sobota, 25 września 2010

Koń - terapeuta




Kiedyś przyjechała do nas na konie pewna bardzo zapracowana pani z Warszawy. Była okropnie zestresowana, bo korki, bo szef w pracy, bo brak gotówki, bo dzieci niegrzeczne itd.itp...
Zabrałam ją w teren i tam kobieta przeszła metamorfozę psychiczną. Głęboko wdychała leśne powietrze, przytulała się do końskiej szyi, a na koniec powiedziała wesołym głosem:
"Wiesz Ewa zaczęłam chodzić na psychoterapię, ale teraz ją przerwę i będę częściej jeździć konno, bo koń to najlepszy psychoterapeuta!"

Z tego założenia wychodzą również wychowawcy z Domu wychowawczego w Jaworku i już od dwóch lat przywożą do nas swoich podopiecznych. Chłopcy są trudni i po rozmaitych przejściach i zawirowaniach życiowych, ale gdy raz dosiądą konia chcą potem obcować z nim cały czas. "Wiercą dziurę w brzuchu" dyrekcji, aby nabyła do ośrodka konika, a oni wtedy będą się nim zajmować. Jeden z wychowawców opowiadał mi jak dobry wpływ miała na chłopców suka - przybłęda, która była przez pewien czas w placówce. Nigdy nie zapomniano dać jej jeść, była wypieszczona i uwielbiała chłopców.

Wierzę, że koń bardzo pomógłby trudnej młodzieży powrócić na uczciwe, dobre tory "kolei życia"...

Na zdjęciach chłopcy z ośrodka w Jaworku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz