czwartek, 21 października 2010

Cinka się oszczeniła





W niedzielę 17 października Cinka wydała na świat jedno, jedyne szczenię płci męskiej! To cud szczególnie biorąc pod uwagę korowody kawalerów, które składały jej wizytę w wakacje. Cinka zachowywała się bardzo rozwiąźle, co stresowało mnie ze względu na obecność całej zgrai dzieciaków z obozu jeździeckiego.
W każdym bądź razie już po wszystkim i dzięki, dzięki, dzięki, że to tylko jeden i w dodatku chłopak.
Prosimy o propozycje imienia dla kluchona-terrorysty, który drze małą mordeczkę na cały regulator ilekroć Cinka chociaż na minutę opuszcza legowisko w stodole. Może w komentarzach do posta!? Będzie mi bardzo miło porozmawiać z czytelnikami na forum bloga!
Mam problemy ze wstawieniem zdjęć, nie otwiera mi się karta pamięci z telefonu. Maleństwo jest podobne do matki jak dwie krople wody: czarne z brunatnym podszerstkiem.

wtorek, 19 października 2010

Wiedźma Tekla



Motywem przewodnim niedzielnego Hubertusa będzie poniższa historia, którą opowiem na początku imprezy...



Będą też oczywiście piękne dziewczyny, no i może wiedźma Tekla się pojawi...

W chacie, za zdrojem, na rozległych moczarach Wiedźma Tekla mieszkała, co złą sławą w okolicy, ze względu na przypisywane jej rzucanie uroków, okryta była.

W rzeczy samej Tekla całkiem poczciwą staruszką była i głównie zbieraniem i warzeniem ziół się zajmowała.

Niejeden w niedoli do Wiedźmy w tajemnicy się kierował, aby lekarstwo na miłość lub inne dolegliwości duszy czy ciała otrzymać.

Miano Wiedźmy Tekla miejscu swojego zamieszkania zawdzięczała, bo wilgotne, pełne pająków i innego robactwa było. Do chatki jej jedyna dróżka wiodła, a idąc tam,, ciągle na błotniste, zielono-brunatne kałuże się napotykało i przez setki pajęczyn przedzierać się trzeba było.

Tak naprawdę Wiedźma nawet z wyglądu do czarownicy podobna nie była, a wręcz Dobrą Wróżkę z bajek przypominała. Najstarsi mieszkańcy okolicznych wiosek jeszcze pamiętali Teklę z dawnych lat i to od nich historię Wiedźmy Tekli usłyszałam:

Dawno temu Tekla piękną dziewczyną była, a w jej serce nieszczęśliwie Amor trafił i miłość do księcia, który u dziada Hrabiego na łowach przebywał, rozbudził. Księcia również strzała Kupidyna raniła i pewnikiem mezalians by uczynił piękną Teklę, wieśniaczkę za żonę pojmując, ale wypadek na polowaniu sprawił, że tego nie uczynił. Nieszczęsna strzała z łuku jednego z gości dziada Hrabiego podczas polowania go dosięgła i zmarł nieboraczek!

Tekla w rozpaczy się pogrążyła, na bagnach w chacie swej babki osiadła i całe życie wywaru szukała co by z nieszczęśliwej miłości ją wyleczył lub pamięć o ukochanym mgłą zasnuł… Niestety lata mijały, a Wiedźma Tekla mikstury dla siebie nie wynalazła. Zamiast tego mnogość maści, wywarów, papek i innych specyfików wymodziła, które ludziom wielce w rozmaitych dolegliwościach pomogły.

Tekla samotnie żyła. Jedynym stworzeniem, które posiadała był stary koń, na którego grzbiecie staruszka okolicę przemierzała zioła wszędy zbierając. Z czasu tylko jakieś chore zwierzę leśne u siebie kurowała, a potem wolno je puszczała. Zeszłej wiosny szczenię lisie, ze złamaną łapą, przez matkę porzucone znalazła i w swojej chacie je leczyła. Przywiązała się do niego niezmiernie, a i lisek, którego Ryżym nazwała, swoją wybawicielkę pokochał i jak pies za nią po łąkach, lasach i moczarach się snuł, kiedy to Wiedźma zioła i grzybki do swych specyfików zbierała.

Któregoś dnia Ryży zniknął i Tekla po raz pierwszy od dziesiątków lat do wioski na swym koniku przybyła, mieszkańców prosić, aby nie bojącego się ludzi lisa nie zabijali tylko schwytali i jej go oddali, bo to Ryży pewnikiem będzie. Ludziska choć Teklę- Wiedźmą zwali, lubili ją niezmiernie i pomóc starowince obiecali.

U nas w zaścianku Hubertus dzisiaj i o szukanie oswojonego lisa proszę , aby Tekli go zwrócić i jej starcze chwile osłodzić...