czwartek, 4 sierpnia 2011

Polsko-Angielski obóz przetrwania







Maks,Małgosia i Gabi




Marta Wawa na Pankim


Na czwarty obóz przyjechały również dziewczynki z Anglii:Natalka i Gabrysia.
Pogoda na początku nie dopisywała,wilgoć bya okrutna tak że nasze 'ulubione' owady czyli ślepaki i komary rozmnożyły się jak szarańcza.
Biedne angielskie dzewczynki popuchły od ugryzień tych paskudztw i ku naszemu zdumieniu ogosiy że w Anglii nie ma komarów,a muchy spotyka się sporadycznie.
Dzisiaj wieczorem mamy zamiar zrobić ognisko aby dym skutecznie chronił dzieciaki przed 'moskitami' .




Wczoraj wpadłam na pomysł nauczenia dzieciaków plecienia z sitowia i robienia tratw z patyczków i łódeczek z kory.
Dzieciaki puściły łódeczki nad stawem i miały wielką radoche we współzawodnictwie- która to łódeczka popłynie najdalej i nie zatonie.
Zwabione widokiem pływających dziwactw,nasze kaczki postanoswiły bombardować je dziobami w nadziei,że to kawałki chleba.
Jedna z kaczek zatopiła w ten sposób łódke Maksa,która popłynęła najdlalej.





Krótka wiadomoć od jednej z angielskich dziewczynek:

Hi,my name is Gabby. I'm really enjoying it here in the stables.My favourite horse is Orinoko and Posyłka.I'm here with my best friend Natalia and we spend a great time

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz