poniedziałek, 2 maja 2011

Długi, majowy weekend



Teren - przejeżdżamy przez "gzolandię"



Przy stole rojno i gwarno



Maja na Pizadorze



Pożoga z opiekunkami Manią i Alą

Zaczęło się ciepluteńko, ale potem zimniej i zimniej. Na szczęście dzieciaki swoim towarzystwem i końmi są zachwycone i pogoda ich nie obchodzi, a że u nas obozy przetrwania są zawsze, to śpią w kapturach i im ciepło.
Ogólnie oprócz katastrofy Kluchonowej i padnięcia kurki, która siedziała na 16 jajkach ( co za pech!!!) było fajnie. Tylko szczeniaka dzieciom żal okrutnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz