Wooow, w przeciągu miesiąca ponad 300 subskrypcji :) To jak na niszową działalność Czarownicy Ewki niebotyczna liczba :p
Taaaa...to ludzie jednak oglądają i chcą oglądać proste, wiejskie życie wyznaczane przez terminy siewów i zbiorów, karmienia i pojenia zwierząt. Chcą oglądać coś prostego, zwyczajnego ale nie pozbawionego sensu, bo wszystkie czynności związane z roślinami i zwierzętami przynoszą wymierny efekt, który można zobaczyć. Siejesz - rośnie roślina, która wydaje plon, zbierasz plon, który jest gotowym produktem lub półproduktem żywnościowym.
Karmisz zwierzę - zwierze rośnie, rozwija się, jest piękne, sierść mu lśni. Kot czy pies odwdzięcza się towarzystwem, pies oddaniem, kot wylegiwaniem się na kolanach.
Zatrzymujesz i gromadzisz te piękne chwile w swojej pamięci kiedy rodzi się źrebię, kiedy młody koń pierwszy raz dostaje siodło, kiedy pies posłusznie idzie na miejsce i słucha pana, a zawołany gna na łeb na szyję, żeby pobawić się ze swoją panią :)
Filmy na moim kanale staram się wstawiać dwa, trzy razy w tygodniu. Ostatnio stworzyłam z pomocą Zosi playlisty, obejmujące następujące tematy:
- Ogród Czarownicy Ewki
- Wyzwania Czarownicy Ewki
- Eventy Czarownicy Ewki
- Konie Czarownicy Ewki
- W kuchni Czarownicy Ewki
- DIY Czarownicy Ewki
TY,. KTÓRZY SUBSKRYBUJĄ MÓJ KANAŁ , BARDZO DZIĘKUJĘ I OBIECUJĘ, ŻE BĘDĘ SYSTEMATYCZNIE WSTAWIAĆ RÓŻNORODNE FILMY.
JEŻELI JESZCZE NIE ODWIEDZILIŚCIE MOJEGO KANAŁU TO SERDECZNIE ZAPRASZAM. SUBSKRYBUJCIE I ŁAPKI W GÓRĘ POPROSZĘ :)
https://www.youtube.com/channel/UCTz85XUPwQGIwDJ8c2kw0sg
środa, 22 maja 2019
niedziela, 12 maja 2019
Majówka, majówka i po majówce :)
Długi weekend zaczął się upalnie, a skończył zimnicą. Na początku wpadały do mnie Majka z Moniką - dziewczynki z Technikum Hodowli Koni w Janowie Podlaskim i dużo mi pomagały. Usunięcie obornika ze stajni to głównie ich dzieło. Pojeździły na konikach, sieknęły sobie hardcorową sesję fotograficzną z konikami i odjechały:(
Potem przyjeżdżali goście na jazdy, głównie starzy znajomi, rozpaliliśmy ognicho, małe dzieci pojeździły na konikach na czworoboku pełnym żółtych mniszków i również odjechali.
Stacjonarnie przyjechała młodzież z Węgrowa i dwie dziewczynki, które na stałe jeżdżą u mnie konno. W sumie sześcioro dzieciaków, bo nawet jeden młodzian się trafił :)
Dzieci mieszkały w vipie czyli w mniejszym pomieszczeniu dla gości, na strychu nad stajnią. Dałam im piecyk elektryczny i tylko dzięki temu udało im się tam mieszkać, bo w nocy temperatura zbliżała się do zera.
Po pierwszej nocy dwie węgrowianki wymiękły i wróciły do domu. Na szczęście pozostali w dobrych humorach i zdrowiu dotrwali do końca :)
W międzyczasie odwiedziła mnie najstarsza córka Ada z narzeczonym Tomeczkiem - moim synem i było bardzo miło :)
Na koniec w niedzielę zjechała moja Olucha i Marta z Mińska i zakończyły majówkę klimatycznym terenikiem o zachodzie słońca <3 p="">
Na majówkę zapraszam za rok, ale co weekend odbywają się u mnie przejażdżki konne więc goście są mile widziani :)
Wakacje tuż, tuż. Niedługo umieszczę na blogu post o obozach. Na pewno będzie też wydarzenie na fb
Odwiedzajcie mój profil na fb, tam jestem codziennie i można na bieżąco śledzić aktualności ze stadniny, kuchni i ogrodu.
Zasubskrybujcie również mój nowy kanał "Ewka Dobra Czarownica" na you tube. Mniej więcej dwa razy w tygodniu wstawiam tam filmy.
Poniżej natomiast krótki przegląd zdjęciowy z majówki :)3>
Potem przyjeżdżali goście na jazdy, głównie starzy znajomi, rozpaliliśmy ognicho, małe dzieci pojeździły na konikach na czworoboku pełnym żółtych mniszków i również odjechali.
Stacjonarnie przyjechała młodzież z Węgrowa i dwie dziewczynki, które na stałe jeżdżą u mnie konno. W sumie sześcioro dzieciaków, bo nawet jeden młodzian się trafił :)
Dzieci mieszkały w vipie czyli w mniejszym pomieszczeniu dla gości, na strychu nad stajnią. Dałam im piecyk elektryczny i tylko dzięki temu udało im się tam mieszkać, bo w nocy temperatura zbliżała się do zera.
Po pierwszej nocy dwie węgrowianki wymiękły i wróciły do domu. Na szczęście pozostali w dobrych humorach i zdrowiu dotrwali do końca :)
W międzyczasie odwiedziła mnie najstarsza córka Ada z narzeczonym Tomeczkiem - moim synem i było bardzo miło :)
Na koniec w niedzielę zjechała moja Olucha i Marta z Mińska i zakończyły majówkę klimatycznym terenikiem o zachodzie słońca <3 p="">
Na majówkę zapraszam za rok, ale co weekend odbywają się u mnie przejażdżki konne więc goście są mile widziani :)
Wakacje tuż, tuż. Niedługo umieszczę na blogu post o obozach. Na pewno będzie też wydarzenie na fb
Odwiedzajcie mój profil na fb, tam jestem codziennie i można na bieżąco śledzić aktualności ze stadniny, kuchni i ogrodu.
Zasubskrybujcie również mój nowy kanał "Ewka Dobra Czarownica" na you tube. Mniej więcej dwa razy w tygodniu wstawiam tam filmy.
Poniżej natomiast krótki przegląd zdjęciowy z majówki :)3>
niedziela, 21 kwietnia 2019
Kurka Wielkanocna :)
Wieśniaczka
na okolicę z wypieków wspaniałych placków znana była lecz jedno strapienie
ciągle miała, że żółtka jaj jej kurek za małą intensywność barwy posiadały
przez co ciasta za blade się jej wydawały.
Jej problem
rozwiązać jedynie jedno mogło! W pobliskich lasach dzikie kurki wielkanocne
zamieszkiwały. Jaja ich dorodne były, a żółtka wręcz nieraz barwę zachodzącego
słońca miały. Jaja tego ptactwa w Wielkanoc moc magiczną posiadały i tylko tego
dnia ich skorupka barwnym wzorkiem pokryta była. Tego dnia dzieci często po
lasach całymi grupkami myszkowały jajek kraszonych poszukując…
Kobieta od
lat schwytanie paru kurek wielkanocnych w zamyśle miała i domową odmianę tej
parody wyhodować chciała. Niestety ptactwo to niezwykle płochliwym będące
rzadko podejść się dawało, a o schwytaniu mowy być nie mogło.
Wieśniaczka
fortel wydumała, który na tym polegał, że kurka z woli własnej do domostwa
potrzebującej przybiec miała. Otóż
kobiecie wiadomym było, a to od swej babki jako dziecko usłyszała, że kurka
wielkanocna niezmiernie ciasteczka cynamonowe uwielbia. Napiekła więc przyszła
hodowczyni przysmaków dla magicznego drobiu i w pobliżu chaty rozsypała.
Cynamonu choć drogi, bo tylko nieraz od wędrownego handlarza nabyć go można,
nie żałowała, wizją posiadania kurek omamiona.
Ciasteczka
po lesie takoż rozrzuciła, ale w taki sposób, aby ptak dziobiąc w pobliże jej
chaty zawędrował.
Jak sobie
obmyśliła tak też się stało. Łakome kurki zrazu nieśmiało, po kilku dniach
całymi stadkami podwórze Wieśniaczki nawiedzać poczęły, a taki zwyczaj miały,
że tam gdzie pożywienie smaczne znajdowały tam też i swoje gniazda zakładały.
Po kilku
tygodniach Wieśniaczce z ręki już jadły tak że kobieta schwytać kilka sztuk
zdołała co by zaczątkiem dla jej własnej hodowli się stały. Ptaki do zagródki
wpuściła i tam je pasła, cynamonu im nie szczędząc. Pozostałe kurki w obejściu
ciasteczek nie znalazłszy, na powrót do lasu się skryły.
Mimo swoich
cudnych jaj kurki o dziwo całkiem pospolitą urodą się odznaczały więc nikomu
nawet przez myśl by nie przeszło, że Wieśniaczka jest w posiadaniu takiego
skarbu!
Jej wypieki
jeszcze większą sławą się owiały, a po jej torty hrabina z samego dworu posyłała.
Jedynie
Czarowniczka w głowę zachodziła skąd ta odmiana w słodkich wyrobach
przyjaciółki się wzięła i dociekać, węszyć i śledzić sprawę poczęła.
Na zagadkę
odpowiedź szybko acz przypadkiem znalazła, a to za sprawą pytania Wieśniaczki,
która to pewnego dnia jej zadała.:
- Czarowniczo kochana! Ciasteczka cynamonowe dzisiaj piec
zamiarowuję, a cynamon mi wyszedł już całkiem. Nie masz ty go czasem w zapasie?
Oddam ci jak tylko Jankiel – wędrowny kupiec do nas zajedzie.
Czarowniczka
w mig wszystko pojęła i z chęcią przyjaciółce przyprawy pożyczyła.
Pojawienie
się nowych kurek w obejściu Wieśniaczki z cynamonem skojarzyła, a że opowieści
o kurkach wielkanocnych jako dziecko razem z Wieśniaczką od jej babki
wysłuchała, zagadka rozwiązana została!
Z psikusem jednak do Wielkanocy wstrzymać się
zdecydowała, a że niecały tydzień do tego dnia już się pozostał cierpliwie
czekała.
W noc przed
świętem do kurnika Wieśniaczki się zakradła i swoje hokus pokus uczyniła, a
rano ni z tego ni z owego do przyjaciółki po kilka jaj się udała.
Od progu
rzekła:
- Wieśniaczko, twoje kurki tak ładnie się niosą, a mi do
ciasta jajek zabrakło, dałabyś parę świeżych, na pewno już jest coś dzisiaj w
gniazdach.
Wieśniaczka
spłoszyła się nieco i cos bąkać zaczęła, ale Czarowniczka już w kurniku
siedziała zanim gospodyni słowo wydusić z siebie zdołała.
Rada, nierad Wieśniaczka za Czarowniczką podreptała, a tam w rozpaczy szeroko oczy
otworzyła, bo jajka zupełnie zwykłe były, gładziusieńkie, bez ani jednego
wzorku!
Razem z
przyjaciółką jaja zebrała i do izby wróciła Czarowniczkę kilkoma jajami
obdarowawszy.
Córka
Wieśniaczki jajecznicę na śniadanie uplanowała , którą z nieszczęsnych jaj
upichcić postanowiła. Aby je roztrzepać najsamprzód do garnuszka wbić
postanowiła i nagle, aż z wrażenia krzyknęła.
Pod
skorupką wszystkie Wielkanocne jajka z czekolady były. Tak też Wieśniaczka nową
odmianę kurki wielkanocnej wyhodowała, która w Wielkanoc nie jak dzikie -
wzorzyste, a czekoladowe jajka daje.
