czwartek, 15 listopada 2012

Zapraszam na spotkanie u Łucji w sklepie

Cóż za niesamowity zbieg okoliczności, a może zrządzenie losu, a może przeznaczenie ;p W każdym razie Stefcia udziela się w magazynie "W siodle" a sklep jeździecki, w którym 17 listopada o 11:00 odbędzie się moje spotkanie autorskie nazywa się... "W siodle"!!!!!

Łucję poznałam kilka lat temu. Pisała wtedy pracę magisterską, czy licencjacką (już nie pamiętam) na temat gospodarstw agroturystycznych o profilu jeździeckim.

Ostatnio dowiedziałam się, że w Mińsku Mazowieckim został otwarty sklep jeździecki. Jest to najbliższym naszego rejonu sklepem o tym profilu więc wszystkich naszych klientów tam właśnie kierowałam na zakupy.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy jeden z rodziców jeżdżących u nas dziewcząt przekazał mi pozdrowienia od właścicielki sklepu imieniem Łucja!

Podejrzewałam, że to t a Łucja, ale dla pewności zadzwoniłam. Odezwał się miły, damski głos:

-Dzień dobry pani Ewo! Kiedyś dawno temu zapisałam sobie pani telefon w komórce, stąd wiem, że to pani!

Na zawodach w Mlęcinie zamykających sezon wakacyjny, gdzie co roku sędziuję ujeżdżenie spotkałam Łucję, która była tam z, uwierzcie mi, bardzo profesjonalnym stoiskiem. Wzięła kilka moich książek do handlu i od razu jedną sprzedała...

Już wtedy pomyślałam sobie, że Łucja to taka  dziewczyna jak Kathleel, którą grała Meg Ryan w "Masz wiadomość". Jeżeli nie oglądaliście tego filmu to zachęcam. Opowiada o kobiecie prowadzącej malutką księgarnię, z nieprawdopodobnym klimatem, gdzie jest indywidualny kontakt sprzedawcy z czytelnikiem, każda książka jest dziełem sztuki i nieoszacowanym skarbem, właścicielka przeistacza się czasami we wróżkę z bajek, czyta  książeczki dzieciom na spotkaniach, częstuje kawą i ciasteczkami. Cudowny, magiczny klimat tego miejsca potęguje jej pasja. Potem w sąsiedztwie pojawia się olbrzymi supermarket z książkami i wypiera ją z rynku. To oczywiście miłosny, romantyczny film więc kończy się, że "wszyscy żyli długo i szczęśliwie". Mnie w tym filmie zauroczyła bohaterka i zawsze się z nią identyfikowałam, bo sama mam takie małe ukochane, "nieopłacalne" miejsce jakim jest nasza stadnina. Kocham więc wszystkie "Meg Ryan" - kobiety z pasją, które w swoją działalność wkładają całe serce!

Taka jest też Łucja. Widziałam ją w sklepie przy pracy. Mówię wam to prawdziwa "Wróżka" w swojej dziedzinie :)
 W następnych postach opowiem o innych, wspaniałych "Meg Ryan" :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz