środa, 3 listopada 2010
Sardyna - matką!
Dzisiaj nad ranem Sardyna koniecznie chciała włamać się do mojej szafy. Robiła to chyba z 10 razy z uporem maniaka. W końcu zorientowałam się, że to już czas!
Wyciągnęłam specjalnie przygotowane a ten czas pudło, nakładłam tam szmat i włożyłam ją do środka. Uspokoiła się...
Kiedy zadzwonił budzik, poszłam sprawdzić co się u niej dzieje. Miała jednego koteczka identyko jak ona. Miałam nadzieję, że na tym koniec, ale potem przyszedł na świat jeszcze czarny pręgowany i jednolicie szary.
Sardyna jest niesamowitą matką. Leży z małymi cały czas i nawet nie wychodzi na sekundę z pudła. Dałam jej mleka, bo pomyślałam, że pewnie jest spragniona... Uniosła głowę i na leżąco wychłeptała całą miseczkę!
"Glizdki" cały czas są do niej przyssane. Szprota siedzi na lodówce i ma "swoją" minę. Od czasu do czasu schodzi na podłogę i skrada się na ugiętych nogach, ale nie wytrzymuje psychicznie i zwiewa z powrotem na lodówkę.
Już teraz ogłaszam, że za kilka tygodni będą do oddania 3 kociątka. Chętnych proszę o kontakt!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz