Tym razem jazdę w teren prowadziła Aniela i to ona właśnie fotografowała: Łucja na Pankracym, Oliwia na Posyłce, Ola na Ordonce, Ala na Ognistej i Mania na Pizadorze.
Lanie wosku to chyba najbardziej popularna, ale i najprzyjemniejsza wróżba.
Wiedźma Tekla przy interpretacji wróżb z wosku pomagała
Na weekend Andrzejkowy zjechało nam kilka dziewcząt stąd i zowąd. Szczęście nam dopisało, bo pierwszego dnia pogoda była jesienna acz mroźna ale bezwietrzna. Aniela zabrała panny w teren. Wszyscy wyszli z niego zwycięsko łącznie z końmi, tylko niektórym palce u rąk i nóg zgrabiały. Nauczka z tego taka, że gumowe buty na mróz się nie nadają, a rękawiczki zimowe zakładać trzeba.
Drugiego dnia aura istnie zimowa panowała, ale ofiar mrozu tym razem nie było. "Poległo" natomiast ogłowie Pilota. Aniela wróciła jak Indianin , na kantarze, a kiełzno w ręku wiozła. Jednym z punktów programu była mianowicie wizyta w sklepie w Leśnogórze. Córa moja bramę otwierała, a Pilot kółkiem od wędzidła za nią zaczepił i ciągnął dotąd aż ogłowie puściło. Nic oprócz tego na szczęście się nie stało. Bułka tarta szczęśliwie do domu dostarczona została i leniwe pierogi okraszone nią i masełkiem, a posypane cukrem zostały.
Wróżb Andrzejkowych w sobotni wieczór dziewczęta chyba z tysiąc zrobiły, a pomocą w ich interpretacji "Wielki sennik" i Wiedźma Tekla służyła.
Wesoło i gwarno w ten weekend w Koniku Polnym było, a gospodyni mocno nad "Mikołajkami w siodle" się zastanawia...
Temat ten pod dyskusję poddaję i chętnych na Mikołajki w siodle o głos na blogu proszę, a także o wrażenia z Andrzejków panny goszczące u nas zapytuję.