.

Następnym punktem programu było ognisko, na którym zwykła kiełbasa powodzeniem się nie cieszyła. Panny jedynie przez Majkę wegańskie parówki spożyły i chlebek na patykach upiekły.
Jeszcze jakiś czas wspólnym towarzystwem się cieszyłyśmy, fot i filmików mnóstwo zrobiłyśmy,
 a koło siedemnastej dziewczynki rozjeżdżać się zaczęły.

Na wieczorne karmienie sama się ostałam. Konikom owsa sypnęłam i na zasłużony odpoczynek do domu się udałam. Na Netflixsie Spidermana trójkę sieknęłam, prysznic wzięłam i snu się oddałam.

CUDNIE BYŁO!
 Ognisko
 Sprzątamy boksy
 Obiadek pod lipą jeszcze bezlistną
 Bocianica siedzi, tylko główkę widać :)
Rozgrzewka na padoku

NASTĘPNA IMPREZA TO MAJÓWKA W KONIKU POLNYM. WYDARZENIE NA FB WKRÓTCE. JUŻ TERAZ SERDECZNIE ZAPRASZAM :)

wtorek, 2 kwietnia 2019

Ondine - koń Czarownicy Ewki w przygotowaniu :)

Jesienią zeszłego roku zaczęła się praca pod siodłem z Ondine. Klacz od urodzenia jest bardzo spokojna i chętna do współpracy z człowiekiem, nie ma w sobie złośliwości ani przekory. Jest po prostu dobra :)
Początkowo prowadzałam ją po podwórzu. Założenie siodła i ogłowia nie było dla niej żadnym problemem. Zaczęłam się przewieszać przez siodło i wszystko było OK...
Niestety operacje oczu uniemożliwiły mi dalszą pracę z koniem. Z pomocą przybył Konrad Bog. który kilkakrotnie dosiadł Ondine. Zima przerwała nam pracę.
Tej wiosny okazało się, że Konrad nie może mi dalej pomagać, niestety praca mu na to nie pozwala.
W międzyczasie poznałam innego Konrada - Konrada Boz., który z polecenia koleżanki werkuje u nas konie.
Ten Konrad jest osobą bardzo spokojną i cierpliwą, pełną szacunku do konia, zaznajomioną z naturalnymi metodami pracy z końmi.
Poprosiłam go o pomoc i zgodził się. Jest bardzo zadowolony ze współpracy z Ondine. Klacz chętnie się uczy i jest bardzo inteligentna.
Myślę, że Czarownica Ewka lada moment dosiądzie swojej ukochanej klaczy <3 p="">Na zdjęciach Konrad Boz. i Ondine :)

 Czarownica Ewka i jej ukochana klacz Ondine <3 p="">




poniedziałek, 25 marca 2019

Mydełka w łaźni Czarownicy Ewki :)

Czarownica Ewka w zgodzie z Naturą żyjąca oprócz rewolucji w kuchni również w łaźni zmiany poczyniła. Swoją mała fabryczkę uruchomiła i rozmaitej maści mydełka tworzyć zaczęła.

Mydełka na bazie glicerynowej powstają , minimalną ilością, w kroplach mierzoną, barwników kolorowane i aromatyzowane zostają, z ziołami oraz kwiatami zebranymi i suszonymi przez Wiedźmę w ich wnętrzu zatopionymi są.
Na razie kilka wzorów w trzech kolorach Ewka zmajstrowała, wśród których żółte, zielone i różowe kształty kwiatków na tle motywów owadzich  królują.

Motylki, żuczki, biedronki i ćmy Wiosenkę symbolizują , a jako że ta właśnie nadeszła, wielkim popyt na nie w manufakturze Czarownicy nastał.

W zamyśle Ewka ma również bezbarwne z zatopionymi fiołkami i przylaszczkami oraz inne z szyszeczkami sosny i olchy  oraz nasionami świerka :)

W IMIENIU CZAROWNICY EWKI SERDECZNIE ZAPRASZAM DO ZAMÓWIEŃ <3 p="">