Dla niewtajemniczonych - kwartalnik, który wydawałam w formie papierowej przez ostatni rok był finansowany z małego projektu UE. Po nieprawdopodobnych perturbacjach związanych z jego rozliczeniem w Urzędzie Marszałkowskim projekt dobiegł końca.
Próbowałam zainteresować finansowaniem druku gazety wójtów gminy Grębków i Wierzbno. Grębkowski wójt przeprowadził nawet rozmowę w tej sprawie z wójtem wierzbnieńskim.
Niestety kwota nieco ponad 400 zł, którą musiałaby w ogólnym rozrachunku wyłożyć miesięcznie na gazetę była nie do "wyskrobania" ze skromnych funduszów gminnych. Trochę mnie to przeraziło, ale może rzeczywiście należy kasę przeznaczoną na promocję i kulturę przesunąć np na drogi, tylko jak długi odcinek drogi zrobi się za 400zł ? :p
Gazeta będzie w związku z tym miała jedynie swojego bloga, który mam nadzieję zyska na popularności. Już teraz proszę o nadsyłanie tekstów, zdjęć i nurtujących was problemów drodzy czytelnicy,które na pewno będziemy poruszać w Wici na wicimp@wp.pl Skonstruuję również stronę na fb w najbliższym czasie :)
Żal tej papierowej gazetki, bo miała na prawdę ciekawą, niepowtarzalną oprawę,poruszała bliskie nam lokalne tematy i powstała po ciężkich przejściach związanych z moją rodziną, gminą, stowarzyszeniem, Urzędem Marszałkowskim i Unią Europejską ...oraz dzięki wielkiemu zaangażowaniu licznych prywatnych przyjaciół wspierających gazetę, reklamodawców jak również GBP Grębków i szkół z gminy Grębków oraz z Wierzbna. Bardzo dziękuję wszystkim życzliwym za pomoc.
Zapraszam więc na bloga gazety wicimazowieckopodlaskie.blogspot.com
sobota, 28 września 2013
niedziela, 22 września 2013
Jazda w teren i emocje :p
"Tereny" wzbudzają emocje jeźdźców,koni i potencjalnych widzów czyli głównie gospodarzy spotykanych na polach czy osoby spacerujące po lesie w celach "kuzdrowotnościowym"lub zbieraczych.
W jeźdźcach budzą one żyłkę emocji, bo wiadomo, że w terenie mogą dziać się rzeczy nieprzewidziane i adrenalina wzrasta lub wręcz wprowadzają ich w stan totalnego odprężenia gdy warunki pogodowe temu sprzyjają, nie jest gorąco i nie ma robactwa, a koniki spokojne.
Konie zachowują się różnie w zależności od swojej kondycji, od tego czy jest wiatr, czy go nie ma i od tego, czy któremuś nie przyjdzie do głowy spłoszyć się i zarazić swoim stanem inne rumaki.
Z naszego doświadczenia wynika, że konie z jeźdźcami na grzbietach w terenie budzą w widzach zazwyczaj pozytywne emocje. Spotykani na drodze ludzie zatrzymują się, spoglądają na nas rzyczliwie, z uśmiechem i odpowiadają na pozdrowienie. Niekiedy padają z ich ust słowa typu:
"Gdzie ci ułani, ach gdzie" albo jak wczoraj : "Pięknie wyglądacie na tych koniach". Kiedy podróżujemy ze źrebiętami pozytywne emocje są wyzwalane w widzach z jeszcze większą siłą, a źrebię w szkodzie zazwyczaj ma wybaczany swój grzeszek przez początkowo zbulwersowanego gospodarza...
Przez 14 lat, które minęły od naszego osiedlenia się w Żarnówce tylko sporadycznie jesteśmy wyganiani przez gospodarzy. Jedno takie zdarzenie pamiętam z lat początkowych, w okolicach miejscowości Starydwór, kiedy to właścicielowi nie spodobało się, że jedziemy po jego łące. Było to późną jesienią, więc pastwisko praktycznie już "spało" i nie przyszło mi do głowy, że właściciela tak poniesie uczucie związane z prawem własności gruntu i pogoni nas z przysłowiową kłonicą.
Ostatnio taka nieprzyjemna historia zdarzyła nam się wczoraj w drodze powrotnej z Violinowa. Przejście obok pewnego gospodarstwa, które było otwarte podczas naszego porannego przejazdu, zostało zagrodzone sznurkami. Nie bardzo wiedziałam jak inaczej moglibyśmy dotrzeć do domu w rozsądnym czasie, odwiązałam sznurki, przepuściłam ekipę i zawiązałam na powrót. W pierwszej chwili nie przyszło mi naiwnej nawet do głowy, że zostało to zrobione celowo aby uniemożliwić nam przejazd. Pomyślałam, że ludzie wypuścili krowy i nie chcieli, aby poszły w las...
