Jedyny ratunek - wieźć klacz do szpitala na Służewiec.
Pech spowodował, że mój telefon ze wszystkim kontaktami jest w reperacji więc pognałam do kompa i w ślimaczym tempie naszego internetu zaczęłam zdobywać kontakty do znajomych posiadających przyczepkę. Rafał - 250 km , w drodze, Jola przyczepkę ma, ale nie rejestrowaną. W końcu dzwoni Konrad: Ewa jest dyspozycyjna, ma przyczepę, może wieźć.
Ewa za 20 minut jest na miejscu. Doktor podaje jeszcze leki, koń dźwiga się na nogi i w 6 osób ( mój mąż, doktor, sąsiad Ola, Ewa i ja) wpychamy go do przyczepki. Ważna jest każda minuta, a w Warszawie mogą być korki. W połowie drogi kłacz kładzie się, wybiegam z auta i usiłuję przeciąć powód, aby klacz się nie udusiła. W nerwach nie zdjęłam osłony, ściągam ją z noża szybkim ruchem i jest, odcięte, przekręcam głowę klaczy w bezpieczną pozycję, jedziemy dalej. Wjazd do Warszawy na szczęście nie zakorkowany.
W szpitalu pani doktor nie jest w stanie zbadać klaczy. Pytają mnie o decyzję: operacja czy eutanazja ? Co za pytanie, ludzie operujcie, szubko! Podpisuję zgodę, przed oczami skaczą mi cyferki, szok, ale co tam, zbiorę pieniądze, życie Ondine jest najważniejsze !!!!!
Przyjeżdża doktor operujący. Jest spokojny, opanowany. Na drodze przed kliniką leży samotny kasztan, podnoszę go, obracam i ściskam w dłoni przez 2,5 godziny operacji. Wychodzi doktor, siada obok mnie, jest bardzo zmęczony. Rzeczowym głosem mówi co i jak, wierzy w powodzenie operacji, ale jest ostrożny. Ondine zostaje przetransportowana do boksu pooperacyjnego. Leży w pasach, pracownicy czuwają, bo gdy się wybudzi i będzie chciała się pomoc, to tymi pasami zamocowanymi na bloczkach nieruchomych będą pomagać jej wstać.
Wpada Aniela z chłopakiem. Odwożą mnie do domu, zostałabym przy Ondine, ale kto rano wydoi Małą Mu ? Nie ma chętnych. Kiedy wyjeżdżamy z Warszawy dostaję sms od lekarki dyżurnej: klacz wstała !!! Jestem tak szczęśliwa, że aż płaczę.
Następne dni to podawanie papek do jedzenia Ondine raz ją przełknęła, a le lekarz mówił, że to szlachcianka i potem tylko sianko chciała, co prawda na razie w małych ilościach, ale jadła. Każdy następny dzień, to nadzieja, a teraz to już prawie pewne, klacz ma się coraz lepiej i wyjdzie z tego <3 p="">Teraz sprawa zdobycia pieniędzy jest najważniejsza. Tułałam się po fundacjach, aż wreszcie Agata z Pegasusa powiedziała: jasne, zrobimy zbiórkę no i zbieramy od wczoraj. Proszę o pomoc w imieniu swoim i Ondine:
3>
Fundacja PEGASUS
zaoferowała się zrobić zbiórkę pieniędzy na operację i leczenie
pooperacyjne naszej klaczy Ondine. Potencjalnych darczyńców prosimy o
wpłaty z dopiskiem "Dla klaczy Ondine".
POTRZEBUJEMY 5500 ZŁ NA OPERACJĘ I MIĘDZY 2500 A 3500 ZŁ NA LECZENIE POOPERACYJNE.
Poniżej nr. konta i dane fundacji. Będę wdzięczna za nawet symboliczne wpłaty ♥
63 1140 2017 0000 4702 1015 8469 mbank
Paypal pegasus@pegasus.org.pl
Fundacja pegasus ul rosola 36/2 02-796 warszawa krs 0000119251
POTRZEBUJEMY 5500 ZŁ NA OPERACJĘ I MIĘDZY 2500 A 3500 ZŁ NA LECZENIE POOPERACYJNE.
Poniżej nr. konta i dane fundacji. Będę wdzięczna za nawet symboliczne wpłaty ♥
63 1140 2017 0000 4702 1015 8469 mbank
Paypal pegasus@pegasus.org.pl
Fundacja pegasus ul rosola 36/2 02-796 warszawa krs 0000119251
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz