niedziela, 8 sierpnia 2010
Tartak do nas zjechał
Maszyna tartaczna
Magiczne topole idą jutro "pod nóż"
Tomek i mój teść mieli mnóstwo pracy przy odcinaniu gałęzi i przygotowaniu drzew do tartaku, ale za to opału na zimę będzie w bród.
Budowa domu na razie czeka, bo fundamenty muszą wyschnąć, ale za to tartak przewoźny do nas zjechał i praca wre przy wyżynaniu krokwi tudzież belek stropowych, jętek, murłat i innych elementów, których nazw wcześniej nigdy nie słyszałam.
Na razie „pod nóż” poszły sosny, jutro kolej na nasze magiczne topole. Strach blady padł na nas, bo pod korą sosnową zalęgły się w niektórych miejscach korniki. Po pocięciu drzewa okazało się, że na szczęście robactwo nie zrobiło spustoszenia i „rany” na drewnie są tylko powierzchniowe.
Pech w tym, że za każdym razem kiedy trzeba mocno pracować czy przy budowie, czy przy tartaku pogoda nie pomaga tylko utrudnia. Upały tak przejmujące, że woda gazowana idzie dziennie całymi zgrzewkami, ale panowie to twardziele i nic po sobie nie pokazują, że ciężko…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widzę ze ciężko pracujecie-Tomek w tartaku a Ty pewnie biegasz z predkością światła i doglądasz gospodarstwa. Myślimy o was. Ucałuj Oleńkę. Asia i Adam, Warszawa
OdpowiedzUsuń