Już kiedyś o tym pisałam, że siwe konie to największe brudasy świata, a obecnie tak jestem wściekła na moje dwie siwe czyli Pożogę i Oszin, że naprawdę nie interesuje mnie dlaczego tarzają się w błocie i w swoich odchodach ! Pożoga to najbardziej łepetynę zawsze uświni, ponieważ według niej najmilej jest spać z głową w swojej kupie :p
Staropolskie przysłowie mówi: "Nie miał dobrego kto nie miał siwego". Zgadzam się z tym, tylko dodałabym jeszcze drugi człon "i będzie go czyścił całymi dniami i nocami" :p
Kiedy przygotowywaliśmy Minneapolisa do zdjęć reklamujących stanówkę klaczy, to dokonywaliśmy cudów, żeby na zdjęciach widniał piękny siwek, a nie piękny zielono - żółto - brązowy siwek :p Toteż imaliśmy się starych metod nacierania sierści opaloną głownią - wtedy przy czyszczeniu sierść miała się stać metalicznie srebrna. Myliśmy go roztworem z cytryny i stosowaliśmy końskie specjalnie do tego celu przyrządzone szampony...z marnym skutkiem niestety, bo Minek odzyskawszy swobodę natychmiast pędził wytarzać się w najbliżej usytuowanym od niego syfie :)
Poniżej nasz nieodżałowany ogier Minneapolis uchwycony przez Ewę Nogacką w trakcie i tuż po swojej ulubionej samopielęgnacji. Wybaczcie, ale nie umieszczę zdjęć Pożogi i Oszin... wstydzę się za nie :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz