piątek, 1 marca 2013

POZAKONKURSOWE WYRÓŻNIENIE JURORÓW

Wchodzę sobie ja was proszę dzisiaj na stronę Bloga roku 2012 żeby zobaczyć kto wygrał, przeglądam kategorie, schodzę w dół ekranu i nagle szok! POZAKONKURSOWE WYRÓŻNIENIA JURORÓW, a wśród nich na 2 miejscu stajniakonikpolny.blogspot.com.
Jest to ciekawe o tyle, że nominowane były po 3 blogi w kategorii, zwyciężał kategorię 1, a dwa pozostałe przeszły bez echa, mój był spoza tej trójki, a jednak! Rozmawiałam z jednym z pracowników Bloga roku i powiedział mi, że to wyróżnienie było spontaniczną akcją jurorów, gdyż blogi które wyróżnili pozakonkursowo niosły w sobie dużą wartość :)
No naprawdę baaardzo mi miło !

poniedziałek, 25 lutego 2013

Stefcia w magazynie "W siodle"

Stefka już trzeci rok współpracuje z dziecięcym magazynem"W siodle", gdzie jest autorytetem  i odpowiada na różne pytania, którymi masowo zasypują ją czytelnicy gazetki. W każdym numerze jest również jedna z wielu przygód lub doświadczeń, którym Stef dzieli się ze swoimi młodszymi koleżankami i kolegami. Zapraszam do lektury, magazyn  " W siodle" jest wydawany przez Media Service Zawada i ukazuje się co 1,5 miesiąca :)



Na rysunku Stefcia i Azja oczami Mai Kapkowskiej - Szewczak ilustratorki "Opowieści z Kalinki czyli koński świat Stefci".

niedziela, 24 lutego 2013

Ania i Pepek :)

Przeglądałam ostatnio zdjęcia w komputerze i wpadło mi w oko zdjęcie, którego dawno nie widziałam i z którym wiąże się ciekawa historia.
Na zdjęciu widać młodą kobietę galopującą na pięknym, energicznym koniu...
Koń ten jednak nie zawsze był tak piekny i energiczny.
Ania kochała konie od dziecka i marzyła o jeździectwie. Udało jej się to marzenie zrealizować dopiero w wieku dorosłym kiedy to trafiła do nas dzięki swojej bratanicy Agacie.
Nauczyła się u nas jeździć konno i zakochała się w Minneapolisie, którego nawet w pewnym momencie chciała kupić od stada...
Pewnego razu na wyjeździe ze znajomymi trafiła do miejsca, w którym były konie i gdzie właśnie przebywał Pepek, który był koniem na emeryturze sportowej. Został oczywiście wykończony przez swoich jeźdźców, czyli wyeksploatowany na maxa i miał wielkie problemy z nogami. Kiedy Ania go zobaczyła, leżał i nie mógł się podnieść. Właściciel stwierdził, że go uśpi a może lepiej sprzeda na mięso żeby nie stracić. Anka spojrzała koniowi w oczy, wpadła w panikę i odkupiła go za jakąś śmieszną kwotę od właściciela.
No i proszę, po paru miesiącach doszedł on do siebie, a zdjęcie zrobione było chyba w 2 lata po jego odkupieniu. Ania wiedziała, że nie będzie na Pepku skakać ani nie będzie go mocno męczyć, ale zaopiekowała się nim i doprowadziła do dobrego zdrowia :)


Dawno już nie miałam z Anią kontaktu i nie wiem co teraz dzieje się z Pepkiem. Mam nadzieję, że cieszy się dobrym zdrowiem i dalej wozi na grzbiecie swoją kochającą panią :)