czwartek, 21 lipca 2011

Trzeci obóz przetrwania








Tu niestety zgrzyt. Pewna mama przywiozła dziewczynkę z Warszawy, po czym stwierdziła, że razem z córką są zszokowane spartańskimi warunkami, dziecko jest przestraszone i wróciły do Wa-wy…
No cóż, drodzy czytelnicy, przypominam, że nie ma u nas hotelu ****. Dzieciaki śpią na materacach z siana, łazienka ma bieżącą zimną i ciepłą wodę, jest prysznic i WC, natomiast nie ma tam kafelków, a czystość utrzymuje wachta porządkowa, a więc zależy tylko od obozowiczów jak tam mają. Takie mamy zasady naszych obozów, nazwanych żartobliwie „przetrwania”. Wychodzimy z założenia, że żadne warunki nie są w stanie odstraszyć pasjonatów, poza tym nieźle jest nieraz pobyć trochę w trudniejszych warunkach, aby potem powrócić do luksusów! Czyż nie tak?!
Poza tym było super. Przyjechała druga zmiana z Grójca , Łucja z Węgrowa i Maja z Mińska.
17 lipca były moje 50- te ur, no nieźle! Akurat była zmiana obozów więc było dużo ludzi i wesołość niezmierna. Moja siostra przywiozła również Olę, która była z nią nad morzem. Raniutko natomiast Krowa Mu zrobiła mi niespodziankę i urodziła mi na urodziny cielątko. Ponieważ jest jednak złośliwą z natury porodziła byka, 5 z kolei!!!!!!
Piesek Cinki jest już u nowych właścicieli w Lednogórze i rozpieszczają go tam do bólu!

2 komentarze:

  1. Gratuluję konsekwencji Pani Ewo! Ela

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie tam Pasują takie warunki Domcia :)))

    OdpowiedzUsuń