Dziwiło ją
jedno: „przecież Czarowniczka kilka takich jajek wzięła, a nigdy nawet słówkiem
potem nie wspomniała, że do ciasta jako, że z czekolady, nie zdatnymi były!?”
wtorek, 16 kwietnia 2019
Mały ogródeczek - reaktywacja :)
Od kilku lat z przyczyn ode mnie niezależnych zaniedbałam mój mały ogródeczek. Przyszedł nareszcie czas, że mogę go odtworzyć.
Niestety większość szlachetnych, przydatnych mi roślin została zagłuszona przez trawy , perz, pokrzywy i inne chwasty, które mimo iż kocham to nie są proszonymi gośćmi w ogródkach.
Nastąpiła mozolna praca przekopywania ziemi centymetr po centymetrze i wyciąganie kłączy pokrzyw, perzu i podagrycznika, które rozszalały się na dobre. Został mi niecały metr kwadratowy do wyczyszczenia i będzie finisz. Niestety deszcz pokrzyżował mi dzisiaj plany, ale za to mam czas aby usiąść i pisać :)
Zawsze marzyłam żeby przy domu mieć bez lilak i to taki zwykły, bez udziwnień. Każdego maja brałam kilka kiści do domu z pięknego krzewu rosnącego na przeciwko cmentarza. Krzew niejednokrotnie oberwał od sprzętu pielęgnującego pobocza drogi i zawsze odrastał. Teraz ma być wyrzucony na dobre, bo powstaje w tym miejscu asfaltowa droga. Ruszyłam więc z widłami i wydzióbałam kilka odnóżek. Mam nadzieję, że będzie mi wdzięczny za ratunek i odrodzi się u mnie w całej okazałości :)
Tak więc ogródek wzbogacił się o kilka sadzonek bzu. Oprócz tego w dużym ogrodzie znalazłam zeszłoroczny czosnek, cebulę i pietruszkę, które pieczołowicie przesadziłam na nowe miejsce. W dużym ogrodzie nie miałyby szans, bo zniknęłyby podczas orania.
Przeniosłam również jedyną wyrosłą z moich zeszłorocznych siewów przy naszej dróżce dziewannę, żeby nikt nie rozjechał jej kołem.
Od Małgosi dostałam oregano, estragon, mój ukochany lubczyk i miętę drobną :)
Na grządkach posiałam rzodkiewki i kapustę na rozsadę.
W rogu ogródka ostała się melisa i konwalie, no i oczywiście peonia, które mam nadzieję w tym roku zakwitnie swoimi różowymi kulami. W dużym ogrodzie jest jeszcze sałata do pikowania
.
Czekam aż wszystko rozbuja się zielonym kobiercem.
Nie mogę się doczekać !!!
Niestety większość szlachetnych, przydatnych mi roślin została zagłuszona przez trawy , perz, pokrzywy i inne chwasty, które mimo iż kocham to nie są proszonymi gośćmi w ogródkach.
Nastąpiła mozolna praca przekopywania ziemi centymetr po centymetrze i wyciąganie kłączy pokrzyw, perzu i podagrycznika, które rozszalały się na dobre. Został mi niecały metr kwadratowy do wyczyszczenia i będzie finisz. Niestety deszcz pokrzyżował mi dzisiaj plany, ale za to mam czas aby usiąść i pisać :)
Zawsze marzyłam żeby przy domu mieć bez lilak i to taki zwykły, bez udziwnień. Każdego maja brałam kilka kiści do domu z pięknego krzewu rosnącego na przeciwko cmentarza. Krzew niejednokrotnie oberwał od sprzętu pielęgnującego pobocza drogi i zawsze odrastał. Teraz ma być wyrzucony na dobre, bo powstaje w tym miejscu asfaltowa droga. Ruszyłam więc z widłami i wydzióbałam kilka odnóżek. Mam nadzieję, że będzie mi wdzięczny za ratunek i odrodzi się u mnie w całej okazałości :)
Tak więc ogródek wzbogacił się o kilka sadzonek bzu. Oprócz tego w dużym ogrodzie znalazłam zeszłoroczny czosnek, cebulę i pietruszkę, które pieczołowicie przesadziłam na nowe miejsce. W dużym ogrodzie nie miałyby szans, bo zniknęłyby podczas orania.
Przeniosłam również jedyną wyrosłą z moich zeszłorocznych siewów przy naszej dróżce dziewannę, żeby nikt nie rozjechał jej kołem.
Od Małgosi dostałam oregano, estragon, mój ukochany lubczyk i miętę drobną :)
Na grządkach posiałam rzodkiewki i kapustę na rozsadę.
W rogu ogródka ostała się melisa i konwalie, no i oczywiście peonia, które mam nadzieję w tym roku zakwitnie swoimi różowymi kulami. W dużym ogrodzie jest jeszcze sałata do pikowania
.
Czekam aż wszystko rozbuja się zielonym kobiercem.
Nie mogę się doczekać !!!
czwartek, 11 kwietnia 2019
Zapraszam na kanał Ewka Dobra Czarownica na youtube :)
Czarownica Ewka jest wiedźmą nowoczesną i chociaż kocha naturę, żyje pod lasem często otoczona błotem i trudnym wyjazdem z gospodarstwa, to dobrodziejstwa internetu zawsze były jej bliskie.
Jakie to proste teraz, skontaktować się z przyjaciółmi albo rodziną oddaloną nieraz o tysiące kilometrów. Ot, bierzesz swoja komórę w dłoń, klikasz na messengera na przykład i już na ekranie pojawiają się ukochane twarze córek albo syna. Można z nimi gadać nieskończenie długo i patrzeć im w twarze i śmiać się, dyskutować, radzić, prawie tak jakby byli na wyciągnięcie ręki.
Ludzkość zeszła "do świata wirtualnego" i tam w większości żyje wstawiając nierealne obrazki szczęśliwych ludzi, którzy często cierpią na wszechogarniającą depresję.
Czarownica Ewka jest bardzo rzeczywista i autentyczna. Jej problemy dotyczą zwyczajnych spraw codziennego życia, do których podchodzi z humorem, często śmiejąc się sama z siebie.
Od lat wstawia filmiki i zdjęcia na fb zarówno na profilu prywatnym jak i na swojej stronie Dobre Czarownice Świata czas się ujawnić. Od jakiegoś czasu również instagram jest jej nie obcy, a od wczoraj ma swój kanał na youtube, na którym chce inspirować i zarażać dobrą energią do czynienia dobra, życiu w pasji, zdrowego trybu życia i odżywiania.
Zapraszam:
https://www.youtube.com/watch?v=X-mIB0ms820&t=25s&fbclid=IwAR0xQiX6nD3pxA4C1YljyptrPDP__14vlZasVcB9xST83ttLAPvJ-ycdVgQ
Jakie to proste teraz, skontaktować się z przyjaciółmi albo rodziną oddaloną nieraz o tysiące kilometrów. Ot, bierzesz swoja komórę w dłoń, klikasz na messengera na przykład i już na ekranie pojawiają się ukochane twarze córek albo syna. Można z nimi gadać nieskończenie długo i patrzeć im w twarze i śmiać się, dyskutować, radzić, prawie tak jakby byli na wyciągnięcie ręki.
Ludzkość zeszła "do świata wirtualnego" i tam w większości żyje wstawiając nierealne obrazki szczęśliwych ludzi, którzy często cierpią na wszechogarniającą depresję.
Czarownica Ewka jest bardzo rzeczywista i autentyczna. Jej problemy dotyczą zwyczajnych spraw codziennego życia, do których podchodzi z humorem, często śmiejąc się sama z siebie.
Od lat wstawia filmiki i zdjęcia na fb zarówno na profilu prywatnym jak i na swojej stronie Dobre Czarownice Świata czas się ujawnić. Od jakiegoś czasu również instagram jest jej nie obcy, a od wczoraj ma swój kanał na youtube, na którym chce inspirować i zarażać dobrą energią do czynienia dobra, życiu w pasji, zdrowego trybu życia i odżywiania.
Zapraszam:
https://www.youtube.com/watch?v=X-mIB0ms820&t=25s&fbclid=IwAR0xQiX6nD3pxA4C1YljyptrPDP__14vlZasVcB9xST83ttLAPvJ-ycdVgQ
wtorek, 9 kwietnia 2019
Przywitanie bocianów :)
W niedzielę miała miejsce w Koniku Polnym jedna z naszych cyklicznych imprez czyli przywitanie bocianów.To symboliczne powitanie wiosny i wyrażenie naszej radości z powodu jej nadejścia :)
Rozpoczynamy zawsze rozgrzewką na padoku i zwykłą jazdą z jej podstawowymi elementami.
W tym roku w wydarzeniu brało udział sześć panien: Dominika, Daria, Maja, Ania, Wiktoria
i Natalia oraz nasze wierzchówki: Ordonka, Ognista, Oszin, Posyłka, Pizadora i Pożoga.
Potem ruszyłyśmy do pobliskiej wsi Leśnogóra gdzie są dwa gniazda bocianie. Panny oczywiście wierzchem, a ja na piechtę z psami u boku.
Pan bocian był akurat na łowach na pobliskim mokradełku gdzie go przyuważyłyśmy,
a pani bocianowa siedziała w gnieździe, tak, że tylko główkę jej widać było.
Pokłoniłyśmy się bocianom, zakupy w naszym wiejskim sklepie zrobiłyśmy i uradowane do domu powróciłyśmy.
Koniki na padok wypuściłyśmy, obiadek pod lipą po raz pierwszy w tym roku spożyłyśmy.
Madzia z Anią i Piotrkiem w międzyczasie do nas dołączyli i wspólnie porządek w stajni ogarnęliśmy.
Pogoda coraz piękniejsza się stawała i dziewczynki zabawy z końmi na padoku sobie urządziły
z ziemi z nimi pracując. Królował w nich Józio, który współprace uwielbia.
Następnym punktem programu było ognisko, na którym zwykła kiełbasa powodzeniem się nie cieszyła. Panny jedynie przez Majkę wegańskie parówki spożyły i chlebek na patykach upiekły.
Jeszcze jakiś czas wspólnym towarzystwem się cieszyłyśmy, fot i filmików mnóstwo zrobiłyśmy,
a koło siedemnastej dziewczynki rozjeżdżać się zaczęły.
Na wieczorne karmienie sama się ostałam. Konikom owsa sypnęłam i na zasłużony odpoczynek do domu się udałam. Na Netflixsie Spidermana trójkę sieknęłam, prysznic wzięłam i snu się oddałam.
NASTĘPNA IMPREZA TO MAJÓWKA W KONIKU POLNYM. WYDARZENIE NA FB WKRÓTCE. JUŻ TERAZ SERDECZNIE ZAPRASZAM :)
Rozpoczynamy zawsze rozgrzewką na padoku i zwykłą jazdą z jej podstawowymi elementami.
W tym roku w wydarzeniu brało udział sześć panien: Dominika, Daria, Maja, Ania, Wiktoria
i Natalia oraz nasze wierzchówki: Ordonka, Ognista, Oszin, Posyłka, Pizadora i Pożoga.
Potem ruszyłyśmy do pobliskiej wsi Leśnogóra gdzie są dwa gniazda bocianie. Panny oczywiście wierzchem, a ja na piechtę z psami u boku.
Pan bocian był akurat na łowach na pobliskim mokradełku gdzie go przyuważyłyśmy,
a pani bocianowa siedziała w gnieździe, tak, że tylko główkę jej widać było.
Pokłoniłyśmy się bocianom, zakupy w naszym wiejskim sklepie zrobiłyśmy i uradowane do domu powróciłyśmy.
Koniki na padok wypuściłyśmy, obiadek pod lipą po raz pierwszy w tym roku spożyłyśmy.
Madzia z Anią i Piotrkiem w międzyczasie do nas dołączyli i wspólnie porządek w stajni ogarnęliśmy.