Kiedy przejeżdżaliśmy obok domu pozdrowiłam gospodynię i przeprosiłam za przejazd i poruszenie sznurków. Ta zachowała się bardzo niesympatycznie i powiedziała, że nawet świnia by zrozumiała co oznacza zawiązany sznurek, a my bezczelnie wtargnęłyśmy na ich własność...
Uśmiechnęłam się i pojechałyśmy dalej. Dziewczyny jednak nie mogły otrząsnąć się z nieprzyjemnego zdarzenia i komentowały z niesmakiem zachowanie jak to się wyraziły "sympatycznej starszej pani" :p
Jak to się mówi są ludzie i ludziska. Mamy nauczkę i następnym razem nie będziemy już zaburzać spokoju "sympatycznym gospodarzom" swoim przejazdem :p
Na szczęście prawdziwych sympatycznych spotkań jest dużo, dużo więcej i pamięć o tych na pewno będę pielęgnować z wielką pieczołowitością :)
Jestem bardzo ciekawa waszych przyjemnych i nieprzyjemnych spotkań w terenie. Jeżeli ktoś ma chęć o tym napisać, to zapraszam do komentarzy :)
W jeźdźcach budzą one żyłkę emocji, bo wiadomo, że w terenie mogą dziać się rzeczy nieprzewidziane i adrenalina wzrasta lub wręcz wprowadzają ich w stan totalnego odprężenia gdy warunki pogodowe temu sprzyjają, nie jest gorąco i nie ma robactwa, a koniki spokojne.
Konie zachowują się różnie w zależności od swojej kondycji, od tego czy jest wiatr, czy go nie ma i od tego, czy któremuś nie przyjdzie do głowy spłoszyć się i zarazić swoim stanem inne rumaki.
Z naszego doświadczenia wynika, że konie z jeźdźcami na grzbietach w terenie budzą w widzach zazwyczaj pozytywne emocje. Spotykani na drodze ludzie zatrzymują się, spoglądają na nas rzyczliwie, z uśmiechem i odpowiadają na pozdrowienie. Niekiedy padają z ich ust słowa typu:
"Gdzie ci ułani, ach gdzie" albo jak wczoraj : "Pięknie wyglądacie na tych koniach". Kiedy podróżujemy ze źrebiętami pozytywne emocje są wyzwalane w widzach z jeszcze większą siłą, a źrebię w szkodzie zazwyczaj ma wybaczany swój grzeszek przez początkowo zbulwersowanego gospodarza...
Przez 14 lat, które minęły od naszego osiedlenia się w Żarnówce tylko sporadycznie jesteśmy wyganiani przez gospodarzy. Jedno takie zdarzenie pamiętam z lat początkowych, w okolicach miejscowości Starydwór, kiedy to właścicielowi nie spodobało się, że jedziemy po jego łące. Było to późną jesienią, więc pastwisko praktycznie już "spało" i nie przyszło mi do głowy, że właściciela tak poniesie uczucie związane z prawem własności gruntu i pogoni nas z przysłowiową kłonicą.
Ostatnio taka nieprzyjemna historia zdarzyła nam się wczoraj w drodze powrotnej z Violinowa. Przejście obok pewnego gospodarstwa, które było otwarte podczas naszego porannego przejazdu, zostało zagrodzone sznurkami. Nie bardzo wiedziałam jak inaczej moglibyśmy dotrzeć do domu w rozsądnym czasie, odwiązałam sznurki, przepuściłam ekipę i zawiązałam na powrót. W pierwszej chwili nie przyszło mi naiwnej nawet do głowy, że zostało to zrobione celowo aby uniemożliwić nam przejazd. Pomyślałam, że ludzie wypuścili krowy i nie chcieli, aby poszły w las...
Kiedy przejeżdżaliśmy obok domu pozdrowiłam gospodynię i przeprosiłam za przejazd i poruszenie sznurków. Ta zachowała się bardzo niesympatycznie i powiedziała, że nawet świnia by zrozumiała co oznacza zawiązany sznurek, a my bezczelnie wtargnęłyśmy na ich własność...
