W Białce odbyłam swój staż zootechniczny i przez rok pracowałam jako masztalerz, co dało mi wielką praktykę i nieprawdopodobnego kopa w dorosłość.
Białka była moim pierwszym samodzielnym domem w kawalerce bez wygód, moją wielką miłością, do obecnego mojego męża i pierwszą pracą :)
Nic więc dziwnego,że nawet teraz, kiedy widzę napis Białka i wjeżdżam samochodem w lipową aleję prowadzącą do Białki, wracają wspomnienia upalnych lat, kurzu wzbijanego przez konie arabskie pędzące na pastwisko , nocnych kąpieli w niemienickich stawach, gorącego uczucia, emocji janowskich czempionatów i aukcji...
Kilka dni temu byłam w Białce po moich teściów, których przywiozłam do nas na parę dni. Było zimno, wietrznie i deszczowo, ale serce oczywiście podskoczyło mi na drodze między lipami :)
Odwiedziłam stajnie, poklepałam inaczej już teraz wyglądające araby niż za "mich czasów", Artek cyknął
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz