Było dobrze. Jedliśmy bez przesadyzmu, słodycze to tylko chyba ja jadłam. Ada dokonywała ciągłych oczyszczań organizmu + 0 słodyczy, chleba, klusek i tłuszczu. Stare dzieci odjechały, a my zostaliśmy z lodówką mięsa i wędlin. Jeszcze jutro będziemy żywić się resztkami szynki, którą dodam do pizzy :)
Owoce i warzywa natomiast cieszyły się wielką popularnością. Ola np potrafi wciągnąć nosem trzy pomarańcze na raz :p
Prezenty dopisały i wszyscy są zadowoleni. Dostałam min. super kapciochy do pół łydki, tak, że niskie temperatury panujące w naszym domu przy podłodze podczas silnych mrozów już mi nie straszne :)
Pierwszego dnia świąt udało mi się namówić nawet Adę na mały terenik. Tomeczek pozostał nie ugięty i nie pojechał :(
Było super, tylko Ada wyrzekała, że ma nienormalną matkę, która chichocze w obliczu katastrofy jaką w jej oczach jest galop Ordonki w miejscu ( wygląda to bardzo komicznie i Aniela z Olą pękały ze śmiechu. Ada jako jeżdżąca ale nie praktykująca nie podzielała tej radosnej atmosfery i zeskoczyła z Posyłki ku jeszcze większej uciesze sióstr krzycząc, że dalej nigdzie nie jedzie!).
Katastrofa została zażegnana i dalsza jazda odbywała się dość energicznym kłusem. Ada jednak następnego dnia kategorycznie odmówiła przejażdżki z "mistrzyniami" ;)
Pojechałyśmy we trzy. Tym razem ja ku bezpieczeństwu na Pośce. Była odwilż więc galop był dość bolesny dla Oli i Anieli, ponieważ grudy błota zmieszanego ze śniegiem bryzgające spod kopyt koni, raziły je niczym pociski armatnie:P
Wczoraj na jeździe była Julka, a dzisiaj Łucja i przejażdżka w teren po grudzie okazała się małą katastrofą, bo galopować zdołałyśmy jedynie po niewielkich płatach śniegu, które ostały się po odwilży.
Ada na Pośce, Ola na Ognistej i Aniela na Pizadorce. Mama fotografuje z grzbietu Ordonki :)
Anielka z naszą nową koteczką - Suszi :) Imię ma takie, bo wszystkie nasze koty to ryby na "s", a w momencie kiedy mała do nas dotarła była kulkowym grubasem, który kojarzył mi się z rybką, ale do natychmiastowego schrupania stąd "suszi" :)
Tomek i Ola testują jeden z prezentów gwiazdkowych. Aniela sędziuje :)
Mamo! jestem głownym bohaterem tego wpisu :)
OdpowiedzUsuńMoja bohaterka :))))
OdpowiedzUsuńHaha ! Święta były super ! Teren był rewelacyjny ! Jedzenie na święta moim zdaniem schodziło w dużych ilościach ! ;) zwłaszcza tort który pochłonęłam prawie cały ! :)
OdpowiedzUsuńszaliczek z "Suszi" pierwsza klasa :D
OdpowiedzUsuńPrzypominają mi się jak żywo wakacje '95 r... :)
OdpowiedzUsuńKasia