czwartek, 5 listopada 2015

Panicz - koń podwórkowy :p

Dziewiąty  miesiąc Panicz zaczyna, nie miałam więc serca Pożogi dalej opieką nad dziecięciem obciążać. Ale cóż tu począć ! Klienci na konie przyjeżdżają, przyjeżdżają i przyjechać nie mogą. Podjęłam więc męską decyzję i odsadziłam Panicza...na podwórze :p Ciepło jest, bezpiecznie, a poza tym koń to zwierzę otwartej przestrzeni, czyż nie ? :) Legowisko zrobiłam mu na korytarzu, obok cioci Pizadory, która traktuje go jak syna i babci Posyłki, która toleruje wszystkie istoty żywe. Ma tam też wiaderko z owsem. Od razu pierwszego dnia skorzystał ze swojego łóżka :) Kiedy piszę tego posta, leży właśnie na słomie i jest całkiem zadowolony.

Wyżarty jest , że nie wiem, no bo kula z sianokiszonką odpieczętowana na podwórku stoi, trawy wokół jeszcze pod dostatkiem - miodzio :))))

Charakter zmienił się naszemu Paniczowi, że ho, ho ! Z psikusolubnego źrebaczka, który po imprintingu owszem dawał się nawet myć wężem łącznie z głową, ale przy każdej nadarzającej się okazji usiłował dziabnąć, lub choć uszczypnąć, zmienił się w przyjacielskiego, acz w dalszym ciągu ciekawskiego ale dojrzałego odsadka bez żadnych prób dominacji w stosunku do człowieka !

Kiedy około tygodnia po urodzeniu zauważyliśmy dominujące zachowania ogierka od razu wpuściliśmygo do stada,aby stado właśnie dało mu szkołę, ale nie pomogło! Panicz mając oparcie w matce-Pożodze, nadopiekuńczej cioci Pizadorze i przewodniczce stada - Posyłce panoszył się jak dziedzic, no Panicz w końcu :p Usiłował nawet zabawować z Pokłonem - 6-letnim wałachem !

Cierpliwie czekamy więc na zbliżających się wielkimi krokami klientów na konie. Po sprzedaży któregoś z oferowanych koni nastąpi przetasowanie i Panicz najprawdopodobniej stanie obok Ornamenta :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz