wtorek, 10 października 2017

Płot, który mnie zachwyca

Już dawno miałam odświeżyć moje wizyty na blogu, ale z czasem w gospodarstwie i przy chabeciorstwie zawsze krucho :p
Bez zbędnych słów zaczynam więc swoją opowieść o płotach.
W wiosce, która jest w najbliższym sąsiedztwie naszej stadniny była posesja na sprzedaż. Co mnie w niej zawsze urzekało to płot, ale nie taki zwyczajny, to był płot-żywopłot z bzu.W maju nie można było przejść obok niego beznamiętnie. Był olśniewający i pachnący, a kiście kwiatów obfite w kolorach fioletu i bieli.
Częstowałam się zawsze jego obfitością i przynosiłam do domu to wiosenne kwiecie, które zdobiło mój stół kuchenny.
Aż tu pewnego dnia posesja została sprzedana, a nowy właściciel miał inną wizję wyglądu swojego obejścia. Padł jeden piękny świerk, staw na podwórzu został wybetonowany, a cudowny płot wyrwany z korzeniami. na jego miejscu stanął, kuty, żelazny, na bogato.
Nigdy nie wybaczyłam tego świętokradztwa nowemu nabywcy, a najsmutniejsze jest to, że posesja jest znowu na sprzedaż. Ciekawe jaką będzie miał wizję nowy gospodarz ?
Jako ilustrację wstawiam zdjęcia płotów i ścian domów porośniętych dzikim winem, jesiennych płotów, pełnych uroku i piekna, które pielęgnują ich właściciele.
BARDZO DZIĘKUJĘ MOIM KOLEŻANKOM - DOBRYM CZAROWNICOM, KTÓRE UŻYCZYŁY ZDJĘCIA SWOICH CUDÓW JAKO ILUSTRACJI MOJEGO WPISU <3 class="separator" p="" style="clear: both; text-align: center;">