środa, 18 lipca 2012

Migawni pod hasłem "Dziecięce szczęście" :)

Julcia z tęczą w tle :)))
Julia na Pizadorze :)
Daria na Ognistej :)
Ola i Pankracy :)
Magda i jej ukochana Pożoga :)

Syrenki okupują staw

Natura w Szadynowie :)

Przyszedł do nas jeż...




Jaszczurka przypełzła się też...
Tęcza się zjawiła, nieboskłon rozświtliła ...
Bogini słońca iluminacje na zachodzie uczyniła ...

Tomek trenuje Orinoko :)))

Orinoko odjeżdża od nas 27 lipca. Do tej pory Tomek trenuje ją, aby mogła bezpiecznie służyć swoim przyszłym właścicielom jako wierzchówka. Będzie miała w stajni dwóch przyjaciół, młodszych od niej: araba i ślązaka :) Nasza klacz jest bardzo pojętna i nie stawia oporu przy pracy. Tomek po półgodzinnej jeździe puszcza ją wolno na pastwisko, a Orinoko nawet kroku nie zrobi, czy nawet nie bryknie, tylko po zdjęciu rzędu spuszcza głowę i z lubością zatapia chrapy w soczystej koniczynie :)

czwartek, 12 lipca 2012

Terenik :)

Dzisiaj po raz pierwszy od bardzo dawna odważyłyśmy się pojechać w teren. Z początku było bardzo przyjemnie, ale moje czarne przewidywania sprawdziły się i koło choinek zaatakowała nas horda ślepaków. Ruszyłyśmy ostrym kłusem, aby się od nich uwolnić tłukąc je równocześnie dłońmi na szyjach i zadach koni. Na polu ruszyłyśmy galopem, ale i tam czereda robactwa wisiała nad nami czarną chmurą. Postanowiłam zgubić prześladowców wracając przez Żarnówkę. Udało się, ale przy małym lasku w drodze powrotnej nastąpił kolejny szturm robactwa. Upały nieco zelżały, ale skrzydlaki nie odpuszczają :( Wydawało się, ze jest ich mniej na pastwisku więc po powrocie wypuściłyśmy konie. Jakiś czas się pasły, ale ślepaki zwiedziały się jakoś o łatwym kąsku i konie nerwowo zaczęły szukać możliwości powrotu na podwórze. Sterczą teraz w stajni i znowu chrupią sianko zamiast soczystej trawki :(

Siano uratowane

Nie cała skoszona trawa została ofoliowana. Cztery pokosy były za zielone i postanowiliśmy ususzyć je na siano. Ciągłe burze doprowadziły do sytuacji, że sianko parę dobrych dni stało w kupkach. Wczoraj udało się je zwieźć choć nie bez przygód, bo część obsunęła się z wozu ( mea culpa, chyba przeładowałam prawą stronę). Tomek musiał pędzić do pracy więc tylko zrzucił wszystko pod stodołę i popędził. Ja z ekipą obozową złożoną z pięciu dziewczynek i Tomeczka przystąpiliśmy do akcji. Z pierwszymi kroplami deszczu nadchodzącej burzy wszystko było w stodole. Akcja zakończyła się sukcesem!
Magda tak się zakopała w sianie, że tylko głowa jej wystaje ;)

Konkurs na końskie fryzury

Jak tylko mi się uda wprowadzić zdjęcia z komórki do komputera, to natychmiast je wstawię. Niestety mamy teraz chwilową awarię, a szkoda, bo odbył się konkurs na najpiękniejszą końską fryzurę. Startowało sześć par. Ex aequo wygrała Ognista ze swoją osobistą fryzjerką Magdą Łęgowską i Ordonka z inną mistrzynią grzebienia - Zosią Gryz. Magda uczesała swoją klacz na sportowo - w duże korki, a Zosia dopasowała fryzurę i ozdoby do orientalnej urody Ordonki. Właściwie to szanowna komisja w składzie : sąsiadka Alinka i dwie panie, które akurat przybyły do nas z wizytą, aby obejrzeć konie, oceniły wszystkie fryzury na 10 w 10- punktowej skali, ale te dwie opisane powyżej zostały wyróżnione za oryginalność.