piątek, 4 czerwca 2010

Długi weekend czerwcowy



Najmłodsze dzieciaki w akcji



Moje uczennice Karina i Ewa oprowadzają małych gości z zaprzyjaxnionego gospodarstwa agroturystycznego "Bania" - mała Paulinkę i Lilkę



Obiadek w domu

Dzieciaki znów do nas zjechały na długi weekend. Początkowo deszcze i burze wszystkich przerażały i wydawało się, że nikt się u nas nie pojawi, ale myliliśmy się. Codziennie odbywa się kilka jazd. Ziemia jest konsystencji gąbki nasączonej wodą, tak że jazdy odbywają się głównie w terenie, albo na padoku za małą stajnią, który jako jedyny nie jest jednym wielkim błotowiskiem.

Niestety nie możemy spożywać posiłków pod lipą, bo stół i ławki po prostu nie są w stanie wyschnąć. Jadamy więc w domu, w kuchni, ale i tak jest fajnie.Wachta kuchenna się cieszy, bo nie jest daleko do noszenia jedzonka, sztućców, szklanek i talerzy!

Jutro jedziemy na całodniowy rajd, idzie wszystkich 6 koni chodzących pod siodłem i obydwa źrebaczki. Wierzymy w piękną pogodę!!!

czwartek, 3 czerwca 2010

I Powiatowy Dzień Matki i Dziecka w RETRO w Skibniewie



Spotkanie autorskie z moją książką



Konkurs na makijaż i przebranie matki i córki



Matki grały role córek, a córki - matek



Małgosia i ja

Małgosia - moja koleżanka ze Skibniewa zwana przez znajomych jako "kopalnia pomysłów" zaprosiła mnie na spotkanie autorskie, które miało być jedną z wielu atrakcji, które przygotowała na terenie swojej restauracji "Retro" z okazji Dnia Matki i Dziecka.

Imprezę urządziła pod nazwą "I Powiatowy Dzień Matki i Dziecka", która odtąd będzie odbywała się w Skibniewie co roku. Dzieci i ich mamy bawiły się świetnie. Każdy z urządzonych konkursów był nagradzany wieloma prezentami: słodycze, książki itp.

Ucztą dla duszy był wernisarz prac malarskich i graficznych pani Marleny, której nazwiska niestety nie pamiętam. Wszystkie jej prace, które zrobiły na mnie duże wrażenie były inspirowane pięknem kobiecego ciała... Właśnie przyszło mi do głowy, aby przy naszej aukcji koni zorganizować jakiemuś młodemu, zapowiadającemu się artyście aukcję jego dzieł, może właśnie prac pani Marleny!?

Impreza w Skibniewie bardzo się udała, a burza pojawiła się na szczęście dopiero w momencie, gdy goscie rozjeżdżali się do swoich domów.

Polecam kuchnię restauracji "Retro" - jedzonko, że palce lizać!!!

poniedziałek, 31 maja 2010

Nasza bajka



Złota rybka spełnia życzenia - gwarantuję!



Krowa z cielaczkiem



Kaczor biegus vel Duffy



Krzysiek ze złotą rybką...



Aniela i Motyl Emanuel



Ropuszka - strażnik skarbu???



Elfik, który pojawił się w naszej bajce 22 lipca 1999 roku, już prawie 11 lat temu!!!



Kiedy na początku reklamowaliśmy naszą stadninę brzmiało to mnie więcej tak:

Konik Polny – sielska wieś anielska to raj, w którym konie brykają sobie po polach jak te polne koniki… To raj nie tylko dla koni, ale również dla ludzi bo cisza, spokój, pola, łąki, lasy, staw i pięknie, pięknie, pięknie…

Teraz powiem inaczej: u nas jest trochę jak w bajce. Zaczęło się od krowy… nie śmiejcie się! Krowa to może mało romantyczny temat, ale nasza krowa nie jest zwyczajna, to krówka z bajek Disneya. Prototypem kreskówkowej krówki disnejowskiej była właśnie taka krowa rasy jersey jak nasza. Każdy kto ją zobaczy mówi, że jest piękna jak sarenka, a ten kto raz ujrzy cielątko naszej krowy zrywa z cielęciną raz na zawsze!
Krowa, która ma na imię „Krowa” i Posyłka były pierwszymi mieszkańcami naszej stadniny. Chodziły razem po pastwisku i nie mogły bez siebie żyć. Krowa jednak jako mniejsza przechodziła pod ogrodzeniem i zwiedzała okolicę pozostawiając rżącą za nią Posyłkę na pastwę losu.
Którejś niedzieli wpadła do nas sąsiadka Alinka i od progu krzyczy: „Ewunia! Zabieraj krowę, bo polowanie w lesie, jak nic ją ustrzelą, bo pomyślą, że to sarna!”
Zabrałam bydlątko do stajni, bo rzeczywiście maść ma płową jak sarna, a w krzakach nie trudno się pomylić…

Inne bajkowe zwierzę, które jeszcze do stycznia u nas gościło to kaczka – biegus indyjski. Jest to kaczka, która nie lata tylko bardzo szybko biega. Jej postawa jest spionizowana stąd jej inne nazwy takie jak: kaczka pingwinia czy kaczka butelkowa. Kiedy pływa wygląda jak normalna kaczka, ale kiedy wychodzi z wody, szczególnie gdy jest w stadzie swoich pobratymców przedstawia niesamowity widok. Wokół gospodarstwa uwijało się stadko chudych „pingwinków”. Samice były nieprawdopodobnie wygadane, a samce ciche, ale jurne, że ho,ho! Biegus to z kolei prototyp innego bajkowego zwierzęcia, a mianowicie chudzielca – Kaczora Duffy.

Niestety po raz kolejny żywiołowe Duffy padły w zimie ofiarą lisa. Było bardzo zimno, a one „wypływały” sobie na stawie malutkie, nie zamarznięte oczko wodne i tam nocowały. Dla lisa była to nie lada gratka, tylko łapą sięgnąć… No i nie ma Duffy, szkoda!

Poza tym w stawie jest u nas prawdziwa złota rybka. Kto ją złowi wypowiada trzy życzenia i wpuszcza ją z powrotem do wody. Pierwszy raz złowiła ją Karolina z Niemiec, która była u nas na wakacjach. Zostawiła sobie jedno życzenie, a mi i mojemu mężowi oddała po jednym. Sama zażyczyła sobie, aby jej rodzice wygrali w jakiegoś niemieckiego totka, którego nazwy nie pamiętam no i wygrali, co prawda nie sumę kosmiczną, ale znaczącą! Tomek powiedział: „Chcę znaleźć pieniądze!” Odwrócił się, a tu 20 groszy! Nie mogłam mu darować, że nie sprecyzował sumy!!! Mojego życzenia nie wyjawię…

Ostatnio pojawił się u nas motyl Emanuel, który zakochał się w Anieli, bo pomylił ją z Makową Panienką…

Od kilku dni natomiast, na górze owsa w stodole zjawiła się ropucha, która za nic w świecie nie chce z niego zejść i siedzi sobie w rogu zagrody łypiąc na wszystkich swoimi wyłupiastymi oczkami. Zachowuje się jak bajkowa ropucha strzegąca góry złota. Może się nie myli, bo owies to takie końskie złoto. Może jednak nie chodzi jej o owies, może pod fundamentami stodoły ktoś, kiedyś, dawno temu zakopał garniec ze złotymi dukatami, kto wie...