Jak co roku chłopcy z Jaworka doświadczyli zbawczej siły hipoterapii w naszej stadninie. Zdecydowanej większości odpowiadała jazda konna, a jeden z kolegów jeździł nawet dwa razy.
Zaobserwowałam wkładając prawidłowo wodze w ręce tej męskiej młodzieży, iż dłonie mają miękkie niczym pupcia niemowlaka i ze zdziwieniem zakrzyknęłam:
- Ojej ! Wasze ręce nigdy chyba ciężkiej, fizycznej pracy nie zaznały !
Wtedy jeden z chłopców wykazał się polotem i zripostował:
- Ale to są rączki magiki - unosząc w górę swoją prawicę i lewicę...
Matylda i Julka z obozu jeździeckiego dzielnie szkoliły kolegów :)
Pan wychowawca również dosiadł konia i to mojej osobistej wierzchóweczki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz