wtorek, 8 czerwca 2010

Rajd do Dworu w Gałkach



Wyjazd z domu



W drodze



Córki szejka



Pokaz przy dworskim tarasie



Jędrek i nasze konie



Pan Waldemar na Posyłce



Najtrudniejszy odcinek rajdu - drewniany most w Słuchocinie

Rajd do Gałek odbył się we wspaniałej atmosferze, a pogoda towarzysząca mu była jak na zamówienie. No, ale jak mogłoby być inaczej kiedy ma się mamę emerytowanego meteorologa - znajomości moi drodzy!
Wszystko układało się wspaniale, aż to dzień przed rajdem wiadomość, że jedna z uczestniczek nie przyjedzie, bo dziecko kluczyki w samochodzie zatrzasnęło no i klops!
Gorączkowe poszukiwania nic nie dały i w końcu w jedną stronę pojechała Wiktoria, a w drugą Ola. Przy tak małych dzieciach galopów w związku z tym nie było, ale i tak trasa wszystkim się podobała.
Niepokój wzbudzał we mnie most nad rzeką Kostrzyń w Słuchocinie. W końcowej części zbudowany był z bali, między którymi były lekkie prześwity. Nie byłam pewna zachowania niektórych koni. Wbrew moim oczekiwaniom konie, których reakcji się obawiałam przeszły pewnie, acz czujnie. Zaskoczyła mnie Posyłka, która słysząc dudnienie mostu wywołane przez kopyta koni ją poprzedzających pokonała przerażające ją dziwo dwoma susami. Ognista i Pizadora jako ostatnie, spłoszone reakcję Pośki przegalopowały przez most. Strat w ludziach nie było!!! Ha, ha, ha!!!
Dwór w Gałkach jest okazały i pięknie położony w parku którego główną roślinnością jest starodrzew. Jeżeli ktoś chciałby dowiedzieć się jak obecni właściciele państwo Gujscy walczyli o to aby z ruin doprowadzić dwór do takiego stanu wystarczy wpisać w google "Gujscy w Gałkach".
Państwo Gujscy wyprawiali właśnie 18 urodziny swojemu synowi- Jędrkowi. Po wspaniale podanym w dworskich komnatach obiedzie nasze dziewczyny wystąpiły z programem artystycznym, który był prezentem dla Jędrka.
Zebranych gości wprowadziłam w nastrój i przeczytałam swoje opowiadanie "Szejk Abdul w Żarnówce na Hubertusie gościł", a potem córki szejka na wspaniale przystrojonych koniach, w błyszczących szatach dały pokaz wspaniale harmonizujący z tłem staropolskiego dworu. Dostały gromkie brawa od gości.
Kiedy wyjeżdżaliśmy kilku fotografów poprosiło nas o możliwość sfotografowania koni na tle dworu. Nasze dziewczyny wyglądały wspaniale: wszystkie jak jedna w czarnych bryczesach i w koszulkach z logo "Konika Polnego". Słyszałam jak jedna pani powiedziała:
"Ale wspaniała, zgrana grupa".
Mówię wam, jak coś takiego sięsłyszy, to serce rośnie!
Na koniec gospodarz, pan Waldemar Gujski dosiadł Posyłki i jeździł po dziedzińcu śpiewając donośnym głosem"
"Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani..."
Ale głos! Ciarki po grzbiecie mi przeszły, taki kompan przy ognisku w naszych śpiewankach, to byłby ktoś!!!!
Pan Waldemar zsiadając z konia powiedział:
"Czułem się tak jakby bym był zrośnięty z tym koniem, jak gdybym całe życie nic nie robił tylko jeździł konno, wspaniałe uczucie!!!"
I to znów miód na moje serce!
Powrotna podróż minęła bez żadnych atrakcji, konie most pokonały już spokojniej. W domu byliśmy z półgodzinnym opóźnieniem, ale krowa mi wybaczyła i jak zwykle dała całe wiadro mleka.
Pogoda nam dopisuje, a więc wszyscy na koń, zapraszamy!!!!

1 komentarz: