sobota, 4 czerwca 2011

Końska sielanka








Bez komentarza. Chyba widać, że konie są uśmiechnięte!
A tak przy okazji, to czy ktoś poznaje tego gniadego tłuściocha na dwóch przedostatnich zdjęciach od tekstu!?

Dzień dziecka



W przeddzień 1 czerwca dostałam telefon ze związku hodowców koni, że kasę mam popsutą, a w ogóle, to wszystkie kasy związkowe się popsuły ( jakiś błąd w oprogramowaniu) i muszę natychmiast jechać do Warszawy. No cóż jak mus to mus. Zrobiłam Oli i Tomkowi dzień wolny od szkoły, umówiłam się z Adą i Anielą i zrobiłyśmy sobie ogólny dzień dziecka w ZOO.
W ZOO pracowałam jakieś 140 lat temu ( ha, ha, ha) no może nie tyle, ale dawno. Pracują tam w dalszym ciągu moje koleżanki. W ogrodzie z okazji dnia dziecka były tłumy, ale dzięki Ewie - jednej z moich koleżanek obejrzeliśmy wszystkie nowości, a dzieciaki nawet asystowały przy zdjęciach malutkich panter śnieżnych - irbisów, które są w wychowalni. Baśka natomiast podjęła nas u siebie zimną gazowaną i nie gazowaną wodą. Było miło.
Na terenie pożarliśmy lody włoskie - pycha, pycha, pycha!
Ewa jest fotografem w ogrodzie i pstryknęła nam bardzo udaną fotkę. Powyżej chuda baba i jej potomstwo.