sobota, 9 lutego 2013

Spotkanie autorskie w bibliotece węgrowskiej :)

Już myślałam, że nie dojadę :(  Bałam się jechać moim autem, bo trzęsło w nim jak nigdy i były to niepokojące objawy problemów z kołami, co przerażało mnie niebotycznie. Gdyby koło trzasnęło, to musiałabym je zmienić, a strasznie tego ( chyba jak każda kobieta), szczególnie w zimnie, nie lubię :)
Gości na spotkaniu było niewielu, za to wszyscy byli uśmiechnięci i sympatyczni.
Porozmawialiśmy sobie o pasji mojej do koni i pisania oraz do różnorakich zainteresowań dzieciaków od roweru poprzez malowanie i zwierzęta oczywiście :)
Było nad wyraz miło, wypisałam kilka dedykacji w książeczkach i dostałam przepiękne, herbaciane róże, no coś cudnego :)
Wracając wstąpiłam do warsztatu samochodowego i okazało się, że przednie koła od środka + felgi są oklejone lodem i skamieniałym błotem. Stąd to rzucanie autem. Całe szczęście, że to tylko tyle, bo jutro jadę po dzieciaki. Koniec laby mamuśka! Pociechy wracają, zrobi się tłoczno, przy komputerze przede wszystkim, ha, ha, ha!

piątek, 8 lutego 2013

Znowu śnieżnie :)

Wczoraj po południu jak zaczęło sypać z nieba, tak skończyło sypać w nocy. Właściwie nie wiem czy się cieszyć czy nie. Z jednej strony to już trochę mam dość zimy, ale teraz w śniegu sto razy lepiej jeździ się konno. Było już nieciekawie, gruda i ślisko.


Teraz jest pięknie i może w końcu znajomi z Milewa zrobią do nas sannę. Tęskno mi  już za moimi dzieciakami. Póki co szaleją na nartach, ale wracają już w niedzielę :)

czwartek, 7 lutego 2013

Czempionaty - Białka

Mając pewne doświadczenie w pokazach koni, co prawda arabskich, a nie półkrwi, ale zawsze doświadczenie, postanowiliśmy prezentować konie własnej hodowli na małopolskich czempionatach młodzieżowych w Stadzie Ogierów w Białce.
Najpierw pojechaliśmy z pierwszą wyhodowaną u nas klaczą - Pizadorą. Miło jest mi przy okazji wspomnieć, że wtedy wraz z Jerzym Urbańskim prowadziłam czempionat.
Pizadora uplasowała się  w połowie stawki swojej grupy, ale wpadła w oko fotografom - artystom min pani Uli Sawickiej, którą mieliśmy przyjemność gościć potem u nas w stadninie.
Po kilku latach zawieźliśmy do Białki Peorię -  córkę Pizadory i Ognistą, która była 8 w stawce.
Po następnych kilku latach pojechała córka Ognistej, która zajęła 6 miejsce.
W hodowli następuje więc postęp :)))
 Zdjęcia Ognistej i Peorii autorstwa Karoliny Chodkowskiej
Zdjęcie Pizadory Autorstwa Urszuli Sawickiej


A to trzy zdjęcia naszej Oszinki. Oszinka zaczyna chodzić pod siodłem i jest ukochanym koniem naszej Oli :)))


Konie prezentował mój mąż, a potem Anielka. 

środa, 6 lutego 2013

Czempionaty Janów Podlaski - cz II

Zanim nastąpił występ z końmi czempionatowymi w Janowie Podlaskim, była ciężka praca w domu. Ówczesny zootechnik stadniny w Białce - śp. Wojciech Kowalik bardzo poważnie podchodził do tych przygotowań. Treningi były codziennie, a ogiery w ramach treningu chodziły również pod siodłem.
W 1987 roku Białka wystawiała 3 ogiery : gniadego Europejczyka - niepokonanego na torze wyścigowym na Służewcu w Warszawie, siwego Gabaryta i gniadego Wermuta.
Jeżdżenie koni dostało się właśnie mi, ale Wojtek zrezygnował z trenowania pod siodłem Wermuta, bo ten był łaskaw wysadzić z siodła nawet jego :)))
Europejczyk i Gabaryt mimo iż świeżo przybyły z toru były pod siodłem idealne, choć Europejczyk nie zapomniał toru i chętnie wyrywał do niejednokrotnie niekontrolowanego galopu :P
 Na zdjęciach praca z końmi w domu :)))


No, wisi na przodzie, ale wtedy dopiero uczyliśmy sie w Białce pokazywać konie :) Mój ukochany koń, czyż nie był piekny ?


Europejczyk :)

Z Perforacją  :)


Europejczykowi wędzidło nie pasowało :P Nic dziwnego, w tamtych czasach konie po torach to były istne świry, to cud, że dawał w ogóle na siebie wsiadać

wtorek, 5 lutego 2013

Czempionaty - Janów Podlaski cz I

Tuż po studiach w odległych dla młodzieży czasach, o których moja Aniela jako dziecko mówiła "wtedy, kiedy były tylko biało-czarne zdjęcia", zaczęłam pracować w Stadzie Ogierów Białka. Tam od niedawna działała przy stadzie Stadnina Koni Arabskich.
W biurze na stażu pochłonęłam całą dokumentację hodowlaną, a potem było nudno jak diabli i ciągle nawiewałam do stajni ku uciesze ówczesnego hodowcy - Wojtka Kowalika, który w moim zaangażowaniu widział możliwość pozyskania jeszcze jednego prezentera koni. Dziewczyna prezentująca konie na czempionatach w tamtych czasach należała do rzadkości. Prezenterzy byli ubrani w mundury i biegali w oficerkach. Ja rzucałam się w oczy bo byłam jedyna na biało i w trampkach przez co o wiele wygodniej było mi biegać :)
Po roku stażu zostałam jeszcze na 1,5 roku na etacie masztalerza i była to dla mnie niezła szkoła życia :)

 Z Et-et - jedyna klacz czempionatowa  z Białki w roku 1986

 Z Gabarytem ( moim ukochanym Gabciem) w 1987 roku - IV miejsce w kategorii ogierów

 Z Ostróżką w 1987 roku
Portret z Perforacją w 1987 roku

 Z Ostróżka 87'
 Z Perforacją - fot Barbara Zalewska

Powyższe zdjęcia są z dwóch czempionatów w Janowie Podlaskim z roku 1986 i 1987, z czasów "kiedy były tylko czarno-białe zdjęcia :)

poniedziałek, 4 lutego 2013

Córki Szejka Abdula

Na naszym blogu często pojawiają się córki Szejka Abdula. A cóż to są za postacie ? - zapytacie.
Oto krótka historia "Córek Szejka Abdula".
Któregoś dnia parę lat temu dostaliśmy telefon od zaprzyjaźnionego hodowcy koni arabskich. Głowił się jakby tu sprzedać choć parę sztuk koni, których z dwóch klaczy narobiło się multum lub aby dać mu pomysł na to cóż można by z tymi końmi robić.
Wymyśliłam sobie wtedy, że jego konie mogłyby startować w konkurencjach koni arabski pod siodłem min " w strojach arabskich" i "w strojach historycznych".
Aby zachęcić go do wejścia w tą akcję postanowiłam pokazać mu taki piękny, kolorowy występ przy okazji naszego Hubertusa. Co prawda nie mamy koni arabskich, ale Ordonka i jej córka mają wyraźnie zaznaczony bukiet arabski ( w związku z ojceem Ordonki - janowskim, arabskim ogierem  Ordynkiem ).
Pogoniłam natychmiast na targ do Węgrowa po rozmaite świecidełka, pasmanterię i inne gadżety, z których mogłam zrobić stroje arabskie dla dziewczyn i ozdobić rzędy końskie.
Dziewczyny - moje córki Aniela i 10-letnia wtedy Ola bardzo się do tej akcji zapaliły.
Powstał piękny, barwny kadryl na koniach z podkładem muzyki arabskiej i z ułożoną z tej okazji przeze mnie historią z Hrabim, Szejkiem Abdulem i jego córkami w rolach głównych.



Odtąd córki szejka często goszczą u nas przy okazji różnych imprez np Aukcji Koni Małopolskich czy wspomnianego wcześniej Hubertusa :)
HISTORIE O CÓRKACH SZEJKA ABDULA I NIEMNIEJ SYMPATYCZNYCH CÓRKACH HRABIEGO PRZECZYTACIE W POŚCIE Z DN. 24 MARCA 2010 ROKU

niedziela, 3 lutego 2013

Minneapolis, Efekt, Berlin Bej

Musimy niedługo podjąć decyzję, którym ogierem będziemy kryć nasze klacze. Do stanówki pójdą dwie albo 3 klacze. Do końca jeszcze nie wiemy. Na pewno pójdzie Ordonka i Ognista, ale może do hodowli włączymy też Oszin :)
Tomek koniecznie chce kryć Berlin Bejem, ale do tego ogiera jest daleko, a raczej nie ma co liczyć na krycie nasieniem w jego przypadku, bo nie ma go jak tam pobrać :( Pozostaje więc wieźć tam klacz, no i kłopot, bo przyczepki nie mamy i koszty będą spore :( No, ale to Berlin Bej!!!
Z Efektem jest prostsza sprawa, bo tu w grę wchodzi nasienie, a koniuszy z Janowa często jeździ po naszym terenie z USG więc mógłby przywieźć nasienie i zainseminować klacze.
Obydwa ogiery są piękne, gniade i utytułowane :)
Tu jest link do Efekta :  http://www.bazakoni.pl/horse_1166.html#gallery
Tu jest link do Berlin Beja - http://www.bazakoni.pl/horse_2875.html
My jednak z łezką w oku wspominamy Minneapolisa. Przypomnę, że był to ogier uznany za wariata. Wydzierżawiliśmy go z SO Białka ku radości lubelskich i zamojskich hodowców koni małopolskich, bo wszyscy oczekiwali, że będzie śmiesznie i będziemy się okropnie z tym ogierem mordować.
Minneapolis nieustająco biegał po boksie, kopał w nim dziury, pocił się i tarzał.
Tomek podjął decyzję, że wpuścimy go do stada, co nie jest w ogóle praktykowane w przypadku ogierów na punkcie kopulacyjnym... i stał się cud! Ogier poustawiał sobie momentalnie hierarchię w stadzie, pokrył grzejące się klacze i nastąpiła idylla, która trwała 4 lata. Przez ten czas Minek ( bo tak go nazywaliśmy) tak się uspokoił, że jeździły i skakały przez przeszkody na nim 8-letnie dzieci !!!!
To się nazywa mieć silny instynkt stadny. Koń stał się bezproblemowy i nieprawdopodobnie przyjazny dla człowieka.
Człowiek niestety mu nie sprzyjał i po 4 latach SO Białka odmówiła nam dalszej dzierżawy. Ogier poszedł w góry, a konkretnie w Beskid Niski do Hańczowej gdzie znajduje się hodowla rzeźbiarki - Ewy Tyki.
Byłam w szoku kiedy się dowiedziałam dokąd Minek się udaje. BESKID NISKI, HAŃCZOWA, ROPKI - toż to cała moja studencka młodość i wielkie plany zamieszkania w górach!!!! W ówczesnym PGR w Hańczowej miałam nawet odbyć praktyki hodowlane - wtedy były tam hucuły, ale mój dziekan się nie zgodził - rejonizacja, te sprawy, jak ci się zachciało hucułów to jedź sobie studiować  na akademii rolniczej w Krakowie! Z zamieszkania w Ropkach i ze praktyk w Hańczowej nic nie wyszło, ale cóż za zrządzenie losu, że udał się tam Minek!
Niestety kariera Minneapolisa w Hańczowej była zerowa, bo nie bardzo chciał kryć i klacze się nie pozaźrebiały, po roku wrócił do stada, a w kolejnym padł na skręt jelit w następnej dzierżawie.

HODOWCY Z ZAMOJSZCZYZNY MÓWILI, ŻE MINEK PRZEŻYŁ U NAS NAJPIĘKNIEJSZE SWOJE LATA. I GDZIEŻ BYŁO DOBRO KONIA GDY STADO A WŁAŚCIWIE ÓWCZESNY DYREKTOR NIE PRZEDŁUŻY NAM DZIERŻAWY !!!
Na zdjęciu Agata na Minku :)