piątek, 18 lutego 2011

Padok w śniegu





Na szczęście mróz nastał i błotniste pastwisko ściął na kość, potem śnieg je przykrył i jazdy bez problemu tam prowadzić mogę.

Panny wielce tym zachwycone rumaków swych dosiadły i po padoku podróżować poczęły. Łucja galopu w pełnym siadzie nareszcie na Posyłce doznała, a Marta i Mania zebrania koni dokonały, czego jednak na zdjęciach uwiecznić nie zdołałam, bo palce mi zamarzały i ruszać nimi nie mogłam.

wtorek, 15 lutego 2011

Obóz przetrwania w trakcie




Na obozie są cztery panny, Tomeczek i dwóch kolegów dochodzących z leśnogóry. Jest bardzo zimno, ale również bardzo wesoło.

Apropos mniej wesoło, to wczoraj Marta od razu po przyjeździe glebnęła z Pankim w galopie, na zakręcie. Myślałam, że jasny grom mnie z nieba trafi ze złości. Dlaczego akurat Marta!!! Teraz smarujemy jej plecki i bardzo się z nią cackamy...

Dzisiaj z kolei podczas pokonywania jakiegoś zlodowaciałego cieku wodnego Pilot nie wytrzymał i skopał Ordonkę, na której akurat siedziałam. Mi nic, ale Ordonka ma zerwany kasztan z tylnej nogi. Pojechałyśmy od razu do sklepu, kupiłam wodę utlenioną i polałam jej krwawiącą ranę. Współczuję jej, to jak zerwanie paznokcia... brrrrr!
W domu jeszcze popsikałam Alusprayem i z głowy, mam nadzieję, że nic jej nie będzie, na razie nie kuleje.

Poza tym dogadzamy sobie w domu słodyczami, jest węgiel, więc w chałupie cieplutko, w krótkim rękawku teraz siedzę.

Treningi z klękaniem Pankiego przerwane, bo za zimno i pannom w domu siedzieć kazałam. W czwartek Ola jedzie w góry, a w piątek jako zmiana przyjeżdża Basia. Pozdrawiamy Basię!!!! Czekamy na Basię!!!