piątek, 17 grudnia 2010

Koti i kotki Sardyny!!!!!



Koti karmi kotki Sardyny

Rozpacz w domu była wielka kiedy to we wtorek Aniela wzięła kotki Sardyny i zawiozła je do stolicy, co by je tam między ludzi rozprowadzić.

Koti - kotka Anieli jest znowu w ciąży. Instynkt macierzyński już się w niej rozbudził i ku zaskoczeniu wszystkich przygarnęła maluchy!!! Nie wiadomo tylko czy ma mleko, ale "kotki ssą Koti"!!!!

Po Sardynie strata dzieci spłynęła jak po maśle, wręcz jest zadowolona, że ma spokój i nic jej nie obsysa! Paskudna Sardyna, a Tomeczek tak nad nią rozpaczał, że dzieci jej zabieramy i że taka biedna sama została! To wyrodna matka.

Teraz Koti chwilowo przejęła obowiązki Sardyny i stała się matką zastępczą. Aniela odgraża się, że zostawi sobie Popiołka, bo dzisiaj tylko on juz został. pozostałe maluchy znalazły nowy dom.

wtorek, 14 grudnia 2010

Mikołajki konne



Mikołajkowe prezenty...



Panny wracają z pierwszej jazdy



Łucja targa kulbakę



Basia i Kluchon



Druga jazda w teren



Aniela prowadzi w mikołajowej czapce

Pobyt w stadninie dziewcząt na weekend 11-12 grudnia był bardzo udany i wesoły. Basi co prawda na pierwszej jeździe "odpadły" palce od nóg, ale już wie, że trzeba prosić Świętego Mikołaja o termy (zimowe buty do jazdy konnej) pod choinkę. Kamila, Łucja, Mania i Basia oszalały na punkcie kociaków, a przede wszystkim Kluchona, który z dnia na dzień jest coraz mądrzejszy, grubszy i sympatyczniejszy!

Poszukiwanie mikołajkowych prezentów podczas jazdy w teren było bardzo owocne. Cała łubianka się zapełniła. Łakoci pannom jednak było mało i wyruszyły do leśnogórskich sklepów na uzupełnienie tego co dziewczynkom służy najbardziej czyli cukru pod różną postacią. Nie oponowałam, bo sama jestem niewolnicą słodyczy, ach! Wieczór był super słodziaszny...

Następny dzień to znów jazda w teren i tym razem Aniela wystąpiła na czele zastępu w czapce Świętego Mikołaja. Tym razem nikt już nie zmarzł, a jeżeli zmarzł to w domu został błyskawicznie rozgrzany przez czekającą gorącą herbatkę.

Zapraszamy wszystkich na śnieżne jazdy konne. Osobiście przepadam za nimi bo:
- Nie ma much.
- Krew szybciej krąży i człowiek rozgrzewa się w zimnicę.
- jak się spada to na miękkie.
- No i pięknie jest!