sobota, 19 marca 2011

Znowu jestem!

Dawno nie pisałam na blogu. Działo się tak z różnych powodów, a to totalny brak czasu, a to komputer popsuty, a to mobilny internet szwankował. mam nadzieje, że problemy już za mną. A więc uśmiecham się do wszystkich szeroko!!!!

wtorek, 22 lutego 2011

Stefcia udziela się w nowej gazecie "W Siodle"


http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/w-siodle-nowy-magazyn-dla-dziewczynek. To jest link do informacji na temat nowego pisma dla dzieci o koniach, do którego poproszono mnie do współpracy, Wpadłam na pomysł, że w moim imieniu może współpracować z pismem Stefcia - bohaterka moich książeczek.
Mam nadzieję, że chwyci. Pierwszy numer w empikach już jutro. Zapraszam do lektury dwumiesięcznika "W siodle".

niedziela, 20 lutego 2011

Zimowy obóz przetrwania cd






Zamieszczam jeszcze kilka fotek z jazd konnych w śniegu, bo jest pięknie, pieknie, pięknieeeee!!!!

piątek, 18 lutego 2011

Padok w śniegu





Na szczęście mróz nastał i błotniste pastwisko ściął na kość, potem śnieg je przykrył i jazdy bez problemu tam prowadzić mogę.

Panny wielce tym zachwycone rumaków swych dosiadły i po padoku podróżować poczęły. Łucja galopu w pełnym siadzie nareszcie na Posyłce doznała, a Marta i Mania zebrania koni dokonały, czego jednak na zdjęciach uwiecznić nie zdołałam, bo palce mi zamarzały i ruszać nimi nie mogłam.

wtorek, 15 lutego 2011

Obóz przetrwania w trakcie




Na obozie są cztery panny, Tomeczek i dwóch kolegów dochodzących z leśnogóry. Jest bardzo zimno, ale również bardzo wesoło.

Apropos mniej wesoło, to wczoraj Marta od razu po przyjeździe glebnęła z Pankim w galopie, na zakręcie. Myślałam, że jasny grom mnie z nieba trafi ze złości. Dlaczego akurat Marta!!! Teraz smarujemy jej plecki i bardzo się z nią cackamy...

Dzisiaj z kolei podczas pokonywania jakiegoś zlodowaciałego cieku wodnego Pilot nie wytrzymał i skopał Ordonkę, na której akurat siedziałam. Mi nic, ale Ordonka ma zerwany kasztan z tylnej nogi. Pojechałyśmy od razu do sklepu, kupiłam wodę utlenioną i polałam jej krwawiącą ranę. Współczuję jej, to jak zerwanie paznokcia... brrrrr!
W domu jeszcze popsikałam Alusprayem i z głowy, mam nadzieję, że nic jej nie będzie, na razie nie kuleje.

Poza tym dogadzamy sobie w domu słodyczami, jest węgiel, więc w chałupie cieplutko, w krótkim rękawku teraz siedzę.

Treningi z klękaniem Pankiego przerwane, bo za zimno i pannom w domu siedzieć kazałam. W czwartek Ola jedzie w góry, a w piątek jako zmiana przyjeżdża Basia. Pozdrawiamy Basię!!!! Czekamy na Basię!!!

sobota, 12 lutego 2011

Zaczął się obóz jeździecki!



Zawieja



Szprota i Afrodyta



Znowu zawieja



Zadowolony zaprzęg "dwuludzki"

Mania na obóz przyjechała z królikiem i nic nie byłoby w tym dziwnego gdyby królik nie nazywał się Afrodyta i nie przyjaźnił się z kotami. Otóż królik nazywa się Afrodyta i gustuje w przyjaźniach z kotami!!! Szprota i Sardyna są w szoku absolutnym!

Dzisiaj była taka śnieżyca, że z okna nie było widać nic w promieniu paru metrów, istny koniec świata. Bezpośrednio po tym ataku zimy postanowiłam wykorzystać Łucję i Manię w postaci "ludzkiego zaprzęgu". Panny pociągnęły sanki puste najpierw do sklepu, a potem załadowane po brzegi ze sklepu. Jak widać na zdjęciu są całkiem zadowolone.

Dziewczyny z miejsca wzięły się do roboty i posiłkując się artykułami z KP pióra Blanki Satory zaczęły szkolić Pankiego. 1 lekcje - kłanianie się!!!
Życzę im powodzenia!

Teraz ostro robią Potopowi koreczki, bo to koń sportowy. A więc aktywność pełną gębą, oby tak dalej...

środa, 9 lutego 2011

Polopiryna



A na świecie wiosna!!!



Polcia ze źrebakiem po "grubasie"

Polopiryna to pierwsze dziecko Posyłki urodzone u nas w 2002 roku. Mimo, że po arabie - siwym Enzo jest wysoka, bo w kłębie ma ok 168 cm, czyli jest wyższa od matki. Polopiryna zwana przez nas Polcią jest gniada i u swojego nowego właściciela urodziła już kilka źrebiąt. Sprzedaliśmy ją ludziom, którzy zamierzali prowadzić agroturystykę. Niestety właściciel zamrł i Polcia przeszła w inne ręce, niedaleko nas do wsi o podobnej nazwie do naszej - Żebrówka. Obecny właściciel jest osoba bardzo zapracowaną i właściwie nie bywa w domu. Końmi opiekuje się jego starszy już wiekiem ojciec. Niestety, ponieważ są olbrzymie problemy ze sprzedażą koni szlachetnych Polopirynę po kilkukrotnym mariażu z Harpunem ( ojcem naszych ostatnich źrebiąt)zaczęto kryć, ku mojej rozpaczy, ogierami zimnokrwistymi. Właściciele sprzedają jej obecne źrebięta na mięso!
Polopiryna jest do sprzedania jak również jej gniada 3-letnia córka po Harpunie. Polopiryna ma wadę przedniej kończyny spowodowana wypadkiem, i nie chodzi pod siodłem, jej córka ma trochę zniekształconą tylna nogę również spowodowaną wypadkiem.
Choć sprawiło mi przyjemność ujrzenie Polci,to smutkiem napawa mnie jej niepełne wykorzystanie i los klaczy produkującej źrebięta na rzeź...
A na świecie wiosna!