Pogoda coraz piękniejsza się stawała i dziewczynki zabawy z końmi na padoku sobie urządziły
z ziemi z nimi pracując. Królował w nich Józio, który współprace uwielbia.
Następnym punktem programu było ognisko, na którym zwykła kiełbasa powodzeniem się nie cieszyła. Panny jedynie przez Majkę wegańskie parówki spożyły i chlebek na patykach upiekły.
Jeszcze jakiś czas wspólnym towarzystwem się cieszyłyśmy, fot i filmików mnóstwo zrobiłyśmy,
a koło siedemnastej dziewczynki rozjeżdżać się zaczęły.
Na wieczorne karmienie sama się ostałam. Konikom owsa sypnęłam i na zasłużony odpoczynek do domu się udałam. Na Netflixsie Spidermana trójkę sieknęłam, prysznic wzięłam i snu się oddałam.
CUDNIE BYŁO!
Ognisko
Sprzątamy boksy
Obiadek pod lipą jeszcze bezlistną
Bocianica siedzi, tylko główkę widać :)
Rozgrzewka na padoku
NASTĘPNA IMPREZA TO MAJÓWKA W KONIKU POLNYM. WYDARZENIE NA FB WKRÓTCE. JUŻ TERAZ SERDECZNIE ZAPRASZAM :)
wtorek, 2 kwietnia 2019
Ondine - koń Czarownicy Ewki w przygotowaniu :)
Jesienią zeszłego roku zaczęła się praca pod siodłem z Ondine. Klacz od urodzenia jest bardzo spokojna i chętna do współpracy z człowiekiem, nie ma w sobie złośliwości ani przekory. Jest po prostu dobra :)
Początkowo prowadzałam ją po podwórzu. Założenie siodła i ogłowia nie było dla niej żadnym problemem. Zaczęłam się przewieszać przez siodło i wszystko było OK...
Niestety operacje oczu uniemożliwiły mi dalszą pracę z koniem. Z pomocą przybył Konrad Bog. który kilkakrotnie dosiadł Ondine. Zima przerwała nam pracę.
Tej wiosny okazało się, że Konrad nie może mi dalej pomagać, niestety praca mu na to nie pozwala.
W międzyczasie poznałam innego Konrada - Konrada Boz., który z polecenia koleżanki werkuje u nas konie.
Ten Konrad jest osobą bardzo spokojną i cierpliwą, pełną szacunku do konia, zaznajomioną z naturalnymi metodami pracy z końmi.
Poprosiłam go o pomoc i zgodził się. Jest bardzo zadowolony ze współpracy z Ondine. Klacz chętnie się uczy i jest bardzo inteligentna.
Myślę, że Czarownica Ewka lada moment dosiądzie swojej ukochanej klaczy <3 p="">Na zdjęciach Konrad Boz. i Ondine :)
3>
Początkowo prowadzałam ją po podwórzu. Założenie siodła i ogłowia nie było dla niej żadnym problemem. Zaczęłam się przewieszać przez siodło i wszystko było OK...
Niestety operacje oczu uniemożliwiły mi dalszą pracę z koniem. Z pomocą przybył Konrad Bog. który kilkakrotnie dosiadł Ondine. Zima przerwała nam pracę.
Tej wiosny okazało się, że Konrad nie może mi dalej pomagać, niestety praca mu na to nie pozwala.
W międzyczasie poznałam innego Konrada - Konrada Boz., który z polecenia koleżanki werkuje u nas konie.
Ten Konrad jest osobą bardzo spokojną i cierpliwą, pełną szacunku do konia, zaznajomioną z naturalnymi metodami pracy z końmi.
Poprosiłam go o pomoc i zgodził się. Jest bardzo zadowolony ze współpracy z Ondine. Klacz chętnie się uczy i jest bardzo inteligentna.
Myślę, że Czarownica Ewka lada moment dosiądzie swojej ukochanej klaczy <3 p="">Na zdjęciach Konrad Boz. i Ondine :)
3>
Subskrybuj:
Posty (Atom)