wtorek, 21 grudnia 2010

Boże Narodzenie



Mimo tej moralizatorskiej gadki, którą byłam łaskawa umieścić poniżej, po prostu UWIELBIAM JAK DZIECIAKI CIESZĄ SIĘ Z CHOINKI!!!

Odkąd komuna padła i w sklepach towarów przybywało coraz więcej niektórzy, ci co ich na to stać mają "święta" na co dzień. Chodzi mi o święta w pojęciu: "super wyżerka oraz pycha słodkości i owoce południowe".

Komercjalizacja Świąt Bożego Narodzenia stała się tak wielka, że niektórzy ograniczają je niestety do otoczki czyli: żarcie, Święty Mikołaj,prezenty i choinka. Handlowcy chcą sprzedać świąteczne towary jak najszybciej i jak najwięcej, toteż wystawy bożonarodzeniowe pojawiają się na wystawach sklepowych już pod koniec listopada! Niektórzy ubierają choinkę już na dwa tygodnie przed świętami. Zewsząd bombardują nas reklamy i świąteczne piosenki.

Co roku przypominam moim dzieciom, że święta Bożego Narodzenia, to po prostu urodziny Jezusa Chrystusa, w tym roku będą 2010!!

Wszyscy w tym dniu cieszymy się, że ktoś taki jak Jezus się urodził i to nie tylko ludzie wierzący dlatego, że nauka Jezusa jest ponadczasowa i uczy czegoś, co w obecnym świecie jest deficytowe czyli "bezwarunkowej miłości, poświęcenia i pokory"...

Życzę Wszystkim Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!!!!

piątek, 17 grudnia 2010

Koti i kotki Sardyny!!!!!



Koti karmi kotki Sardyny

Rozpacz w domu była wielka kiedy to we wtorek Aniela wzięła kotki Sardyny i zawiozła je do stolicy, co by je tam między ludzi rozprowadzić.

Koti - kotka Anieli jest znowu w ciąży. Instynkt macierzyński już się w niej rozbudził i ku zaskoczeniu wszystkich przygarnęła maluchy!!! Nie wiadomo tylko czy ma mleko, ale "kotki ssą Koti"!!!!

Po Sardynie strata dzieci spłynęła jak po maśle, wręcz jest zadowolona, że ma spokój i nic jej nie obsysa! Paskudna Sardyna, a Tomeczek tak nad nią rozpaczał, że dzieci jej zabieramy i że taka biedna sama została! To wyrodna matka.

Teraz Koti chwilowo przejęła obowiązki Sardyny i stała się matką zastępczą. Aniela odgraża się, że zostawi sobie Popiołka, bo dzisiaj tylko on juz został. pozostałe maluchy znalazły nowy dom.

wtorek, 14 grudnia 2010

Mikołajki konne



Mikołajkowe prezenty...



Panny wracają z pierwszej jazdy



Łucja targa kulbakę



Basia i Kluchon



Druga jazda w teren



Aniela prowadzi w mikołajowej czapce

Pobyt w stadninie dziewcząt na weekend 11-12 grudnia był bardzo udany i wesoły. Basi co prawda na pierwszej jeździe "odpadły" palce od nóg, ale już wie, że trzeba prosić Świętego Mikołaja o termy (zimowe buty do jazdy konnej) pod choinkę. Kamila, Łucja, Mania i Basia oszalały na punkcie kociaków, a przede wszystkim Kluchona, który z dnia na dzień jest coraz mądrzejszy, grubszy i sympatyczniejszy!

Poszukiwanie mikołajkowych prezentów podczas jazdy w teren było bardzo owocne. Cała łubianka się zapełniła. Łakoci pannom jednak było mało i wyruszyły do leśnogórskich sklepów na uzupełnienie tego co dziewczynkom służy najbardziej czyli cukru pod różną postacią. Nie oponowałam, bo sama jestem niewolnicą słodyczy, ach! Wieczór był super słodziaszny...

Następny dzień to znów jazda w teren i tym razem Aniela wystąpiła na czele zastępu w czapce Świętego Mikołaja. Tym razem nikt już nie zmarzł, a jeżeli zmarzł to w domu został błyskawicznie rozgrzany przez czekającą gorącą herbatkę.

Zapraszamy wszystkich na śnieżne jazdy konne. Osobiście przepadam za nimi bo:
- Nie ma much.
- Krew szybciej krąży i człowiek rozgrzewa się w zimnicę.
- jak się spada to na miękkie.
- No i pięknie jest!

środa, 8 grudnia 2010

Prezenty Gwiazdkowe - cd




No więc ( pamiętam ze szkoły, że zdania nie zaczyna się od "no więc", ale tak mi jakoś pasuje...) następnym prezentem Gwiazdkowym rodem z Konika Polnego może być Kluchon. Przyzwyczailiśmy się do niego, ale rozsądek nakazuje, że dwa psy - to już wystarczy!!! Musimy w związku z tym znaleźć dla szczeniaka nowy dom.

Teraz charakterystyka Kluchona:
1. Wysokość - 15 cm
2. Maść - bura z białym krawacikiem
3. Cechy charakterystyczne - "uśmiech", i ogon w nieustannym ruchu
4. Krótkie nóżki
5. Szeroka klata
6. Inteligencja - ponadprzeciętna ( od chwili skarcenia po uczynieniu "kałuży" piszczy gdy chce się wysiusiać)
7. Poza tym: słodki, sympatyczny, przyjacielski i obżarciuch z niego że hej!

Najlepiej jest go zobaczyć na żywo, bo zdjęcia nie oddają jego uroku!

Prosimy o nowy dom dla Kluchona!!!! Może ktoś z czytelników wie o dziecku, które marzy o piesku pd Choinkę????

wtorek, 7 grudnia 2010

Inne prezenty Gwiazdkowe



Apropos prezentów, to chciałabym poinformować Świętego Mikołaja, że najlepszym prezentem Gwiazdkowym dla każdej miłośniczki koni jest właśnie koń, a tych u nas do sprzedania jest siedem: Pilot, Pankracy, Potop, Ordyniec, Orinoko, Poranek i Pokłon.

Jeden z synów Ordonki - Ossama został parę lat temu takim właśnie prezentem, a dostała go miłośniczka koni - Kasia od swojego męża!!!!

Mikołaju! Do nas po prezenty!

niedziela, 5 grudnia 2010

Kociaki -świetny prezent Gwiazdkowy!!!






Nasze kociaki są już prawie gotowe na podróż w nieznane i na swój nowy dom. Jeżeli ktoś z was drodzy blogowicze wie o osobie marzącej o małym kotku to do nas jak w dym.

Według pewnego znawcy kotów to trzy samce, ale według nas srebrny - to dziewczynka, czarny pręgowany to dziewczynka, a szary to chłopak. Wstępnie zostały już nazwane: srebrny - Słodzinka, czarny pręgowany - Czarodziej(ka), a szary - Popiołek.

Kociaki z niecierpliwością czekają na nowych właścicieli. Czekamy na zgłoszenia. Maluchy są przepiękne i przeurocze, aż żal je rozdzielać, bo razem tworzą śliczny obrazek...

czwartek, 2 grudnia 2010

"Pod górkę" do szkoły



Do szkoły to jeszcze tato pomógł...



Ale ze szkoły, to już samemu plecaki tachać trzeba było!

Pamiętam jak za czasów studenckich zaprzyjaźniona paczką odwiedziliśmy babcię naszego kolegi. Babcia mieszkała w białej chacie krytej strzechą, a podłoga w izbie była bita z gliny. Ale nie o urokach wsi polskiej tu chciałam mówić. Otóż mama owego kolegi jako dziewczynka chodziła codziennie 9 km do szkoły do miejscowości Pacanów ( zapamiętałam to bo był tam pomnik Koziołka Matołka).
Podobno jak ktoś ma pod przysłowiową "górkę" do szkoły to potem "na ludzi" jeśli wytrwa wyrasta. Mama wspomnianego kolegi została dyrektorem w jakiś warszawskim banku, a potem swoją własną, prężną firmę założyła.
Podążając takim tokiem rozumowania wnioskuję, że po zimowych wędrówkach do Leśnogóry (choć to tylko 1,5 km, ale przez łąkę, zaspy i wiatr) nasze dzieci mają szansę na urząd prezydenta!!!
Ada i Aniela przeprawy do autobusu szkolnego, a wcześniej do "bonanzy" ciągniętej przez traktor mają już za sobą. Niedługo już kończą studia więc zobaczymy do czego doprowadziło chodzenie pod "górkę".

środa, 1 grudnia 2010

Mikołajki konne



A oto widok z naszego okna o poranku. Mróz rzeczywiście maluje liście na szybach!



I pomyśleć, że parę dni temu pisałam o jakichś zgniłych klimatach i powodzi. Śmierdziucha dzisiaj wyglądała tak!



Zimowy widok naszego gospodarstwa.



Koniki na dworze, bardzo szczęśliwe 1



Koniki na dworze bardzo szczęśliwe 2.

Dumam i dumam nad tymi Mikołajkami i wydumałam, że w ten weekend to odpada, bo raz, że nas zawiało, a dwa, że w -25 stopni to konne przejażdżki nie należą do najprzyjemniejszych. W związku z tym proponuję przeniesienie imprezy na następny weekend czyli 11-12 grudnia: rozpoczęcie w sobotę o 11:00, zakończenie w niedzielę o 15:00.

U nas jak na Syberii, rano było -25 stopni i nie puściłam dzieci do szkoły. Musiałyby zasuwać do Leśnogóry po kopnym śniegu przez łąkę i nie było gwarancji, że autobus szkolny przyjedzie. Okazało się, że autobus był, ale spóźnił się 0,5 godziny. Leśnogórskie dzieciaki pomarzły i poszły do domu, a autobusu wyglądali rodzice.

Jutro nie zapowiada się lepiej, ma jeszcze w nocy dopadać śniegu, więc Ola i Tomek mają nadprogramowe ferie jesienne, które wyglądają na zimowe, ha, ha, ha.

Konie wypuszczamy za stajnię, gdzie obżerają się sianokiszonką do woli. Posyłka oczywiście rusza gębą non stop i zajmuje sobie największą porcję.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Andrzejki jeździeckie



Tym razem jazdę w teren prowadziła Aniela i to ona właśnie fotografowała: Łucja na Pankracym, Oliwia na Posyłce, Ola na Ordonce, Ala na Ognistej i Mania na Pizadorze.





Lanie wosku to chyba najbardziej popularna, ale i najprzyjemniejsza wróżba.



Wiedźma Tekla przy interpretacji wróżb z wosku pomagała

Na weekend Andrzejkowy zjechało nam kilka dziewcząt stąd i zowąd. Szczęście nam dopisało, bo pierwszego dnia pogoda była jesienna acz mroźna ale bezwietrzna. Aniela zabrała panny w teren. Wszyscy wyszli z niego zwycięsko łącznie z końmi, tylko niektórym palce u rąk i nóg zgrabiały. Nauczka z tego taka, że gumowe buty na mróz się nie nadają, a rękawiczki zimowe zakładać trzeba.

Drugiego dnia aura istnie zimowa panowała, ale ofiar mrozu tym razem nie było. "Poległo" natomiast ogłowie Pilota. Aniela wróciła jak Indianin , na kantarze, a kiełzno w ręku wiozła. Jednym z punktów programu była mianowicie wizyta w sklepie w Leśnogórze. Córa moja bramę otwierała, a Pilot kółkiem od wędzidła za nią zaczepił i ciągnął dotąd aż ogłowie puściło. Nic oprócz tego na szczęście się nie stało. Bułka tarta szczęśliwie do domu dostarczona została i leniwe pierogi okraszone nią i masełkiem, a posypane cukrem zostały.

Wróżb Andrzejkowych w sobotni wieczór dziewczęta chyba z tysiąc zrobiły, a pomocą w ich interpretacji "Wielki sennik" i Wiedźma Tekla służyła.

Wesoło i gwarno w ten weekend w Koniku Polnym było, a gospodyni mocno nad "Mikołajkami w siodle" się zastanawia...

Temat ten pod dyskusję poddaję i chętnych na Mikołajki w siodle o głos na blogu proszę, a także o wrażenia z Andrzejków panny goszczące u nas zapytuję.

środa, 24 listopada 2010

Niemienickie wąwozy





Niemienickie wąwozy znajdują się niedaleko Stada Ogierów w Białce ( niedaleko Krasnegostawu, woj. lubelskie). Stado jest miłe mojemu sercu i zawsze będzie w nim zarezerwowany kącik dla niego. To miejsce, w którym odbyłam swój staż po studiach, a potem przez rok pracowała, zakochałam się w koniach małopolskich i arabskich i znalazłam mężczyznę swojego życia, który był wtedy 17-sto letnim chłopcem.
Razem z moim psem Rumcykiem ( gończy polski) przemierzyłam okolice stada pieszo i konno. Otaczało mnie tam zawsze stado "stadowskich"dzieciaków, które uczyłam angielskiego, z którymi zbieraliśmy roślinki do zielnika i które miały w moim nędznym pokoiku w "starym bloku" drugi dom...
Właśnie te dzieciaki pokazały mi wąwozy białeckie, a potem niemienickie, które zauroczyły mnie na zawsze... To chyba jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi!
W zeszłym roku przy okazji wesela bratanicy Tomka, mogliśmy pokazać wąwozy Oli i Tomeczkowi. Ada i Aniela widziały je już w dzieciństwie.
Powyżej zdjęcia z tego urokliwego miejsca. Fotografie nie oddają w pełni tego co widzą oczy, więc gdybyście mieli możliwość je odwiedzić to bardzo zachęcam!

niedziela, 21 listopada 2010

Czyje to uszy?







Post o ludzkich oczach wzbudził niesamowite zainteresowanie. 20 komentarzy! Postanowiłam więc tym razem powrócić do końskich uszu.
No to kochani, czyje to uszy?

sobota, 20 listopada 2010

Śmierdziucha górskim potokiem!




Nasza rzeczka o uroczej nazwie "Śmierdziucha" po deszczowych opadach nocnych i porannych zamieniła się w rwący, górski potok.
Kto zna tę rzeczkę to wie, że wije się ona leniwie, a okresowo nawet zanika. Nie pamiętam, aby wody opadły w niej w tym roku, no chyba, że na krótko w sierpniu.
Pogoda kpi sobie z nas w żywe oczy! Podobno od środy ma chwycić mrozek... obiecanki cacanki!

czwartek, 18 listopada 2010

Wakacyjne oczy









W czasie wakacji na obozach jeździecki mieliśmy plan, aby zrobić następującą zagadkę: zdjęcie oka dziecka z obozu i pytanie, czyje to oko?
No więc pytam, czyje to oko?
Ciekawe, że oczy są tak różne!

wtorek, 16 listopada 2010

"Andrzejki Jeździeckie"

Właśnie przyszło mi do głowy, że w Stadninie Koni "Konik Polny" urządzimy Andrzejki. Nie będą to co prawda Andrzejki w wigilię św. Andrzeja, ale też będą wróżby, lanie wosku itp.
Będzie to weekendowy pobyt w stadninie z noclegiem w domu gospodarzy. Przyjazd chętnych w sobotę rano 27 listopada, wyjazd 28 listopada w niedzielę po obiedzie. Każdego dnia odbędzie się godzina jazdy konnej, a w sobotni wieczór - wróżby!
Koszt tego pobytu ( jazdy, wyżywienie i nocleg ) - 100 zł.
Zgłoszenia na blogu pod tym postem, na nk lub telefonicznie.
Zapraszamy!!!!

Niedzielna przejażdżka w teren




Zapowiadało się koszmarnie. Poprzednie dwa dni były jedną wielką strugą deszczu z nieba. Ziemia nie chłonęła już wody, wszędzie stały kałuże i płynęły "okresowe strumienie", pastwisko zrobiło się jednym wielkim bagnem i na dodatek przez te dwa kolejne dni przychodziły dziki i kontynuowały swoją destrukcyjną działalność na naszych łąkach. Stały się tak bezczelne, że dokonały rozbudowy darni tuż koło domu!

Niedziela wstała smutna i szara, ale jak się trochę przebudziła, to wyszło słońce, a potem to już tropik - 15 stopni!

Na jazdę przyjechała Marta z Grębkowa i Basia. Po drodze nie mogłyśmy oprzeć się wrażeniu, że to nie listopad tylko wiosna, gdzieś tak połowa kwietnia, a ta woda, to po śnieżnych roztopach!

Było wspaniale i odprężająco. Dawno już nie dosiadałam Ordonki i odczuwałam radość z obcowania z moją wierzchówką. Dziewczyny też były zadowolone, mimo to że Marta jak zwykle musiała walczyć z Pizadorą, bo ta wyrywała się do przodu, a Basia na początku pełna obaw co do Ognistej, która była niespokojna na Hubertusie, po paru minutach rozluźniła się, a po powrocie do stajni powiedziała, że Ognista jest kochana!