Akcja z blogiem zaprzątnęła mnie całkowicie więc oprócz domy, dzieci, męża, koni i bloga nic już się nie zmieściło. Gazeta - kwartalnik Wici mazowiecko-podlaskie, którą wydaję dzięki funduszom UE ( kasa wypłacana po wydaniu 4 numerów i koniec ) miała ukazać się na początku lutego, ale dopiero dzisiaj zajęłam się wizytami u sympatycznych reklamodawców, którzy zamieszczają swoje ogłoszenia we wkładce reklamowej.
Jakby na złość, kiedy wróciłam do domu i schyliłam się aby rozpalić w piecu...nie mogłam się już wyprostować. Cudem dowlokłam się do auta i podjechałam do wsi kupić plaster rozgrzewający i jakieś tabletki przeciwbólowe - katastrofa, ni z tego ni z owego i bum: korzonki się odezwały :(
Czekam teraz na męża. Siano jakoś konikom zaniosłam, ale wody nie dam rady... O kuciu przerębla zapomnijmy :( Stoją więc chabecinki i czekają na pana...
Powyżej Wici, które dotąd się ukazały :)
oh biedna pani Ewa! boże jak mi się marzy żeby przyjechać do cioci i pomóc! zrobiłabym wszystko co potrzeba!!! a nawet więcej!
OdpowiedzUsuńMoja Zosieńka :)))
OdpowiedzUsuńPani Ewo, niech Pani uwaza na siebie ! Zdrowie jest bardzo wazne zwlaszcza dla osoby ktora ma na glowie cale gospodarstwo... Zyczymy duzo zdrowia !
OdpowiedzUsuń