czwartek, 31 stycznia 2013

Pasja, sposób na życie i praca w jednym

List do Czytelników
W związku z uczestnictwem naszego bloga w "Blogu roku 2012" znacznie wzrosła jego poczytność.
Ludzie, którzy nas znają, znają również bardzo dobrze naszą historię.
Pokrótce chciałabym przybliżyć nowym czytelników naszą rodzinę. Nazywamy się Ewa i Tomasz, mamy czworo dzieci: dwie dorosłe córki Adę i Anielę oraz dwójkę młodszych Olę, która chodzi do gimnazjum i najmłdszego - Tomka - ucznia 4 klasy szkoły podstawowej.
14 lat temu podjęliśmy decyzję, że zostawiamy wygodne życie w mieście, sprzedajemy mieszkanie i kupujemy gospodarstwo na wsi. Rzuciliśmy się na głęboką wodę, wyremontowaliśmy budynki, kupiliśmy używany ciągnik, dwie klacze małopolskie w Janowie Podlaskim i krówkę :)
Zawsze wiedziałam, że kiedyś będę mieszkać na wsi. Jestem rodowitą Warszawianką, ale równocześnie "czarną owcą w rodzinie", bo już od małego tylko zwierzęta, kwiatki, teren, wycieczki w pola, ukochane wakacje u wujków na wsi. Studiowałam i ukończyłam zootechnikę na SGGW, pracę magisterską broniłam z hodowli koni, potem odbyłam staż i przez dwa lata pracowałam w Stadzie Ogierów w Białce.
Mój mąż pochodzi właśnie z Białki, był w sekcji sportowej WKKW w tym stadzie i jednym z najlepszych zawodników w grupie juniorów, zawsze pracował z końmi i w Polsce i zagranicą.
Dlatego też zaryzykowaliśmy i poszliśmy na swoje, ja z pasji i obkuta teoretycznie, mąż - fachowiec, praktyk.
Obecnie mamy 10 koni na naszym niespełna 10 ha gospodarstwie, które niestety nie jest w stanie ich wyżywić. Musimy dokupywać paszę, która jest droga. Imamy się różnych zajęć dodatkowych, aby podreperować domowy budżet. Tomek pracuje w zakładach oświetleniowych, a ja piszę do końskich gazet specjalistycznych, udało mi się również wydać dwie książki dla dzieci o przygodach Stefci kochającej konie:) Pracuję również na zlecenie w wojewódzkim związku hodowców koni opisując i znakując źrebięta.
Przenosząc się z miasta na wieś nie chcieliśmy zakładać wielkiego biznesu i robić wielkiej kariery w hodowli, to miał być sposób na życie i tak jest :)
Agroturystyka działa u nas tylko w lecie i jest to głównie wypoczynek dla dzieci i młodzieży i to w spartańsko - harcerskich warunkach.
Ostatnio zaczęliśmy budować dom, który już stoi, ale do końca brakuje, oj dużo brakuje...
Borykamy się z wieloma przeciwnościami losu, ale brniemy do przodu napotykając na swojej drodze wielu przyjaznych ludzi :)
Zapraszamy do nas, będziecie mogli na własne oczy się przekonać, że można połączyć pasję, sposób na życie i pracę. Uwierzcie, że mimo, iż nieraz ciężko i pieniążków brakuje to nie ma nic wspanialszego niż możliwość połączenia tych trzech elementów.
Ewa i Tomasz Szadyn z dziećmi

3 komentarze:

  1. Pani Ewo tak trzymać!
    i życzę urzeczywistniania myśli... zaglądam tu często..bo czyta się super... zwłaszcza przy trelach ptasząt! Bożena Głowicka

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam wszystkim stadninę konik polny, w wakacje jest super ! Atmosfera jest bardzo rodzinna i aż się nie chce opuszczać tego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze podziwialam Pani pasje :) Konika odwiedzilam raz, jako wizyte u przyjaciolek a do dzis dnia wspominam niesamowita atmosfere tego miejsca...to niesamowite ile tam ciepla i milosci :D

    OdpowiedzUsuń