Uśmiechnęłam się i pojechałyśmy dalej. Dziewczyny jednak nie mogły otrząsnąć się z nieprzyjemnego zdarzenia i komentowały z niesmakiem zachowanie jak to się wyraziły "sympatycznej starszej pani" :p
Jak to się mówi są ludzie i ludziska. Mamy nauczkę i następnym razem nie będziemy już zaburzać spokoju "sympatycznym gospodarzom" swoim przejazdem :p
Na szczęście prawdziwych sympatycznych spotkań jest dużo, dużo więcej i pamięć o tych na pewno będę pielęgnować z wielką pieczołowitością :)
Jestem bardzo ciekawa waszych przyjemnych i nieprzyjemnych spotkań w terenie. Jeżeli ktoś ma chęć o tym napisać, to zapraszam do komentarzy :)
sobota, 21 września 2013
Ostatni dzień lata na rajdzie do Violinowa :)
Pogoda wcale nie typowa dla lata, ale na szczęście nie lało jak z cebra :) Początkowe siąpienie ustąpiło w drodze powrotnej jak również zanikł wiatr, który wprowadzał nasze koniki w iście arabski temperament. Kiedy wkroczyłyśmy na naszą dróżkę wiodącą rozbłysło słońce, które pozostawi w naszych pamięciach niezapomniane widoki przepięknych, żarnowieckich pól.
Wycieczkę odbyłyśmy w żeńskich składzie jeżeli chodzi o konie i również jeźdźców. "Jednobrzmienie" płci zaburzył Torres, który dołączył do nas w połowie drogi ciągnąc za sobą linkę, którą był przywiązany do studni. Zazwyczaj bierzemy ze sobą wszystkie psy, ale teraz zrobiło się ich pięć, a poza tym w Violinowie jest pies po operacji i nie chciałyśmy go stresować. Torres myślał jednak inaczej :p
Viola jak zwykle przygotowała nam smakowitą ucztę, która odbyła się w pięknej karczmie gospodarzy. Koniki w międzyczasie pasły się na podwórzu, a my posilałyśmy się w pięknym miejscu u miłych ludzi słuchając przyjemnej muzyki sączącej się cichutko z głośników.
Straty podczas imprez oczywiście muszą być. Tak też szkódna Pożoga porwała ogłowie Pizadorki, które zostało jej przydzielone. Pizadora została w domu jak, że dochodzi do siebie po przebytej chorobie i 6-dniowej serii zastrzyków. Początkowo podejrzewaliśmy złamanie tylnej nogi i wezwaliśmy lekarza ze szpitala konnego na Służewcu ( tam, o zgrozo, był najbliższy roentgen! ). Diagnoza lekarza brzmiała: flegmona czyli zapalenie tkanki podskórnej, której to choroby pochodzenia jak dotąd nikt na świecie nie ustalił. Wiadomo tylko, że ciężko się ją leczy i trzeba konia szpikować lekarstwami :(
Na szczęście z kobyłką jest już wszystko OK i na następny rajd planowany na 5 lub 6 października na pewno pójdzie.
Zapraszamy więc na "Jesienny rajd do Violinowa" :)
w Violinowie
w drodze
Wycieczkę odbyłyśmy w żeńskich składzie jeżeli chodzi o konie i również jeźdźców. "Jednobrzmienie" płci zaburzył Torres, który dołączył do nas w połowie drogi ciągnąc za sobą linkę, którą był przywiązany do studni. Zazwyczaj bierzemy ze sobą wszystkie psy, ale teraz zrobiło się ich pięć, a poza tym w Violinowie jest pies po operacji i nie chciałyśmy go stresować. Torres myślał jednak inaczej :p
Viola jak zwykle przygotowała nam smakowitą ucztę, która odbyła się w pięknej karczmie gospodarzy. Koniki w międzyczasie pasły się na podwórzu, a my posilałyśmy się w pięknym miejscu u miłych ludzi słuchając przyjemnej muzyki sączącej się cichutko z głośników.
Straty podczas imprez oczywiście muszą być. Tak też szkódna Pożoga porwała ogłowie Pizadorki, które zostało jej przydzielone. Pizadora została w domu jak, że dochodzi do siebie po przebytej chorobie i 6-dniowej serii zastrzyków. Początkowo podejrzewaliśmy złamanie tylnej nogi i wezwaliśmy lekarza ze szpitala konnego na Służewcu ( tam, o zgrozo, był najbliższy roentgen! ). Diagnoza lekarza brzmiała: flegmona czyli zapalenie tkanki podskórnej, której to choroby pochodzenia jak dotąd nikt na świecie nie ustalił. Wiadomo tylko, że ciężko się ją leczy i trzeba konia szpikować lekarstwami :(
Na szczęście z kobyłką jest już wszystko OK i na następny rajd planowany na 5 lub 6 października na pewno pójdzie.
