sobota, 1 lutego 2014

Posyłka i Pożoga do kawalerów pojechały :)

Akcja zaplanowana była na dziś rano. Dojazd  do naszej stadniny ze wszystkich stron zatarasowały nieprzebyte zaspy więc załadunek klaczy odbył się u sąsiadów, których gospodarstwo znajduje się nieco bliżej cywilizacji :p
Ola pojechała na oklep na Pośce, ja Pożisławę poprowadziłam w ręku.
Pośka troszkę z obawą na przyczepę zerkała, ale w końcu uwierzyła mi, że do chłopaka jedzie i łaskawie wkroczyła do środka. Pożoga za matką bez problemu weszła.
Kasia i Mariusz dziewczyny po drodze na kulig do znajomych konie zawieźli za co dozgonnie wdzięczna im będę :))))
Kobyłki bezpiecznie na miejsce dotarły i teraz ochoty na amory szybko nabrać musza, bo unijny program nas goni i czasu niewiele zostało :)
Ja dobrej myśli jestem, bo klacze w świetnej kondycji, odżywione, że ho więc do miłości przeszkód nie widzę :p
Pożoga w energii niezłej :)

środa, 29 stycznia 2014

"Konik Polny" w okowach zimy

Dzisiejsza wizyta u dentysty niestety w sferze marzeń pozostaje. Drogi zawiane nawet główniejsze, a co dopiero mówić o naszych polnych drożynkach, które co prawda mili panowie z grębkowskiego ZGK w poniedziałek odśnieżyli, ale  jak przedwczoraj wieczorem zaczęło wiać, a wczoraj i dzisiaj śnieg poprawił, to mamy Syberię :p

Dzieciaki poszły dzisiaj do autobusu na Koniec Leśnogóry ( jakieś  1,5 km w tym większość łąką pod wiatr). Nie wróciły do domy, znaczy, że autobus do wsi dojechał :)

Akcja zawożenia kobył do ogiera odłożona do soboty, bo właściciel transportu sam z podwórza przyczepki nie jest w stanie przez wichurę, śnieżycę i zaspy wyjechać :(  Strategię co prawda już opracowaną w szczegółach miałam. Klacze do wsi miały być podprowadzone i tam w bardziej odśnieżonych warunkach załadowane, ale cóż, siła wyższa ...

Chabecinyna wybieg dzisiaj nie poszły, bo Ordonki mi było szkoda. Samej w stajni nie chciałam jej zostawiać, a wiem, że trzęsłaby się i przy wyjściu na pastwisku stała...więc zostały w tą zamieć i śnieżycę na pokojach :p

Pojenie ciekawie wyglądało, mianowicie w związku z tym, że rury w stajni znów łaskawe były zamarznąć, wodę nosiłam z domu. Na szczęście koniki miłe dziś dla mnie były i wypiły w sumie tylko 12 wiader :)
Od góry: zasypane schody do big-brothera, bialutki gnojownik, i Pixi przewodniczka - zaspa, gdzie ta droga, gdzie ten stawik :)

Pozdrawiam wszystkich w tą prawdziwą zimę!!!!

niedziela, 26 stycznia 2014

My się zimy nie boimy :)

Niejednokrotnie rodzice początkujących w jeździectwie dzieci pytają mnie czy "zamykamy" lekcje na zimę. Kiedy odpowiadam, że zimą to dopiero jest fajnie i że wolę zimowe jazdy, to nie mogą wyjść ze zdumienia.

Nasze warszawskie "Teletubisie", które na jesieni chwyciły bakcyla końskiego, mimo moich ostrzeżeń, że kupa śniegu i mogą do naszego gospodarstwa  nie dojechać, dotarły na jazdę konną ze stolicy. Spokojnie pokonały autem naszą nieco zaśnieżoną już dróżkę, osiodłały na padoku kobyłki i z uśmiechami na ustach "patatajały" przez godzinkę :)))))

O zimowych jazdach konnych i ich zaletach możecie przeczytać w najbliższym numerze Konia Polskiego, w części Mały Konik. Tam prezentuje swoje poglądy moja książkowa instruktorka Stefci - Magda ksywa Madzior :) Zapraszam do lektury, numer wyjdzie w lutym :)