Pamiętam smak soku z kwiatów czarnego bzu z mojej licealnej młodości. Któregoś dnia wybrałam się na rowerze do mojej koleżanki Zośki. Było gorąco jak diabli, a zośka mieszkała na czwartym piętrze bez windy. Pozostawienie roweru na dole nawet zamkniętego na kłódkę w tamtych czasach groziło znalezieniem samego łańcuch, więc zatargałam moją damkę na samą górę i kiedy dzwoniłam do drzwi, byłam na skraju wyczerpania fizycznego :p
Mama Zośki natychmiast obdarowała mnie płynem chłodzącym w postaci soku z kwiatów czarnego bzu właśnie, którego smaku nie zapomnę i który postawił mnie na nogi :) Sok był słomkowego koloru, o delikatnym smaku i przyjemnym zapachu, byłam uratowana.
Kiedy sprowadziliśmy się do Żarnówki - Anielka wtedy 10-letnie dziecię zarządziła zbieranie kwiatów bzu, ale nie na sok tylko na suszenie i herbatkę. Bez suszyłyśmy na strychu nad dużą stajnią, a herbatkę popijaliśmy wszyscy w zimowe wieczory.
Zaniedbałam suszenie kiatów bzu, ale jak na starość zostanę prawdziwą Czarownicą Ewką, to jestem przekonana, że zielarstwo mnie opęta całkowicie :)
Fajnie jest zrobić też sok z owoców czarnego bzu, naleweczkę albo winko, mniam :)
A o wspaniałych właściwościach czarnego bzu przeczytacie tuutaj:
http://polki.pl/odzywianie_artykul,10012120.html
No i właśnie się dowiedziałam, że dawnymi czasy : "Zwykli ludzie otaczali czarny bez
czcią do tego
stopnia, że nigdy nie używali jego drewna do palenia w piecu. Za
uszkodzenie krzewu można było nawet stracić życie!"
Na zdjęciu jeden z naszych krzewów czarnego bzu. Ten rośnie za dużą stajnią :)
proszę przepis, Czarownico :) ze strony, którą również lubię:
OdpowiedzUsuńhttp://www.beawkuchni.com/2011/05/syrop-z-kwiatow-czarnego-bzu.html
pozdrawiam
Pelagia