Zapraszamy więc na "Jesienny rajd do Violinowa" :)
w Violinowie
w drodze
środa, 4 września 2013
Nieporozumienie na cmentarzu
Wojtek i Justynka - aktorzy ze znanego młodzieżowego serialu "Do dzwonka" odwiedzili nas podczas majówki ( o czym już pisałam w majowym poście ). Wojtek zaczął studiować reżyserię, podobnie jak to czyni od paru lat jego starszy brat Maciej.
Jedną z prac zaliczającą naukę w szkole filmowej jest nakręcenie filmu. Któregoś dnia przyjechał do nas Wojtek z koleżanką - kierowniczką produkcji i opowiedział jak to mają pomysł na nakręcenie takiego filmu właśnie na trenie naszej gminy i potrzebny by im był koń z jeźdźcem jako, że Justynka grająca główną rolę jeździła konno tylko raz, u nas w maju. Potrzebna jest więc dublerka :)
Pomyśleli więc o Anieli, która ma jasne włosy tak jak Justyna i mniej więcej podobnej postury. Ujęcie będzie kręcone z oddali więc nie będzie widać, że to dublerka.
Scena będzie kręcona na cmentarzu mariawickim w Żarnówce, który zauroczył scenarzystę i reżysera.
Odbywa się pochówek głównej bohaterki, a w tle po polach pędzi "owa bohaterka" na koniu odchodząc w zaświaty konno...
Kiedy scena była już nakręcona, przyjechał oburzony ksiądz i wypędził ekipę z cmentarza.
Okazało się, że młodzi filmowcy nie uzgodnili całej akcji z księdzem tylko z opiekunem cmentarza, a sam ksiądz nic na ten temat nie wiedział.
Występuję w tym momencie w obronie młodych artystów, którzy zupełnie bezwiednie nie zawiadomili.księdza. Jako ludzie wchodzący w dorosłe życie nie przypuszczali, że zgoda opiekuna cmentarza nie równa się zgodzie księdza. Mi z kolei jako osobie dorosłej i znającej zwyczaje kościelne po prostu nie przyszło do głowy, że filmowcy nie zachowali odpowiednich procedur...
Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni w imieniu ekipy kręcącej film. Dajmy im szansę i pozwólmy zaistnieć filmowi. Może z Wojtka i Maćka wyrosną drudzy bracia Wachowscy, kto wie...:)
Poniżej link do zdjęcia aktorów z "Do dzwonka" :
http://www.kotek.pl/kotek/51,111364,10617369.html?i=5
Jedną z prac zaliczającą naukę w szkole filmowej jest nakręcenie filmu. Któregoś dnia przyjechał do nas Wojtek z koleżanką - kierowniczką produkcji i opowiedział jak to mają pomysł na nakręcenie takiego filmu właśnie na trenie naszej gminy i potrzebny by im był koń z jeźdźcem jako, że Justynka grająca główną rolę jeździła konno tylko raz, u nas w maju. Potrzebna jest więc dublerka :)
Pomyśleli więc o Anieli, która ma jasne włosy tak jak Justyna i mniej więcej podobnej postury. Ujęcie będzie kręcone z oddali więc nie będzie widać, że to dublerka.
Scena będzie kręcona na cmentarzu mariawickim w Żarnówce, który zauroczył scenarzystę i reżysera.
Odbywa się pochówek głównej bohaterki, a w tle po polach pędzi "owa bohaterka" na koniu odchodząc w zaświaty konno...
Kiedy scena była już nakręcona, przyjechał oburzony ksiądz i wypędził ekipę z cmentarza.
Okazało się, że młodzi filmowcy nie uzgodnili całej akcji z księdzem tylko z opiekunem cmentarza, a sam ksiądz nic na ten temat nie wiedział.
Występuję w tym momencie w obronie młodych artystów, którzy zupełnie bezwiednie nie zawiadomili.księdza. Jako ludzie wchodzący w dorosłe życie nie przypuszczali, że zgoda opiekuna cmentarza nie równa się zgodzie księdza. Mi z kolei jako osobie dorosłej i znającej zwyczaje kościelne po prostu nie przyszło do głowy, że filmowcy nie zachowali odpowiednich procedur...
Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni w imieniu ekipy kręcącej film. Dajmy im szansę i pozwólmy zaistnieć filmowi. Może z Wojtka i Maćka wyrosną drudzy bracia Wachowscy, kto wie...:)
Poniżej link do zdjęcia aktorów z "Do dzwonka" :
http://www.kotek.pl/kotek/51,111364,10617369.html?i=5
sobota, 31 sierpnia 2013
Już tydzień po VII Aukcji Koni Małopolskich :)
Już tydzień minął jak w progach naszej stadniny pojawiło się dobrych kilka setek gości. Muzyka grała, diabły na koniach skakały, Mistrz Twardowski wszystkich przywitał, a Pani Twardowska Mefistofelesa goniła :)
Aukcja zapowiedzią sprzedaży Oleńki się zakończyła. Klacz odjedzie do nowego domu jesienią
Pewni kupcy mocno głowią się jak w swoich obejściach miejsce dla wierzchowców Poranka i Pokłona uczynić uczynić, aby konie zakupić i do siebie sprowadzić, ale to sprawa otwarta jest jeszcze...
W II Konkursie Elegancji Ola nasza Puchar Wójta Gminy Grębków jak również Ogłowie Pani Twardowskiej zdobyła, a Aniela w skokach Puchar Fundacji Eos i Ogłowie Mistrza Twardowskiego takoż zakosiła :)
Ludziska jedli i pili, pokazami i zawodami oczy nasycili, a co niektórzy do późnej nocy wydarzenia dopiero co minione rozpamiętywali w ogień się wpatrując i miło czas spędzając.
Poniżej opis pokazów zamieszczam, aby ci którzy ich nie widzieli patrząc na zdjęcia wyobrazić sobie je mogli.
Dotychczas fotografie pani Uli Chromik do nas dotarły, ale już w poniedziałek na portalu Na Koń następnych ręką Piotra Dzięciołowskiego wykonanych spodziewać się można.
Koń malowany na płótnie;
Ja chcę mu wskoczyć na siodło,
A koń niech z kopyta utnie.
Aukcja zapowiedzią sprzedaży Oleńki się zakończyła. Klacz odjedzie do nowego domu jesienią
Pewni kupcy mocno głowią się jak w swoich obejściach miejsce dla wierzchowców Poranka i Pokłona uczynić uczynić, aby konie zakupić i do siebie sprowadzić, ale to sprawa otwarta jest jeszcze...
W II Konkursie Elegancji Ola nasza Puchar Wójta Gminy Grębków jak również Ogłowie Pani Twardowskiej zdobyła, a Aniela w skokach Puchar Fundacji Eos i Ogłowie Mistrza Twardowskiego takoż zakosiła :)
Ludziska jedli i pili, pokazami i zawodami oczy nasycili, a co niektórzy do późnej nocy wydarzenia dopiero co minione rozpamiętywali w ogień się wpatrując i miło czas spędzając.
Poniżej opis pokazów zamieszczam, aby ci którzy ich nie widzieli patrząc na zdjęcia wyobrazić sobie je mogli.
Dotychczas fotografie pani Uli Chromik do nas dotarły, ale już w poniedziałek na portalu Na Koń następnych ręką Piotra Dzięciołowskiego wykonanych spodziewać się można.
Diabełki
Kiedy Mistrz Twardowski cyrograf z Mefistofelesem krwią
własną podpisał, Belzebub inteligencję i spryt alchemika znając, przechytrzyć
go postanowił i nowe kadry diabłów w piekle szkolić zlecił. Za wszelką cenę do
Rzymu ściągnąć szlachcica postanowił, bo tam ów swą duszę oddać obiecał.
Młode diablęta z karnością jednakowoż problem wielki miały i
wciąż starszym diabłom- nauczycielom z lekcji uciekały, bo swawola i zabawa im
jeno w głowie była jak również płatanie figli i straszenie ludzi na Ziemi.
Scenka ta ilustracją świetną jest na to, jak głęboko w
poważaniu pacholęta diable rygor i naukę miały i jak długo nauczyciel za nimi
nabiegać się musiał, aby do karności doprowadzić i do komnaty szkolnej
zapędzić.
Pani Twardowska i
Mefistofeles
Według naszego wieszcza - Adama Mickiewicza, zanim
Mefistofeles Twardowskiego pochwycił, sługą i podnóżkiem przez wiele lat cały
zastęp biesów dla szlachcica był.
Kiedy jednak Mistrza podstępem do karczmy „Rzym” Mefistofil zwabił
jeszcze kilka prac na polecenie Twardowskiego wykonać musiał.
Ostatnią było zastąpić Twardowskiego jako męża u boku Pani
Twardowskiej. Biesowi nie w smak było ostatnie zadanie i nawet duszę alchemika
stracić wolał niż pod pantofel niewiasty o takiej reputacji trafić, jako że z silnej ręki i mocnego charakteru na
okolicę słynęła.
Za chwilę drodzy goście ucieczkę diabła przed niewiastą
obaczycie bo w myśl ostatnich słów ballady:
Diabeł do niego pół ucha,
Pół oka zwrócił do samki
Niby patrzy, niby słucha
Tymczasem już blisko klamki
Gdy mu Twardowski dokucza
Od drzwi od okien odpycha
Czmychnąwszy dziurką od klucza
Odtąd jak czmycha tak czmycha
Pan Twardowski
Wmyśl mickiewiczowskiej ballady wśród trzech ostatnich poleceń Mistrza
Twardowskiego dla diabła ożywienie konia się znajdowało.
Patrz, oto jest karczmy godło,Koń malowany na płótnie;
Ja chcę mu wskoczyć na siodło,
A koń niech z kopyta utnie.
Wniosek z tego taki płynie, że alchemik znawcą i miłośnikiem
koni się jawił.
Potwierdza to fakt niepodważalny słów potomka Twardowskiego podczas
bytności w stajniach naszego zaprzyjaźnionego hrabiego, celem obaczenia i
wybrania paru wyścigowych koni. Od niego to hrabia dowiedział się, a nam czym
prędzej doniósł, że słowa ze strof Adama Mickiewicza prawdą są jako Mistrz
Twardowski konie całem sercem kochał.
Za chwilę drodzy goście triumfalny przejazd Mistrza
Twardowskiego ujrzycie, który po pokonaniu Mefistofelesa przez ulice miasta tuż
przed Karczmą „Rzym” przejechał.
czwartek, 22 sierpnia 2013
Nasze aukcyjne koniki :)
Na pierwszym planie Oleńka na wiosnę ze swoją przyjaciółką i siostrą zarazem Oszin :)
Na pierwszym planie "dziki mustang" - Ordyniec :)
Pokłon
Poranek
Na pierwszym planie "dziki mustang" - Ordyniec :)
Pokłon
Poranek
czwartek, 15 sierpnia 2013
VII Aukcja Koni Małopolskich cz.II
Nagrody do konkursów są już w naszym posiadaniu :)
Za zdobycie 1 miejsca w Konkursie Elegancji - Wójt Gminy Grębków ufundował ogłowie noszące dumną nazwę "Ogłowie Pani Twardowskiej" oraz puchar Wójta Gminy Grębków.
W konkursie skoków przez przeszkody za 1 miejsce Wójt Gminy Grębków ufundował "Ogłowie Mistrza Twardowskiego", a Fundacja Eos ufundowała puchar.
Chętnych do konkursów zapraszamy do zgłoszeń, na blogu, facebook - wydarzenie: https://www.facebook.com/events/670478526315427/, e-mailem, telefonicznie lub osobiście :)))))
Konkurs przez przeszkody odbędzie się na zasadach konkursu dokładności. Jest tu założona norma czasu.O miejscu decyduje ilość punktów karnych.Aby wyłonić zwycięzcę przeprowadzimy rozgrywkę na zasadzie konkursu zwykłego. Tu zawodnicy z jednakową ilością punktów karnych klasyfikowani będą według czasu przejazdu.
Za zdobycie 1 miejsca w Konkursie Elegancji - Wójt Gminy Grębków ufundował ogłowie noszące dumną nazwę "Ogłowie Pani Twardowskiej" oraz puchar Wójta Gminy Grębków.
W konkursie skoków przez przeszkody za 1 miejsce Wójt Gminy Grębków ufundował "Ogłowie Mistrza Twardowskiego", a Fundacja Eos ufundowała puchar.
Chętnych do konkursów zapraszamy do zgłoszeń, na blogu, facebook - wydarzenie: https://www.facebook.com/events/670478526315427/, e-mailem, telefonicznie lub osobiście :)))))
Konkurs przez przeszkody odbędzie się na zasadach konkursu dokładności. Jest tu założona norma czasu.O miejscu decyduje ilość punktów karnych.Aby wyłonić zwycięzcę przeprowadzimy rozgrywkę na zasadzie konkursu zwykłego. Tu zawodnicy z jednakową ilością punktów karnych klasyfikowani będą według czasu przejazdu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)