Na początku powiem, że mam wielką nadzieję, iż Krowa-Mu wydobrzeje. A było tak::
Krowa coraz gorzej jadła, coraz gorzej chodziła więc jedynym ratunkiem był nasz pan weterynarz. Koszty kosztami, trudno, ale Mu trzeba ratować.
Za miesiąc ma się cielić i wszyscy z niecierpliwością oczekujemy nareszcie J a ł ó w e c z k i ! Leczymy więc. Lekki stan podgorączkowy. Wracała z pracy sąsiadka, to poprosiliśmy o pomoc w trzymaniu bestii, która baaaardzo nie lubi zastrzyków, a potem to i sąsiad na ratunek przybiegł, bo do żwacza "bombę witaminową" pan doktor podać musiał.
Problem leżał też w zapaleniu wymienia w jednym ze strzyków. I tu prawdziwy problem nastał. Krowę trzeba będzie doić, aby zapalenie spędzić, a co za tym idzie przy wycieleniu Krowa nie będzie miała siary, ale i na to pan doktor radę znalazł. Trzeba popytać sąsiadów i od świeżo ocielonej krowy siarę w ilości 6 litrów zdobyć, zamrozić, a po wycieleniu naszej Mu cielęciu smoczkiem podać !
Problem nie lada, ale cóż trudno !
Rano mierzę Krowie temperaturę i okazało się, że wszystko już w normie. Ropa z chorego strxzyka zdojona, a w pozostałych mleka jeszcze nie ma. Zadzwoniłam do pana doktora, który dobrą wiadomość mi przekazał, iż Mu po leczeniu "zasuszymy", tak że przy wycieleniu siara będzie!!!! Hura zakrzyknęła Czarownica Ewka i wycięła hołubca :P
Mu nadal je kiepsko, ale trzymam za nią kciuki i wierzę w narodziny Małej Mu :))))
nie mogę się doczekać małej mu! trzymam kciuki za mu. wierze że wszystko przejdzie zgodnie z planem :)
OdpowiedzUsuńEch, ja też marzyłam o takim życiu. Wiem, że to nieładnie, ale Wam zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńOczywiście trzymam kciuki za Mu.