poniedziałek, 25 października 2010
Hubertus 2010 - dziesiąty, jubileuszowy
Na siwce Michała odbiera ode mnie srebrną podkowę. W czerwonym fraczku nasz tegoroczny lis.
Wiedźma tekla odzyskała Ryżego
Ewcia przekazuje liska wiedźmie
Wiedźma Tekla
Wiedżma Tekla szczerze uradowana na miotle po Ryżego przybyła, od Ewci, która nieboraczka odnalazła go odebrała i szczęśliwa na swoje bagna na koniku odjechała...
Dzień na Hubertusa mieliśmy przepiękny. Zerwałam Olę i Anielę o 7:00 i dalejże wszystko szlifować i ostateczne poprawki dokonywać.
Kiedy pierwsi goście zjeżdżać poczęli ja jeszcze w "cywilki" odziana byłam, ale szybko się w sobie zebrałam i w odpowiedni strój dla święta konia się przebrałam.
Ognisko panowie od razu rozpalili, co by zebranym gościom nie uczestniczącym w gonitwie zimno nie było.
Najpierw przyjechała 4-osobowa ekipa ze stajni Milew własności Kasi i Pawła Wąsowskich. Po chwili przybyli czterej jeźdźcy rajdem z zaprzyjaźnionej stajni Kasztan w Mlęcinie, grupę prowadziła właścicielka klubu - Ania Białkowska.
Lis musiała się "schować" więc wszystkie konie łącznie z sześcioma naszymi wyruszyły na krótką przechadzkę stępem w teren.
Po powrocie jeźdźcy przystąpili do przetrząsania okolicy w poszukiwaniu Ryżego. Po długich poszukiwaniach i aż po 4 ( rekord 10-lecia)lisa znalazła Ewa Piątkowska z Mińska Mazowieckiego. Wszyscy uczestnicy dostali "flotki", a zwyciężczyni - srebrną podkowę!
Lisem w gonitwie była Marta Rokicka z Mińska Mazowieckiego. Dzielnie uciekała na naszej Ordonce. Lisa złapał Michał Bąbel ze stajni Kasztan, co oznacza, że to on właśnie będzie u nas lisem w przyszłym roku.
Rolę wiedźmy Tekli odegrała Marta Dopierała z Węgrowa. Gratuluję przebrania i talentu aktorskiego!
Imprezie towarzyszyła promocja mojej ostatniej książki.
Potem przy ognisku raczyliśmy się wszyscy bigosem, barszczem czerwonym, ciastem drożdżowym i innymi wypiekami przywiezionymi przez Agnieszkę (Łomianki)i Beatę (Warszawa).
Na koniec przybyły studentki dziennikarstwa ze stolicy i zrobiły ze mną wywiad na zaliczenie do swojej pracy semestralnej. Mam nadzieję, że dziewczyny dostaną piątki, bo na studiach to chyba szóstek niema!?
Ogólnie atmosfera jak zwykle wspaniała, wszyscy w humorach, nastrojeni zabawowo, a dzieciaki i młodzież pod namiotem nawet pląsali i coś tam chóralnie śpiewali.
Potem wszyscy pojechali, a my tu z naszymi konikami sami zostaliśmy, ale mamy nadzieję, że niedługo znów do nas tłumy zawitają, bo 7 listopada POŻEGNANIE JESIENI u nas będzie, o którym niebawem napiszę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz