Już 13 lat minęło od czasu kiedy nasza sąsiadka Alinka pierwszy raz pokazała mi sztukę wytwarzania "parowców". Było to jeszcze w czasach, kiedy w pokoju mojego męża stara kaflowa kuchnia była i na niej gotowanie się odbywało. Parowce zrobiłyśmy wtedy jeden jedyny raz, a zarzekałam się, że wejdą na stałe do naszego jadłospisu.
Podejść do następnych "parowców" było wiele, ale skuteczne i owocne parowanie odbyło się dopiero parę dni temu...od zamysłu do czynu 13 lat minęło , kto by pomyślał, nie do wiary !
Parowce pod nazwą "kluski na parze"znałam jeszcze z czasów studenckich i poznańskie pochodzenie im przypisywałam, jako, że w poznańskim po raz pierwszy jako regionalną potrawę w PGR-rowskiej jadłodalni z nimi się zapoznałam.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy to później dowiedziałam się, że również Podlasie "parowce" sobie jako danie regionalne przypisuje.
Super to potrawa :) Parowce można nadziewać na słodko lub innym np mięsnym farszem, mogą również być puste i podawane z najrozmaitszymi sosami. Pychotka !
Ciasto rozczynia się na drożdżach, z niewielkim dodatkiem jajek i mleka, pozostawia się do wyrośnięcia i formuje się niewielkie bułeczki. Na garnek z wrzącą wodą rozciąga się gazę, lub kawałek firanki i tam układa się bułeczki, które muszą parować się pod przykryciem ok 20 min.
Smacznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz