czwartek, 7 maja 2015

Ochy i achy czyli festiwal zapachów w Koniku Polnym :)

Zaczęło się od malutkiego fioletowego kwiatuszka, ale jego zapach to chyba jeden z najpiękniejszych mojego dzieciństwa - fiołek....jedno pociągnięcie nosem i już widzę działkę moich rodziców, a ja z moją siostrą Elą robimy bukiecik do malutkiego wazonika, który stał na stoliczku przy telefonie w dużym pokoju...
Potem mirabelka...jeden niuch i w głowie toczy się film z mojego stażu w Białce. Za pastwiskami w polach ciągnął się rząd mirabelek oddzielających pola. Idę wzdłuż nich i przyglądam się stadu klaczy arabskich z młodymi na pastwisku. Robię moim Zenitem pierwsze kolorowe slajdy w życiu...
Czeremcha...chwytam zapach w nozdrza i nagle widzę siebie, młodą dziewczynę siedzącą na siodełku składaka, Tomek pedałuje zawzięcie na stojaka, jedziemy na japońce na "rowki" nad niemienickie stawy...
Narcyzy...zamykam oczy, delikatne pociągnięcie nozdrzami i następny film przed oczami...stoimy na targu z kumplami i kumpelkami, jesteśmy dorabiającymi sobie studentami. Sprzedajemy narcyzy, zaprzyjaźniamy się z handlarzami, dowcipkujemy. Kolega - Maciek nie wiedząc już jak zachęcić kupców krzyczy: a jak ktoś nie chce do wazonu, to można posiekać i pyszna sałatka będzie :p
Jabłonie...jestem nastolatką, rodzice mają drugą, dużą działkę, tato posadził jabłonie, grusze i wiśnie. Jabłonie są przecudowne, Ania z Zielonego wzgórza miała rację, wyglądają jak panny młode :) Tata najbardziej jest dumny z odmiany golden delicious :)
Konwalie...moja pierwsza komunia. Jestem w białych rajstopkach i pantofelkach, w ramach odpoczynku po obiedzie komunijnym idziemy na działką. Konwalie rozkwitły jak na zamówienie. Pochylam nad nimi twarz z uśmiechem i przymykam powieki...
Grusze...tu z kolei zapachowa podróż w czasie przeniosła mnie na działkę moich dziadków...grusze są piękne i wysokie, idę wąską ścieżynką, obserwuję pszczoły przy pracy. Dziadek mówi, że gruszki będą duże i soczyste, nazywają się klapsy :)
Mniszek...tu widzę moją siostrzyczkę z żółtym nosem i brązowymi paluszkami. Uczymy się pleść wianki. Nos Eli żółty od pyłku mniszkowego, a biały sok z łodyżek kwiatków zastyga na rękach w brązowych smugach ...
Nawiasem mówiąc o mniszku niedługo napisze Czarownica Ewka :p

A już niedługo zakwitną bzy, akacja i jaśmin i wiem już jakie filmy pojawią się w mojej głowie. Są zawsze przyjemne :))))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz